Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [41]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
pzuberek
Pamiętnik internetowy
Tak stałem się nie tylko biegaczem

Piotr Żuberek
Urodzony: 1971-04-14
Miejsce zamieszkania: Poznań
2 / 15


2013-04-29

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Drugie podejście do Maratonu (czytano: 366 razy)

 

Gdy przebiegłem mój pierwszy maraton (Poznań 2012) i wszelkie boleści z nim związane przeminęły postanowiłem, że poprawię dzienniczek treningowy i za pół roku w Krakowie na pewno dam radę pobiec o "niebo" lepiej. Już w piątek przyjechaliśmy do Krakowa, a że były godziny południowe od razu ruszliśmy w miasto, albo "na pole" jak mówią Krakusy. To pole okazało się tak obszernym i ciekawym areałem, że dość późno wróciliśmy do hotelu i zaplanowaliśmy, że sobota też zejdzie nam na zwiedzaniu. W ten sposób zeszliśmy sobie pół Krakowa, drugie pół schodziliśmy po schodach jakieś 100m w dół w Kopalni Soli w Wieliczce. Cóż raz się żyję i zwiedzać też trzeba, a że jutro maraton... Natura była dla nas bardzo łaskawa, bo w czasie zwiedzania świeciło słońce, a w dzień maratonu temperatura spadła o ok. 15*C i spadł też deszcz, żebyśmy się za szybko nie odwodnili... Stojąc na starcie i słysząc znajomy głos red. Kurzajewskiego zadawałem sobie pytanie, co ja mogę nabiegać po 20 godzinach chodzenia? A może powinieniem ten maraton po prostu przejść! Kilometry z zimowych treningów wystarczyły mi do pokonania połówki w czasie dającym nadzieję na te oczekiwane 3:45 na mecie. Kiedy na 25km dogoniły mnie baloniki (3:45), to już wiedziałem, że do tego pociągu nie wsiąde. Na 35km odcięło mi prąd, a właściwie wpadłem w stan marazmu biegowego, który pozwalał mi tylko powłóczyć nogami (organizm potrafi bronić się przed wycieńczeniem) i myśleć nie przechodź do marszu!!! Gdy dotarłem do 40km i jakiś wolontariusz krzyknął zostało wam tylko 2200, stało się coś, czego jako początkujący maratończyk nie jestem w stanie zrozumieć, pomiędzy moją głową, która cały czas nadawała komunikat "biegnij" a nogami doszło w końcu do porozumienia, czego wynikiem było wyprzedzenie na tym odcinku 40 osób, które też pędem rwały do mety. Cóż, 5 kilometrowy marazm kosztował mnie 15 minut, ale przekonałem się, że nawet w maratonie koncówka może być imponująca! PS. Czy wie ktoś przypadkiem, co prezentuje zagadkowa szpara w tym medalu?

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


krultom (2013-05-02,21:30): Witam. 2sekundy szybciej niż ja tydzień temu na maratonie.Szpota idziemy w trupa.
michu77 (2013-05-04,10:20): he he! U mnie też Cracovia była drugim maratonem w życiu, i również wynik był słabszy... niż w debiutanckim Poznaniu ;-)







 Ostatnio zalogowani
uro69
16:17
Raffaello conti
16:05
mieszek12a
15:45
Hubert87
15:28
CZARNA STRZAŁA
15:16
szalas
15:05
Maciex
14:35
kos 88
14:17
13
14:11
kryz
14:10
czewis3
14:00
marian
13:40
malkon99
13:13
Rychu67
13:07
chris_cros
12:56
orfeusz1
12:55
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |