2013-10-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| One (almost) year afer (czytano: 397 razy)
Dzięki przejrzeniu kilku ostatnich wpisów w tym blogu uświadomiłem sobie coś, czego się spodziewałem, że sezon 2012/13, który powoli dobiega dla mnie końca trwał od przełomu października i listopada 2012 roku. A więc kiedy szczęśliwie dobiegnie końca 11.11.2013 r na biegu na dystansie 5km w Świdniku będę miał na koncie ok. 13 miesięcy treningów - ile było przerw, ile jednostek treningowych itd. to podliczę. Ale jedno jest pewne - jeszcze nigdy nie zrobiłem tak długiego sezonu. I niestety nie był to sezon szczęśliwy - źle go rozplanowałem, miałem pecha (gdy biegłem jak po swoje po życiówkę w połówce w Białymstoku okazało się, że razem z kilkunastoma zawodnikami z czołówki zgubiłem trasę), spełniłem tylko jeden cel/marzenie (przebiec 100km - na B7D.
Jestem przed ostatnim zadaniem - Toruń i obrona mistrzostwa Polski samorządowców w maratonie. Będzie ciężko, ale dam z siebie wszystko. Potem - bardziej dla rozluźnienia i pociągnięcie jeszcze 2 tyg. treningów - szybka piątka w moim mieście. I koniec.
Już dziś myślę o nowym sezonie. Zacząłem znów robić brzuch. Zapisałem się na losowanie do Berlina. Chcę wykorzystać w sezonie 2014 wszystkie doświadczenia, dobrze go zaplanować - nie szaleć ze startami i przygotować się na jeden docelowy maraton + kilka startów na krótszych dystansach. Doświadczeń jest już tyle, że jest na czym bazować. Ale najpierw muszę porządnie wypocząć, bo te 13 miesięcy nieźle dało mi w kość, nie tylko biegowo.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |