2013-11-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Sens biegania mojego ...i koszulka (czytano: 20936 razy)
Biegam, w miarę regularnie, od wiosny 2011 roku, a wszystko zaczęło się tak naprawdę od... marszu :) Zupełnie przypadkowo natrafiłem w internecie na informację o imprezie KIERAT – jest to Międzynarodowy Ekstremalny Maraton Pieszy na Orientację na dystansie 100 kilometrów ze startem i metą w Limanowej. Udało mi się namówić szwagra i w ten sposób, w wieku lat 37 zadebiutowałem na swoich pierwszych zawodach. Nawet przez chwilę nie próbowałem biec, cały czas maszerowałem wolniej lub szybciej. Niestety nie udało mi się zaliczyć całego dystansu, poddałem się na ok. 74 kilometrze, po blisko 21 godzinach walki. Byłem wyczerpany i zmęczony jak nigdy w życiu ale na drugi dzień, mimo ogromnych trudności z chodzeniem i bólem wszystkich możliwych mięśni, wiedziałem, że wrócę tam za rok.
Od tamtej pory zacząłem systematycznie biegać (na początku tylko raz w tygodniu). Mój pierwszy oficjalny bieg to Panewnicki Dziki Bieg w sierpniu 2011 r. – przebiegłem 4 pętle po niecałe 5 kilometrów każda – po biegu czułem się bardzo dobrze i niestety uwierzyłem, że już teraz „mogę wszystko” – bardzo się pomyliłem. Przyszedł wrzesień 2011 i mój debiut w półmaratonie w Bytomiu zakończony totalną katastrofą, czyli „urwanym filmem” na mecie tuż po zawieszeniu medalu na szyi – „obudziłem się” na trawie z kroplówką w ręku – dość dramatyczne przeżycie – wielkie dzięki dla służb medycznych. Ten bieg nauczył mnie bardzo wiele, od tamtej pory trenuję i biegam zdecydowanie rozsądniej – człowiek faktycznie uczy się na błędach - szkoda tylko, że najczęściej na swoich własnych :)
Dobra ale nie o tym miałem pisać tylko o koszulkach, a w zasadzie o tym, co biegacze mają napisane (wydrukowane) na nich. Obserwując plecy biegaczy łatwo zauważyć, że coraz więcej osób biega dla kogoś lub dla jakiejś idei. Ja osobiście do tej pory biegałem w zupełnie „czystych” koszulkach. Nie zapisałem się do żadnej grupy biegowej, ponieważ jestem trochę aspołeczny, mało towarzyski, taki ze mnie indywidualista i może też trochę egoista. A jednak od listopada bieżącego roku mam przyjemność biegać dla Beskidzkiej Fundacji Rozwoju Torakochirurgii w ramach akcji „Biegnij by zdążyć przed rakiem” - więcej informacji o Fundacji można znaleźć na stronie: www.bfrt.org.pl.
Skąd ten pomysł? Mój dobry kolega i przyjaciel – Sebastian zachorował w roku 2011 na nowotwór płuc i działa obecnie w tej Fundacji. Zaproponowałem mu, że skoro od czasu do czasu biegam w różnych imprezach biegowych, to mógłbym to robić w koszulce z logiem Fundacji. Sebastianowi pomysł się spodobał, wymyślił hasło akcji i tym sposobem w dniu 17.11.2013 r. zadebiutowałem w nowej koszulce w Panewnickim Dzikim Biegu. Biegło mi się bardzo dobrze, mimo iż na drugiej pętli potknąłem się o wystający korzeń i wyrżnąłem jak długi na ziemię. Na szczęście nic mi się nie stało, ktoś z tyłu spytał czy wszystko ok? odpowiedziałem, że tak, wstałem, otrzepałem się i pobiegłem dalej. Czy nowa koszulka dodała mi skrzydeł? wierzę, że tak, i że kilka sekund „urwałem” na trasie, mimo wywrotki :)
Ktoś powie: przecież to tylko zwykła koszulka i jakieś tam logo – ale dla mnie ta koszulka ma duże znaczenie, ponieważ mam jeszcze większą motywację do dalszych treningów, jeszcze większą satysfakcję i radość z biegu, no i SENS BIEGANIA MOJEGO jest zdecydowanie większy, bo po prostu fajniej jest biegać ze świadomością, że robi się to nie tylko dla siebie samego.
Jestem pierwszym i na razie jedynym biegaczem Beskidzkiej Fundacji Rozwoju Torakochirurgii ale mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni i dołączą do nas kolejne osoby – zachęcam i zapraszam. Mam w planie raz w miesiącu startować w oficjalnych zawodach w koszulce z logo Fundacji – na różnych dystansach od 5 do 100km. Mam również nadzieję, że pobiegnę kiedyś w oficjalnych zawodach wspólnie z Sebastianem, choćby na jakimś krótkim dystansie... :)
ps. mój kolejny bieg dla Fundacji już 8 grudnia 2013 - Bieg wokół Zalewu Rybnickiego - 12km
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Kaja1210 (2013-11-21,08:14): Mam taki sam staż biegowy :) Dla Kogoś biegłam tylko raz w Maratonie Toruńskim w tym roku. Piękny gest, niby nic tylko napis, ale dla chorego do dodatkowa nadzieja, a jeśli do tego zadziała Sponsor, to pomoc staje się wymierna. Powodzenia. piTTero (2013-11-22,19:22): pierwsza notka, super, fajnie że zacząłeś pisać Kolego bo jak wyczytałem już trochę biegasz i na pewno zebrałeś sporo ciekawych spostrzeżeń w tym czasie:) ja osobiście nie jestem na stałe zapisany do żadnego stowarzyszenia, ale jak przy okazji biegu organizowana jest jakaś akcja charytatywna to zawsze chętnie biorę udział:) kasjer (2013-11-22,20:53): koszulka to ważna rzecz, ja biegam w czerwonej z napisem "miałem szczęście...", napis nie jest przypadkowy i kolor też, to mój talizman, i mam nadzieję, że kolega pokonał chorobę, pozdrów go od biegacza, któremu to sie udało riba74 (2013-11-24,22:11): Dziękuję bardzo za pozytywne komentarze :)
Kasia: gratuluję świetnych wyników w maratonach, ja planuję swój debiut w maratonie we wrześniu przyszłego roku, mam nadzieję, że uda mi się dobrze przygotować :) sprawdziłem wyniki tegorocznego Rybnickiego Półmaratonu Księżycowego - biegliśmy dość blisko siebie - byłaś na mecie ok. 2 minut przede mną :)
Piotr: masz rację, każdy bieg to mnóstwo emocji i osobna historia do opowiedzenia. Oglądałem Twoje rekordy - jestem pod wrażeniem, zwłaszcza "dwójka z przodu" w maratonie - szacunek :)
Grzegorz: cieszę się, że Ci się udało i biegasz w koszulce z napisem "miałem szczęście..." - my biegacze, przynajmniej statystycznie, mamy większe szanse uniknąć ciężkich chorób, a jak już się to nieszczęście trafi to nie ma wyjścia trzeba walczyć - tak jak w każdym biegu...
Do zobaczenia na ścieżkach biegowych, pozdrawiam :)
|