2013-09-04
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bay bay Maratonie Warszawski i Korono Maratonów Polskich. (czytano: 4500 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/biegigrzegorz?ref=hl
Bay bay Maratonie Warszawski i Korono Maratonów Polskich.
Wyrok zapadł, około sześć tygodni w gipsie – złamanie v kości śródstopia i uszkodzenie wiązadła skokowo-strzałkowego . A później pewnie kilka tygodni rehabilitacji. Ale tak to jest, jak się biega z drobną niewyleczoną kontuzją, a później łapie się poważniejszą. Biegałem prawie cztery tygodnie z pękniętą kością dużego palucha (tak przebiegłem bieg na 10 km w Bochni i Maraton Wigry). Skutkowało to nienaturalnym stawianiem stopy podczas biegania i w konsekwencji - przez nieuwagę, w którymś momencie trzasnęła kość śródstopia. Momentalnie zapuchła cała stopa z lewej strony- obok kostki. Szybko dokuśtykałem ponad kilometr do domu. Opuchliznę obłożyłem lodem, ale to niewiele pomogło. Błędem było męczenie się, jak się później okazało z tym złamaniem cały dzień. Wcieranie różnych maści nic nie pomagało i dopiero następnego dnia w niedzielę, jak zobaczyłem jak wygląda moja stopa, pojechałem z żoną na urazówkę.
No i można zapomnieć o starcie w Maratonie Warszawskim i pozostałych startach jesiennych. A co najgorsze, start w MW miał być ostatnim - kończącym zdobycie Korony Maratonów Polskich. Całe półtora roku startów, przygotowań i wszelkiego rodzaju kosztów, można między bajki włożyć. Po głębszym zastanowieniu, nie mam już ochoty na nowo zdobywać tej „korony”. W przyszłym roku, chyba bardziej skupię się na biegach trailowych, górskich i krótszych ulicznych. Teraz mam jedynie nadzieję, że może uda się przynajmniej wystartować 9 listopada w górskim Maratonie Beskidzkim – tak na pocieszenie i zakończenie sezonu.
Podsumowując ten rok jest dla mnie jak sinusoida. Albo wygrane i podium w zawodach (Maraton Wigry, bieg w Tychach i Rudzie Śląskiej), albo kontuzje i inne osobiste tragedie. Oby w przyszłym roku było lepiej. Ale, przecież człowiek całe życie uczy się na błędach i co cię nie zabije, to cię wzmocni. Mam nadzieję, że tak będzie w moim przypadku.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Patriszja11 (2013-09-12,18:57): Twoja historia jest nauką że nie wolno bagatelizować kontuzji wezmę sobie ją do serca bo też zdarza mi się ignorować sytuacje gdy coś mnie boli. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia, żebyśmy mogli się spotkać i wspólnie pobiec na Maratonie Beskidy. grzegorzbiega (2013-09-12,20:04): Dziękuję, jak poszedł start w 7 dolin? Patriszja11 (2013-09-13,11:53): Mariusz zrobił 15h30min a ja nie zmieściłam się w limicie czasu na 88km (brakło mi 6 minut:() ostatecznie ukończyłam bieg na własną ręką bo nie wyobrażałam sobie zejść z trasy 12km przed metą. Napisałam relację z biegu jak masz ochotę przeczytaj
http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=2&action=44&code=38203
|