2013-04-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Kraków zdobyty ! (czytano: 332 razy)
Ten dzień przyszedł za szybko, przyszedł tak szybko, że nagle trzeba było wstać, jechać i zaliczyć; po prostu brakowało celebry chwili i tego uniesienia. Cel o którym marzyłem został osiągnięty. Kraków zdobyty! Dzięki Bogu i wsparciu O. Pio z myślą o kolejnym przeszczepie kości u Wiki i problemach Pana Stanisława - z modlitwą. Biegłem powoli ale bez zatrzymywania się - czego nie planowałem bo z góry zakładałem, że będę się musiał wspomagać marszem. Biegło mi się fantastycznie. Poczułem się mocny i postawiłem wszystko na jedną kartę. Bałem się jedynie o swoją stopę, bo jak dotąd zawsze po dłuższym wybieganiu odnawiało mi się pęknięcie z zeszłego roku. Tym razem do tego nie doszło. Zaczynałem z końca stawki i to była trafiona decyzja, mocno mnie motywował fakt wyprzedzania innych biegaczy i tak minąłem ich ok 700. Fajnie było się czasami na chwilę "zatrzymać" w biegu i zamienić kilka słów z innymi. Celowałem na 4.30-5.00 a zaliczyłem na 4.21, następnym razem będzie jeszcze lepiej.
Moja piękna i mądra żonka mocno przyczyniła się do mojego sukcesu. Wielkie brawa dla HRmax"ów, znajomych za wsparcie. Impreza miała w sobie magię. Ta magia teraz dopiero wprawia mnie w zachwyt choć nie tam na miejscu ale właśnie po.Kiedy zaczynałem bieganie rok temu przeczytałem o bosym biegaczu - wczoraj go poznałem - dla mnie człowiek legenda! Na półmetku ktoś mi zostawił doping na telebimie "20 kg mniej i bez fajek - wystarczył rok a teraz musisz dobiec!" były też inne za wszystko dziękuję. Po 30 km faktycznie zaczął się prawdziwy bieg maratoński ale ostatnie 3 km to był dramat. Strasznie się ciągnęło. Mimo to śmiałem się bo w słuchawkach odezwał się ROCKY ze swoim przesłaniem. Nie zatrzymałem się. Przed wbiegnięciem na metę uściskałem moją piękną no i nie powiem bo widząc innych i mając w świadomości fakt tego co się dokonało trochę się wzruszyłem. Maraton? Polecam!
Biegłem też dla moich dzieciaków. Boże - udało się - dzięki! Dzisiaj boli ale jestem cały i o dziwo nie jest tak źle jak po Marzannie. Rano doceniłem poręcze przy schodach na klatce ale mięśnie to pikuś ważne, że kości całe - będzie dobrze. Jestem bardzo zadowolony!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Kaja1210 (2013-04-29,13:04): Noo! i o to chodzi w bieganiu :) żeby być zadowolonym :) kris0309 (2013-04-29,13:07): Fajny wpis Paweł. Jeszcze raz gratulacje. Tak na marginesie mnie po raz pierwszy nie dłużyła się końcówka, a dotycgczas zawsze tak było. Teraz montujemy ekipę na Poznań! paulo (2013-04-29,15:36): Pawle, gratuluję. Piękny wyczyn.
|