2013-12-02
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| „Tupot wojskowych butów” X Maraton Komandosa 2013 (czytano: 1740 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.maratonypolskie.pl/index.php?dzial=8&action=2&code=2596
„Tupot wojskowych butów” cz. 10.
Rano patrząc w swoje odbicie w lustrze zadałem sobie pytanie – „Potrzebne ci to”?
No jak nie, jak tak?. Wszak „żelazo nie klęka”… Tyle tylko, że od czasu napisania tych słów minęło już kilka dobrych lat, podczas których żelazo to pokryło się dziwnym srebrnym nalotem… Może da się to jakoś zamalować, czy co?... Ale nie, k…a, Krzychu !..." Nie pomalujesz !
To je amelinium”!
Można jednak podejść do tego tak, jak mój niedowidzący towarzysz dzisiejszych zmagań – Marcin Grabiński. Wystarczy po prostu zamknąć oczy, powiedzieć sobie „Nie widzę przeszkód” by spełniać swoje marzenia…
Po kilkuletniej rozłące z Maratonem Komandosa postanowiłem raz jeszcze założyć wojskowe kamasze i zarzucić plecak na barki, by wziąć udział w 10, jubileuszowej jego edycji. Niewątpliwie motywacją i zarazem wyzwaniem była prośba mojego przyjaciela Marcina, bym został jego przewodnikiem, w tym jakże trudnym, nawet dla nas pełnosprawnych, maratonie. Dla niego udział w tej imprezie był spełnieniem marzeń o zawodzie żołnierza, które to plany pokrzyżował mu przewrotny los odbierając wzrok. Nie zdołał jednak odebrać marzeń, a jego życiowa maksyma „Nie widzę przeszkód” pomaga pokonywać mu wszelkie ograniczenia.
Jak na Maraton Komandosa przystało, nie ma tutaj taryfy ulgowej dla nikogo.
Nawet niepełnosprawni kandydaci na „Komandosów”, decydując się na start w tej imprezie muszą sprostać wymaganiom regulaminowym dotyczącym zarówno umundurowania jak i wyposażenia. W tym przypadku, nawet dodatkowy „element” wyposażenia w postaci uwiązanego do ręki przewodnika był zgodny z regulaminem, gdyż „jego kształt i kolor był typu wojskowego”.
Przed startem obowiązkowe ważenie plecaków i przegląd umundurowania. Po zważeniu plecaki odstawiane są go do specjalnej strefy, skąd zawodnicy odbierają je dopiero przed samym startem
Przed startem (już nie obowiązkowo), każdy kto chciał otrzymać dyplom z własnym zdjęciem mógł wziąć udział w profesjonalnej sesji zdjęciowej wykonanej przez Agencję Fotograficzną Foto-Art. Mirosława Szraucnera.
To właśnie tutaj, na tym placu nadarza się jedyna taka okazja, by w jednym miejscu móc spotkać wielu starych druhów i zawrzeć nowe znajomości.
Po przejściu na miejsce startu, uczestnicy maratonu tworzą długi zielony wąż, a widok blisko pół tysięcznej armii (toż to już batalion!) robi ogromne wrażenie!.
W jubileuszowej imprezie zorganizowanej w Kokotku przez Wojskowy Klub Biegacza Meta Lubliniec i Jednostkę Wojskową Komandosów wystartowała rekordowa liczba 435 zawodników.
Wielokrotnie spotkałem się z pytaniem „jak to jest biec z niewidomym?” Cóż… odpowiem tak: „W tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz"… Najważniejsze jest zgranie , w tym rytmu i kroków, gdyż w przeciwnym razie obijamy się o siebie jak dwaj trzeźwi marynarze na lądzie . Najtrudniej jednak było nam zgrać swoje kryzysy na trasie, które nachodziły nas zazwyczaj w innym momencie biegu.
Jako że, Marcin bardziej polega na słuchu, wszystkie jego elektroniczne urządzenia, w tym telefon i zegarek są wyposażone w funkcje „mówiące”. Co jakiś czas nasze luźne męskie rozmowy przerywa więc przemiły kobiecy głos dochodzący z jednego z owych „nadajników”, informując o upływającym czasie. W miarę jednak kolejnych przebytych kilometrów, nasze rozmowy stopniowo ograniczają się do typowej konwersacji z nawigacją: „daleko jeszcze?, który to kilometr? lub „za 10 metrów zakręt w prawo, a następnie za 100 metrów trzymaj się lewej strony bo z prawej straszne błoto…”. Jakby jednak nie prowadzić zawsze jest tak, że co jeden ominie to drugi w to wdepnie.
Pod koniec nawet zrezygnowaliśmy już z komunikatów o błocie i mniejszych kałużach, bo baterie na wyczerpaniu i trzeba oszczędzać energię na czym się da… Gdy biegniemy już „na oparach paliwa” nie myśląc o uciekającym czasie, jak na złość, uniesionym głosem i pretensjonalnym tonem, Pani z telefonu oznajmia nam: „3 godziny, pięćdziesiąt minut od startu...”
Co za wredne, zgorzkniałe babsko!.
Gdy po raz drugi w czasie dzisiejszego biegu mijaliśmy tablicę z oznaczeniem 19 (40) kilometra świadomość, że do mety zostały zaledwie dwa, dodały nam skrzydeł i wiary w powodzenie misji.
Choć dla Marcina nie był to pierwszy start na tym dystansie, dopiero dzisiejszy debiut w Maratonie Komandosa sprawił, że stwierdzenie „Jestem Maratończykiem” nabrało zupełnie innego znaczenia i powodu do dumy. Jak stwierdził na mecie, po tym przeżyciu żaden inny maraton nie będzie mu już straszny.
Jubileuszowy X Maraton Komandosa zakończył się zwycięstwem porucznika Piotra Szpigla z 9 Brygady Kawalerii Pancernej z Braniewa i ppor. Justyny Kępy z 1 Batalionu Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa. Debiutujący w Maratonie Komandosa por. Piotr Szpigiel (nota bene jego drugi maraton w życiu), na pokonanie 42 km i 195 metrów potrzebował 3 godz. 14 min i 47s.
Drugie miejsce ze stratą 25 min 8 sek. do lidera, zajął ppor. Piotr Bartoszewski z 16 Batalionu Powietrznodesantowego 6 Brygady Powietrznodesantowej ( 3 mce w 2012r).
Na trzeciej pozycji uplasował się triumfator VIII Maratonu Komandosa mł. asp. Andrzej Stefański z Komendy Policji w Elblągu z wynikiem 3 godz. 41 min 44 s.
Rywalizację wśród 20 startujących pań, po raz trzeci z rzędu wygrała ppor. Justyna Kępa. Reprezentantka 1 Batalionu Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa z czasem 4 godz. 35 min 42 s o blisko siedem minut pobiła własny, zeszłoroczny rekord trasy kobiet.
Zakończenie imprezy odbyło się tradycyjnie już na hali sportowej Ośrodka Szkoleniowo-Rekreacyjnego „Silesiana”. Tak, jak niezwykłym przeżyciem było ukończenie Maratonu Komandosa, tak wyjątkowo Organizatorzy imprezy postarali się wyróżnić najlepszych zawodników i nagrodzić wszystkich bohaterów tegorocznej X edycji biegu.
Okazałe trofea otrzymali zwycięzcy maratonu oraz zdobywcy miejsc 1-3 w poszczególnych rodzajach służb. Dodatkowo premiowani upominkami rzeczowymi zostali zdobywcy miejsc od 1 do 30.
Każdy kto ukończył maraton otrzymał z rąk dowódcy Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu płk Wiesława Kukuły oraz Burmistrza Lublińca Edwarda Maniury, statuetki z symbolem Maratonu Komandosa przedstawiającym biegnącego komandosa wraz z ekwipunkiem na tle lasu. Dla najlepszych 6 drużyn wręczono okazałe, oryginalne „militarne” puchary.
Dla wszystkich uczestników wręczone zostały także specjalnie jubileuszowe kamizelki z napisem:
Finisher Commando Marathon, tradycyjny obiad na pokrzepienie ciała oraz jedyny w swoim rodzaju, Tylko u Nas - dyplom z jeszcze cieplejszą niż wspomniany kotlet, własną pierwszoplanową postacią…
…że o kultowej Krówce Komandosa nie wspomnę..
Podczas dekoracji okazało się, że mój kompan z racji wykonywanego zawodu, został zwycięzcą w kategorii „Medyk”, otrzymując w nagrodę oprócz extra statuetki, darmowy kurs w Wojskowym Instytucie Medycznym. To się dopiero nazywa udany debiut!
Jak na jubileusz przystało uhonorowano także tych, którzy są obecni na Maratonie Komandosa od pierwszej jego edycji i jako jedyni ukończyli wszystkie z 10 edycji, a jest takich czterech:
asp. sztab. rez. Dariusz Guzowski, kpt. rez. Mieczysław Łyczakowski, st. chor. sztab. rez. Kazimierz Kordziński i strażak Robert Woźnica. GRATULUJEMY!
Dyrektor Maratonu Komandosa st.chor.szt. Zbigniew Rosiński - wiceprezes WKB Meta Lubliniec za 10 letnie dowodzenie imprezą został uhonorowany pamiątkowym sztyletem z rąk Górniczej Braci
Choć Noży ci u nas dostatek, ale i ten przyjmuję jako wróżbę zwycięstwa…..
Nóż Komandosa już mam, ale Nóż Górnika widzę po raz pierwszy – podobno pomyślał .. :)
Triumfatorzy X Maratonu Komandosa * :
1. por. SZPIGIEL PIOTR- 9 Brygada Kawalerii Pancernej 03:14:47
2. ppor. BARTOSZEWSKI PIOTR - 16 Batalion Powietrznodesantowy 03:39:55
3. mł. asp. STEFAŃSKI ANDRZEJ - Komenda Policji Elbląg 03:41:44
W klasyfikacji kobiet:
1. por. KĘPA JUSTYNA - 1 Batalion Strzelców Podhalańskich 04:35:42
2. MIZERA AGNIESZKA – Wrocław 04:49:45
3. chor. JASIC IWONA – Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej 05:13:33
* Celowo użyłem sformułowania „Triumfatorzy” gdyż tytuł Zwycięzcy został dedykowany wszystkim uczestnikom maratonu.
Z morderczą rywalizacją na maratońskim dystansie uporało się regulaminowo 412 osób
(+ 8 po limicie, + 3 wózki , + 5 PK, + 3 dyskwalifikacje).
Maraton Komandosa to jedyny taki bieg, który oddziela chłopców od prawdziwych mężczyzn oraz dziewczynki od prawdziwych kobiet!
„Moc jest z nami chłopakami, dziewczynami
Ekstaza i udręka, pamiętaj - Żelazo nie klęka!”
Maraton Komandosa po raz pierwszy w historii biegu pokonał Marcin Grabiński, niewidomy maratończyk z Lublińca biegający z przewodnikiem. W jego w rolę wcielił się członek "METY", Krzysztof Szwed.
Bo są na tym świecie przecież rzeczy, które się fizjologom nie śniły ……
więcej i na "kolorowo" pod linkiem u góry :)
Pozdrawiam cały "BATALION" uczestników, także tych, którzy chcieli odcinać naszą "pępowinę" :)
A Marcinowi, który marzy teraz o Paraolimpiadzie w Brazylii w 2016 roku życzę spełnienia kolejnego marzenia no i dobrego przewodnika! :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Maciek Piłkowski (2013-12-03,18:49): Dokładnie tak jak piszesz:)!!!
|