Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [92]  PRZYJAC. [131]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
BULEE
Pamiętnik internetowy
BULEE (w końcu!) maratończyk

Dariusz Lulewicz
Urodzony: 1979-01-24
Miejsce zamieszkania: Gdańsk
241 / 466


2013-06-21

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
IX Nocny Bieg Świętojański w Gdyni, czyli tak to ja kocham biegać! (czytano: 307 razy)

 

Bieg wyjątkowy z kilku powodów. Po pierwsze: pora – startowaliśmy o 23.59, co dla niektórych jest środkiem nocy :). Po drugie: ilość uczestników – ostatecznie linię mety przekroczyło rekordowa ilość 4363 biegaczy, czyli ponad dwa razy więcej w porównaniu z zeszłym rokiem. Po trzecie: atmosfera – fantastyczna, ale w Gdyni to już przecież norma. Po czwarte w końcu: nareszcie udało mi się złamać te niedostępne dla mnie od momentu powrotu po kontuzji 45 minut – i to jeszcze przy pogodzie, która nie sprzyjała bieganiu, bo było duszno jak w saunie, stojącej dodatkowo na środku pustyni :). Gdybym teraz jednak nie dał rady – rzuciłbym niechybnie bieganie i przerzucił się na... bierki :). I pomyśleć, że kiedyś te 45 minut było normą, planem minimum… Może od teraz znów będzie?
Początek jednak nie zapowiadał takiego wyniku, bo do 2km bieg był bardzo rwany, gdy trzeba było przebijać się przez ciżbę ludzi i zwalniać przy licznych zatorach na trasie, co bardzo irytowało i wytrącało z rytmu. Na szczęście na kolejnych kilometrach się uspokoiło i można było się już skupić na tupaniu równym i spokojnym tempem. 5km to czas 22:16, czyli mieściłem się w zakładanym planie. Bałem się jednak, że – jak ostatnimi czasy przy wcześniejszych zawodach – na drugą połowę zabraknie mi sił. Gdy jednak udało mi się przyzwoicie pokonać długi podbieg ulicą Świętojańską – paradoksalnie biegło mi się tam najlepiej – wiedziałem, że się uda. Pozostało już tylko kontrolować bieg do końca i wbiec na metę zadowolony na maksa – jak już dawno chyba nie byłem. Czas końcowy to 44:29, czyli druga część biegu była tylko ciut szybsza od pierwszej. Najważniejsze jednak, że przez cały bieg czułem się świetnie, samopoczucie było rewelacyjne, od początku do końca na świeżości, nie musiałem w ogóle korzystać z dwóch punktów z wodą, duchota absolutnie nie przeszkadzała, nic nie bolało, nie było też chwil zwątpienia czy kryzysu. Mało tego – z chęcią zrobiłbym jeszcze jedno kółko :). Tak to ja kocham biegać!

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
Wojciech
10:12
kos 88
10:09
Lego2006
10:03
alex
09:52
Patriszja11
09:36
marek.d
09:10
mateusz
09:08
SzyMen
08:41
42.195
08:41
marian
08:37
soolash
08:34
Kravis
08:24
arturgadecki
08:18
kirc
08:17
michu77
08:16
Isle del Force
08:16
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |