2013-08-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Życie c.d. (czytano: 1520 razy)
Wczoraj po południu wróciłam z dwudniowej wycieczki do Warszawy.
Właściwie wycieczka to chyba złe słowo, bo jej jedynym punktem był szpital i badania.
Ale po kolei.
Na początku czerwca pojechałam do Warszawy na kompleksowe badania związane z przeszczepem, a dokładniej z pobraniem szpiku. Wtedy też klinika w której leży mój biorca (a podstępnie ustaliłam że mój szpik pojedzie do Niemiec, ale ciiiiicho) zaplanowała termin przeszczepu na 26.06. Od tej chwili pacjent jest przygotowywany do zabiegu, a jednocześnie ja muszę o siebie dbać i w miarę możliwości unikać wszelkich infekcji. Muszę być zdrowa na 120%.
Badania jak badania....trwały kilka godzin i śmiało mogę powiedzieć, że jestem chyba najlepiej przebadaną osobą w kraju. Po prostu full kompleks na bogato. Najwięcej badań robi się z krwi, poza tym ekg, usg, rentgen i jeszcze parę innych, pogubiłam się w tym wszystkim. Najistotniejsze - jestem zdrowa i nadają się na dawcę.
26 czerwca miałam mieć pobrany szpik kostny. Niestety (a może właśnie stety!!!) pobranie nie odbyło się. Kilka dni po badaniach dostałam informację, że stan zdrowia mojego biorcy pogorszył się i przeszczep jest odłożony w czasie na co najmniej kilka tygodni. Pani z fundacji przekazując tą wiadomość tak pięknie ubrała to w słowa, że osoba nie „będąca w temacie” miała by wrażenie że pacjent po prostu ma katar i musi się wykurować przed przeszczepem, ale znając to wszystko z drugiej strony wiem, że pewnie miał nawrót choroby, może sepsę....w każdym razie wiem że walczył o życie i nie była to łatwa walka...ani fizycznie, ani psychicznie.
A dlaczego stety? Ano dlatego, że ja w tym czasie złapałam paskudną infekcję, która dosłownie położyła mnie do łóżka na 3 dni (a to nieczęsto się zdarza).Co prawda w ciągu tygodnia doszłam do siebie, ale podejrzewam, że wyniki krwi nie pozwoliły by na pobranie ode mnie szpiku. Dla pacjenta szykowanego do przeszczepu to byłaby bardzo zła wiadomość.
W każdym udało się!!!! Mój biorca wygrał, a klinika ustaliła termin przeszczepu. 22.08. jadę oddać szpik.
No właśnie...a wczoraj był szybki trip do Warszawy na powtórzenie badań krwi i ekg – muszą na bieżąco wiedzieć, czy nadal jestem zdrowa na 120%.
Jeśli jestem (wyników jeszcze nie mam), to mój biorca zacznie ostatni i jednocześnie najtrudniejszy etap – chemię przedprzeszczepową. Trzymajcie za Niego kciuki, mocno trzymajcie, bo to bardzo ciężki etap. Codziennie myślę o tym człowieku i czuję z Nim jakąś dziwną więź, mimo że kompletnie nic o Nim nie wiem... Jest mi w pewnym bardzo bliski, a świadomość że niedługo będzie genetycznie taki sam jak ja jest absolutnie niesamowita.
Natomiast fakt, że mój szpik daje Mu szansę na życie i zdrowie przepełnia radością.
Tak to w skrócie wygląda. Teraz czekam i przez najbliższe 2 tygodnie chucham na siebie i dmucham. Bardzo proszę uważać na drogach i nie rozjechać mnie ;-))
Na dniach postaram się opisać, jak wygląda moje BPP (bezpośrednie przygotowanie do pobrania) oraz samo pobranie.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora dario_7 (2013-08-06,14:52): Trzymam mocno kciuki Aga!!! ania* (2013-08-06,16:36): Agnieszko, trzymaj się - na 120% ! shadoke (2013-08-06,18:52): I jak Cię nie kochać?:) No nie da się!!! mamusiajakubaijasia (2013-08-06,20:02): Jesteś imponującym człowiekiem, Aguś.
|