Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [91]  PRZYJAC. [91]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Magda
Pamiętnik internetowy
Ziorko do ziorka

Magdalena R-C
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: hożuf
745 / 949


2013-05-16

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Błękit nieba. (czytano: 514 razy)

 

Pracowity to tydzień.
Wkurzywszy się na kilka rzeczy zabrałam się ostro do roboty.
W mieszkaniu zaczyna robić się przyjemnie, chociaż brakuje mi jeszcze kilku rozwiązań, ale musiałam zawiesić chwilowo mieszkaniowe zakupy.
Wróciłam do ćwiczeń. Męczę ramiona pompkami i robię znowu horrendalne ilości brzuszków. Efekty widać, nawet Gaba na Silesii stwierdziła że schudłam. Optycznie na pewno. Ale następnego dnia wlazłam na wagę (nie robiłam tego trochę) i bardzo się zdziwiłam bo gdzieś wyfrunęły kolejne 3 kg.
Mi to pasi :)

Również poza domem dużo bieganiny.
Pomijam pracę i te koszmarne dojazdy, zwłaszcza gdy osoba z którą pracuję mnie wystawi i jadę na darmo (np wczoraj).
Mój wolontariat w TOZie kwitnie. W sobotę mamy dużą imprezę w centrum handlowym. To rozgrzewka przed czerwcem, wtedy impreza będzie dużo większa. No i czekają mnie też interwencje. Głównie odbieranie zwierząt właścicielom. W najbliższym czasie zrobię kurs na inspektora TOZu i wtedy to dopiero się zacznie.
Mój tymczas Czakuś(na zdjęciu) być może znajdzie dom, na początku czerwca przyjadą do nas ludzie go zobaczyć. Na razie z nim pracuję na tyle na ile mogę. Robimy postępy, małe, ale trwałe. Niestety, strachu przed burzą i hukami chyba nie pokonamy.

Pogoda jest śliczna, niebo czyste, błękitne. Na spacery wypuszczamy się w pola, jeśli znajdę jakieś miejsce z cieniem to Czakuś siedzi schowany, a ja kilka minut wystawiam się do słońca. W czasie biegania też mnie trochę opali, no i w pracy, tam nie mam żadnej osłony na twarzy, co chwilę smaruję się kremem z filtrem.

Staram się w tym wszystkim znaleźć spokój, pies wprowadza względny porządek w moją codzienność. Staram się nie myśleć o tym co boli, w sumie nie wiem przecież tak naprawdę co się dzieje, co się stanie. Do tego trzeba dwóch osób.

Maraton prawie wcale mnie nie wymęczył.
Wiadomo- pierwsze paręset metrów po nim to się szło chybotając, również dlatego że nie rozbiegałam się na koniec. Ale nie miałam problemów z siadaniem i wstawaniem, wchodzeniem i schodzeniem schodami. Żeby nie było- w poniedziałek jeszcze nic nie robiłam, we wtorek już biegałam i ani śladu po 42km. Na szczęście to naciągnięcie na trasie to nie było nic strasznego, i chociaż w czasie biegu jeszcze bolało, ale nogi w ogóle dostały wtedy w kość, więc nie ma się czemu dziwić.

Nadal marzy mi się potaplać w jeziorku. Chociaż nogami w nie wejść, bo pewnie jeszcze woda będzie diablo zimna. Powinnam zaplanować jakieś wakacje, ale chyba w tym roku odpuszczę. Zarezerwuję sobie tylko czas po Karkonoskim i połażę po miejscach, które znam z trasy Biegu Piastów. Pewnie ich nie poznam- do tej pory widziałam je w zwałach śniegu....
Jeszcze w ten poniedziałek będzie luz, ale trzeba by się zacząć przygotowywać do tego biegu. Mam pewne założenia, zobaczymy co z tego wyjdzie.
W ten poniedziałek będzie wycieczka rowerowa :) muszę wybadać swój jednoślad i dwie drogi...





Nie ma się co zamartwiać.
Co ma być, to będzie.

Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga







 Ostatnio zalogowani
rolkarz
23:19
samer21
23:13
stanlej
22:54
cierpliwy
22:35
entony52
21:55
koralinho
20:51
gandhi88
20:41
golus3
20:20
42.195
20:06
mieszek12a
19:55
Wojciech
19:48
edgar24
19:09
INVEST
19:09
tomako68
17:56
kruszyna
17:28
Andrzej.
16:52
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |