2013-08-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Wstęp (czytano: 1044 razy)
Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo chciałbym zacząć blogowanie od wysokiego C. Pochwaliłbym się wyśrubowanymi wynikami maratonów z moim udziałem, przedstawił najskuteczniejsze metody treningowe, oraz wrzucił zdjęcia z największych imprez w kraju i Europie.
Niestety.
Problem w tym, że – zakładając wersję pesymistyczną – na to wszystko jest już za późno, lub – patrząc bardziej przychylnie – to wszystko dopiero przede mną.
Bije się z myślami, która opcja jest mi bliższa, ale zważywszy na wakacyjną aurę, dziś skłonie się ku tej drugiej.
Dlatego, chociaż coraz bliżej mi do 30stki; chociaż moje czoło wciąż się niebezpiecznie wydłuża (te cholerne zakola), ciągle liczę, że przygoda z bieganiem przyniesie masę zajebistych wspomnień.
Jeśli codziennie na swej drodze mijasz dziesiątki niczym nie wyróżniających się biegaczy – to znasz moją osobę. Nie znamy się, ale masz mój obraz. Tak samo jak Ty, świadomie lub nie, próbuję sobie czasem coś udowodnić biegając.
Przed pierwszym maratonem w życiu nie korzystałem z żadnego planu treningowego. Nakręcała mnie chęć udowodnienia sobie, że do czegoś się nadaję, że mogę to zrobić. Miałem dwa cele: dobiec, i biec tak, żeby ani razu się nie zatrzymać. Udało się, zarówno w pierwszym, jak i drugim punkcie.
Bieganie traktuje poważnie, chociaż to tylko hobby zupełnego amatora. Sporo czytam, sporo oglądam, wiele rzeczy staram się przenieść na własne poletko. W tym wypadku chodzi bardziej o podejście do biegania, bo trening nie był nigdy, i nigdy nie będzie przykrym obowiązkiem.
Mieszkam w Warszawie, reprezentuje klub AKS Polonia Warszawa.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |