Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [56]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kejzim90
Pamiętnik internetowy
zakrzu - z potem mi do twarzy

krzysztof zakrzewski
Urodzony: 1990-07-03
Miejsce zamieszkania: Sochaczew
15 / 19


2013-06-20

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Relacja ze spływu kajakowego "Wielkie Moczenie" (czytano: 1328 razy)



Długo oczekiwany, z przekładaną trasą w końcu się odbył. Spływ kajakowy – otwarcie sezonu. Niby już w tym roku pływaliśmy, ale duży, zorganizowany spływ odbył się dopiero w minioną niedzielę.
Pomysł narodził się już we wrześniu, zaraz po zakończeniu przez dwóch młodych chłopaków z Powiatu Sochaczewskiego - Marcina Podrażki i Krzysztofa Zakrzewskiego - trzydniowego spływu rzeką Bzurą od jej źródeł do ujścia (Zgierz – Wyszogród). To właśnie ten drugi, członek KM AKTYWNI Sochaczew był pomysłodawcą przepłynięcia całej Bzury. Udało się. Już we wrześniu były plany na kolejne wyzwania oraz duże spływy rekreacyjne. Miała być niezapomniana przygoda na Kanale Łasica, ale niestety poziom wody był na tyle wysoki, ze zasłaniał większość drewnianych mostków, co stwarzałoby duże niebezpieczeństwo dla uczestników spływu. Niewiele się zastanawiając, nie chcąc marnować terminu ( w końcu sezon i tak mocno się skrócił ) Krzysztof wytypował nową trasę: Kęszyce–Plecewice.
Trasę końcówką rzeki Rawka oraz Bzurą wiele osób odradzało. Że Rawka za trudna, że za dużo kilometrów, że długo będziemy płynąć, że się potopimy. Spływ się odbył, trasy nikt nie zmienił i było świetnie. Frekwencja dopisała (32 osoby to idealna grupa by logistycznie sobie na rzece poradzić), pogoda zamówiona więc nie było obaw, trasa trudna ale tylko na Rawce, ekipa świetna, zabawa również.
Zbiórka w Plecewicach na ternie Moto Przystani o godz. 8:00. Szybka rejestracja uczestników, „załadunek” ich do busów i podróż do Kęszyc. W busach pierwsze integracje, wspólne zainteresowania okazały się świetnymi tematami do rozmów. Na miejscu dobieranie kajaków, „parowanie” uczestników, kapoki, krótki instruktarz i wodowanie…

***

Zaczęło się. Od samego początku należało nieliczne, ale jednak osoby uczyć od podstaw jak manewrować, jak trzymać wiosło, jak zachowywać się na wodzie. Prosty odcinek był przeszkodą, nie mówiąc już o przewróconych drzewach, które na pierwszym odcinku Rawki występowały często. Jak się później okazało to nie osoby, które płynęły po raz pierwszy miały najwięcej problemów ale wydawało się „rutyniarze”.
Rawka wpływa do Bzury. Odcinek bardzo trudny, bardzo dużo drzew, silny nurt, brak szybkiego podejmowania decyzji i pierwszy przewrócony kajak stał się faktem. Akcja wyciągania go z wody na brzeg oraz jego załogi trwała ok. 4 minut. W akcji brali udział osoby, które nie potrafią pływać, ale opanowaniem świetnie sobie poradzili. Szybkie osuszanie kajaka i można płynąć dalej. No nie, niestety nie można. Jakaś chwila słabości spowodowała, że kajak z leniwcami, jak później zostali nazwani znowu się przewrócił, a w zasadzie został wciągnięty pod drzewo. Załoga świetnie zareagowała łapiąc się gałęzi drzewa i wisząc na nich jak wspomniane już leniwce. Ta sama ekipa ratunkowa rzuciła się na ratunek, ale złe próby podejścia mogły skończyć się przewróceniem drugiego, a może i trzeciego kajaka, dlatego organizator zarządził odesłanie jednej pary na brzeg. Sam wypełniony po brzegi kajak leniwców z problemami zaholował na brzeg, gdzie zostawił swoją partnerkę, która miała za zadanie wylać wodę z opuszczonej przez załogę „łajby”. Organizator natomiast popłynął by pościągać do swojego kajaka leniwców z drzewa. Akcja ponownie się udała, ale wprowadziła mnóstwo strachu wśród uczestników… Wysuszeni ruszyli dalej, Bzura okazała się zdecydowanie bardziej łaskawsza i nie przysporzyła większych problemów. Przysporzyli je sobie natomiast leniwce oraz partnerka organizatora. Przystanek na przystani w Sochaczewie. Ledwie zdążyliśmy wysiąść z kajaków i mieliśmy dwie rozcięte stopy. Jedna lekko skaleczona, druga mocno, głęboko rozcięta, co zakończyło się już po spływie pobytem w szpitalu i szyciem… Zmęczeni, mokrzy ale z uśmiechami na twarzy docieramy do Plecewic, gdzie czekają już na nas kiełbaski z grilla. Na miejscu dowiadujemy się o kolejnych dwóch kajakach, które „pływały” bez załogi. Na szczęście nikomu nic się nie stało… Po grillu mecz piłki nożnej w składach mieszanych zakończony wynikiem 4:1. Ognisko, zabawa do późnych godzin wieczornych i w końcu po 22:00 niechętnie ale jednak zamykamy imprezę.
Dopytywany i wręcz proszony organizator o powtórkę obiecuję organizację spływu na koniec lipca. Trasa, dokładny termin oraz inne informacje już niedługo…


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
bobparis
08:40
kostekmar
08:10
platat
08:06
Wojciech
07:58
pyrek
07:51
uro69
07:47
42.195
07:41
gpnowak
07:33
BemolMD
06:50
Artur Walkowiak
05:28
marek1977
00:25
Hieronim
00:00
AntonAusTirol
23:36
lordedward
23:27
rolkarz
23:12
Tadek 56
22:56
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |