2013-04-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Małe i wielkie sukcesy (czytano: 524 razy)
Jestem bieganiem!
Rozmazanym konturem w aparacie
niespokojnym duchem
bezlitośnie zużywającym materię ciała
Pędząc przez prerie jak tornado
porywam za sobą wszystko
i podporządkowuję pasji
która nakręca mnie do życia.
W obawie przed tym że nie zdążę czegoś zrobić
Chcę być i czuć
wciąż mocniej i mocniej
zanim krzyk ostatni
zgasi we mnie
na zawsze ten jaskółczy niepokój
Pętla którą sama sobie nakręcam
zaciska się czasem na mojej szyi
przypominając jak ciężko mi się oddycha
gdy nie zostawiam sobie w życiu przestrzeni
na wszystko to co poza egoizmem
czyli to co naprawdę ważne....
Mój syn lat 3
już nie jest małym Oseskiem
choć jeszcze nie jest Wielkim Aleksandrem
ma już własne zdanie
potrafi tupnąć nóżką i krzyknąć
- ja nie chcę do przedszkola!
Umie także zawalczyć
o to czego chce
Na wciąż zajętą ważnymi i ważniejszymi sprawami mamę
ma jeden skuteczny sposób
- przytulać
Słowo klucz
natychmiast
zwracam uwagę na moje dziecko
które wyciąga małe rączki w moim kierunku
i mówi
- kocham Cię mamo
i nagle nic nie jest ważniejsze
Budzę się z letargu
wzruszona
przytulam
i zdaję sobie sprawę że
któregoś dnia o zgrozo zapyta mnie
ile kosztuje godzina mojego czasu?
I gotów będzie poświęcić swoje grosiki
by być totalnie ze mną
choć na chwilę
Porzucam wszystko o czym myślę
i wtulam się w blond loczki
które rosną w oczach
nawet nie wiem kiedy,
tak rzadko na nie spoglądam
spędzając czas na toczeniu kamienia
o pierwszego do ostatniego dnia każdego miesiąca.
Wstyd mi
za samą siebie
Mocno postanawiam sobie w duchu
i obiecuję własnemu dziecku
dziś ostatni dzień szaleńczego tempa
od jutra wakacje
nie idziesz do przedszkola
będziemy się przytulać
bawić w berka
i pojedziemy na plażę
robić babki z piasku i liczyć chmury.
Moja Szybsza Nie Tylko Biegowa Połowa
rozumie się ze mną bez słów
i bez wymówek
bierze urlop
pakujemy się szybko
i jedziemy
na długi weekend w poszukiwaniu wrażeń.
Nieważne że wiosna jeszcze młoda
a morze zimne
chodzi o to aby nie tylko być ale i robić coś razem
a tak konkretnie biegać razem
jak przystało na prawdziwą biegową rodzinę.
VIII Bieg Przełajowy w Linii koło rodzinnego Wejherowa
szykuje wiele atrakcji
zarówno dla dużych, doświadczonych biegaczy
jak i tych małych stawiających w bieganiu dopiero swe pierwsze kroczki.
Dla nas jest to wybór jak znalazł.
Poranek jest chłodny lecz pogodny
tylko nasze miny
lekko marsowe
Wszystko przez wczorajszy pomysł
zaliczenia jeszcze po drodze
Gdynia Trail Running
i zawalczenia o najwyższe laury
Rozochocona niedawnymi sukcesami
i zeszłorocznym podium w kategorii tej imprezy
wpadłam w pułapkę zachłanności
i pociągnęłam za sobą
swoją Szybszą Nie Tylko Biegową Połowę
głodną swoich wielkich biegowych sukcesów.
Rzeczywistość sprowadziła nas na ziemię
Przedzieraliśmy się przez tłum biegaczy
którego wartość liczbowa była odwrotnie proporcjonalna
do wskazań termometru.
Widać społeczność biegowa odrobiła lekcje
i zauważyła
że impreza Salomona to trail na który warto przyjechać.
Wiedziałam że będzie ciężko i było
Na dodatek pięta Achillesowa spowalniała
mnie na każdym podbiegu
a kolejne rywalki systematycznie pożerały
tak że na mecie zostałam bez tchu i bez wyniku na który liczyłam
Moja Szybsza Druga Połowa Nie Tylko Biegowa
poradziła sobie z tym wprawdzie świetnie
tylko żal było na mecie
gdy okazało się że jego rewelacyjny wynik 40min
(na prawie 9.5km z mocnymi podbiegami)
wystarcza zaledwie na 29 miejsce
Tak więc startowe ciśnienie i presja
jakimś cudem przyjechały tu razem z nami
a przecież nie tak miało być.
Na szczęście dziś też jest dzień
i nasz bieg rodzinny w Linii
Wyłączam więc gremlina
burzącego mój wewnętrzny spokój
i jestem myślami wyłącznie
w okolicach tu i teraz
z moją rodziną.
Bieg krasnoludków w którym
za chwilę wystartuje mój syn
jest pierwszym i najważniejszym
punktem dnia.
Emocje sięgają zenitu
ktoś się boi i płacze
ktoś zgubił bucik
ktoś pobiegł już na gwizdek którym startująca dzieci
pani próbowała tylko uciszyć grupę by wyjaśnić zasady biegu.
Trudno się jednak dziwić
grupa przedszkolaków ma bowiem pokonać
w większości przypadków
pierwsze 200m w swoim życiu
to jest coś!
Oluś który jeszcze przed chwilą
nie mógł się doczekać swojego biegu
teraz trzyma się kurczowo mojej ręki
i woła że chce do mamy
- a więc dobrze pobiegniemy razem
postanawiam.
Na wystrzał startera
dzieci ruszają huuuura do przodu
wszystkie blokady puszczają
i Oluś biegnie z uśmiechem za nimi
patrzę na niego z dumą
i myślę sobie że
nie ma chyba piękniejszej radości z biegania
niż po prostu dziecięca radość życia wyrażana w ruchu
wczuwam się w emocje uczestników biegu
okazuje się że najważniejsze to pobiec razem ze wszystkimi,
być częścią tego biegu
po prostu przeżyć to.
Moja Szybsza Druga Połowa Biegowa
sięga po aparat i robi nam zdjęcia
jesteśmy razem szczęśliwi
ja i Oluś w biegu
i On po drugiej stronie aparatu
tam gdzie lubi być.
Biegniemy wszyscy razem
Czuję że wszystko jest na swoim miejscu
i choć Oluś zatrzymuje się nieoczekiwanie tuż przed metą
mówiąc
- zmęczyłem się, nie chcę już biegać!
to nie jestem wcale na niego zła
głupio mi tylko że on pojął to
o czym ja zdążyłam już zapomnieć
że meta i wynik nie są wcale najważniejsze,
że w życiu liczą się wypieki.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Inek (2013-05-01,00:15): Brawo! A reakcje najmłodszych są nieraz rzeczywiście
zaskakująco trafne:)
|