2013-04-07
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| "I myślę sobie że..." (czytano: 556 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=crrrda_Ahn8
...Ta zima kiedyś musi minąć!"
Właściwie mogłabym już nic nie dodawać
w tej sprawie my biegacze rozumiemy się bez słów
ale czasem jak człowiek sobie ponarzeka
to od razu mu jakoś lżej się biegnie
dalej po tym śniegu
przez czerń i biel
w poszukiwaniu odcieni...
Znając na pamięć prognozy długoterminowe na początek kwietnia
trudno mi widzieć pełną połowę szklanki
no chyba że pełną śniegu.
Postanawiam się jednak nie zrażać
i na przekór pogodzie
w radośnie łososiowej kurtce
pojawiam się na starcie "Biegu Łosia" w Puszczy Kampinoskiej.
W tym roku zima zadbała o to
abym moje oczy zobaczyły
a nogi zapamiętały każdy możliwy rodzaj śniegu:
Świeży i sypki jak puch,
zgrzytający na mrozie pod stopami,
śliski wydeptany
zmrożony i skuty warstwą lodu
oraz ten dzisiejszy
ciężki i mokry, rozpływający się pod stopami.
Każdy kto przebiegał zimę wie czym mówię
i podobnie jak ja niczego tak nie pragnie jak zmiany opon na letnie.
Niestety w tej sytuacji muszę szybko zmienić tylko decyzję o starcie w letnich startówkach
z powrotem na wysłużone zimówki, które miałam już schować do szafy:(
Decyzja trafna o tyle o ile w ogóle po takim mokrym
głębokim śniegu w czymkolwiek da się biegać ze spokojną głową.
Kolców i tak już nie mam
nakładki zgubiłam na którejś Falenicy
Zresztą mój cel to po prostu przebiec te 17.5km z pełną mocą
i zrobić jeszcze jeden dobry siłowy trening tej zimy.
Tuż po starcie widzę co się święci
nogi rozjeżdżają mi się przy co drugim kroku
a lwia część energii którą chciałam zamienić na tempo
wychodzi ze mnie uszami.
No cóż taki urok tego biegu
dziś wszyscy mają tak samo
Moja koleżanka
świetna góralka
nie może polegać nawet na swoich kolcach
w których przecież wygrała Falenicę
dziś z kolei gdyby nie one to już dawno pewnie straciłabym ją z oczu
a tak męczymy się razem
patrzę jak co chwila poprawia przesuwające się nakładki
i mówię jej nawet żeby je zdjęła ale ona na to że
bez nich to już w ogóle nic się nie da...
a tymczasem ja nadal biegnę
i chyba tylko wspomnienie o szkole baletowej
trzyma mnie jeszcze w pionie
tak czy inaczej jest ciekawie
nawet psu równo z biegaczem którzy właśnie mnie mijają ślizgają się łapy
a więc
no cóż nie mam żadnych kompleksów
ani co do tempa ani stylu:)
unoszę kciuki do zdjęcia choć grymas twarzy
mówi jednoznacznie że już dawno przekroczyłam próg przemian beztlenowych
zresztą trudno się dziwić wykonując taką ilość nieskoordynowanych ruchów
rozpaczliwie nie ustając w biegu to zupełnie normalne zjawisko
No cóż dawno nie miałam zakwasów to sobie jutro przypomnę:)
Tylko lekkie ogarnia mnie zdziwienie jak patrzę na zegarek
przy tabliczce 2km do mety
1:30! ładne rzeczy
wyciskam z siebie siódme poty
i stać mnie tylko na 6min/km?!
Przyciskam trochę tempo na finiszu
ale okazuje się że nie mam
już mocy
osłabione nogi odmawiają posłuszeństwa
i coraz mocniej zaczynają mi uciekać
wraz z czasem.
Ostatnia prosta to jak bieg w zwolnionym tempie
ludzie mnie wyprzedzają a ja patrzę się na nich bez życia
mocny finisz tym razem nie stanie się moim znakiem rozpoznawczym
nic nie mogę zrobić ponadto by dociągnąć umęczone ciało do mety
W końcu padam tuż za bramą
i pomimo że mam już dość tej zimy
przytulam się do śniegu
doświadczam cudownego uczucia chłodu na rozgrzanym do czerwoności policzku.
I choć czas na te 17.5km mam zaledwie o 4min lepszy
od wyniku w półmaratonie który zaliczyłam tu na tej samej trasie pół roku temu
to teraz okazuje się to nieważne
cieszę się jak dziecko z samego wysiłku
z tego że nie wymiękłam i nie odpuściłam sobie tego biegu
ani przed ani w trakcie
i choć aura pozostaje taka sama
w duchu udaje mi się rozpogodzić
gdzieś spomiędzy chmur
promyk słońca puszcza mi oczko
uśmiecham się odruchowo
"I myślę sobie że ta zima kiedyś musi minąć,
zazieleni się
i jeszcze wszystko będzie możliwe"
Z wiosną jest jak z miłością
nie można bez niej żyć po prostu,
ale też nie można przestać żyć w oczekiwaniu na nią.
Cytaty pochodzą z utworu Voo Voo "Nim stanie się tak"
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Inek (2013-04-08,18:51): Gratuluję ukończenia biegu w tak trudnym terenie! W Pabianicach też mieliśmy trudną trasę ale tylko w połowie.
Na szczęście zaczęło nam wreszcie świecić słońce, teraz będzie pewnie już tylko lepiej:)) Patriszja11 (2013-04-09,14:37): Dziękuję Inku, ogólnie lubię bieganie w trudnych warunkach, ale ta zima w tym roku wykańcza skutecznie mnie i moje zatoki, czuję się wciąż jak w jakimś letargu - byle do wiosny! Niech to słońce już świeci i grzeje jak przystało na wiosnę. Patriszja11 (2013-04-09,14:41): No i oczywiście gratuluję życiówki w Pabianickim Półmaratonie, tak mi się zdaje, że się jej dopatrzyłam? Zdecydowanie za skromny jesteś Inku, poproszę jakiś ciekawy wpis na ten temat :) Inek (2013-04-09,23:15): Dziękuję Patrycja! Z Pabianic najbardziej pamiętam tę leśną drogę i chlupotanie wody w butach, bo tam nie każdą kałuże dało się ominąć, no i oczywiście finisz, na suchej już nawierzchni, nawet było trochę z górki, w każdym razie na tyle, że rozradowane nogi same już niosły i rzeczywiście zdążyłem jeszcze poprawić o 19sec moją życiówkę:)
|