2013-03-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Gdzie ta wiosna? (czytano: 393 razy)
Coś nie mogę dobrze zacząć tego sezonu. Tak się on zaczyna, jak tegoroczna wiosna, która próbuje, próbuje, ale jakoś nie potrafi przyjść na dobre. Myślałem, że zacznę porządne bieganie w Brzeszczach, ale, jak pisałem w poprzednim odcinku, ten bieg sobie zawaliłem. Rewanż miał przyjść w najbliższą sobotę podczas Biegu Wiosny w Parku Śląskim w Chorzowie. Niestety, wiele wskazuje na to, że niczego wielkiego nie mogę się po tym starcie spodziewać.
W zeszłym tygodniu, zaraz po Brzeszczach, biegało mi się świetnie. Najpierw w niedzielę luźne 16 kilometrowe rozbieganie, a potem w środę „trzydziestka”. Nie pamiętam która to już w tym roku, ale zdecydowanie najfajniejsza. Tak mi się dobrze biegło, że nawet nie zauważyłem, kiedy te kilometry minęły. Choć w lesie znowu leżał śnieg i miejscami było ślisko, udawało mi się utrzymywać przyzwoite tempo, a ostatnie pięć kilometrów zrobiłem w planowanym (wymarzonym?) tempie na maraton, czyli po 5:40 (a nawet trochę szybciej).
Dwa dni później było WB2. I znowu biegło mi się rewelacyjnie. Miało być wg planu Skarżyńskiego, czyli 12 km po 5:30 min/km. Po pierwszym kilometrze Garmin pokazywał średnie tempo 5:20, więc trochę na siłę zwolniłem, ale nogi tak fajnie niosły, że potem mimowolnie przyspieszałem. Oby więcej takich treningów!
No i tak było dobrze, i komu to przeszkadzało? Wiedziałem, że od soboty do wtorku, ze względu na pracę, będę musiał zrobić sobie czterodniową przerwę w bieganiu. Trudno, z tym się już pogodziłem. Praca okazała się jednak jeszcze bardziej szkodliwa dla treningu, niż myślałem, bo złapałem w niej pierwsze przedwiosenne przeziębienie. Szczególnie na gardło mi się rzuciło. Niby nie jest jeszcze najgorzej, bo znajoma z pracy wczoraj mogła mówić tylko zachrypniętym szeptem, a ze mną aż tak źle nie jest, ale mimo wszystko (a może właśnie dlatego, aby się do takiego stanu nie doprowadzić) postanowiłem dziś, choć mam zupełnie wolny dzień, nie biegać. Siedzę więc w domu, wygrzewam się i nadrabiam zaległości w czytaniu biegowych forów i blogów znajomych :)
Mam nadzieję, że do jutra jakoś się poskładam do kupy i uda mi się choć potruchtać, ale nawet gdyby tak było, to pięciodniowa przerwa i normalne poprzeziębieniowe osłabienie na pewno da mi się we znaki podczas sobotniej dyszki. Wolę jednak taką opcję, niż gdybym miał się dzisiejszym bieganiem doprawić i w sobotę w ogóle nie wystartować.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Kaja1210 (2013-03-20,13:53): Głowa do góry nie jesteś sam :). Mam podobny problem. Termin maratonu puka do drzwi, a ja chrypię, kicham i ogólnie czuję się źle. Jak tu trenować? creas (2013-03-20,15:13): Kaja, dzięki! Tak to już jest, że nigdy nie może być idealnie :). Powodzenia w Dębnie!! DamianSz (2013-03-20,21:37): jak człek dochodzi do formy to organizm jest osłabiony i łatwo łapie jakieś infekcje. Trzeba na to uważać. Ja dziś zdecydowałem się biec w sobotę w Chorzowie, ale ponieważ mam w planie wg. Greifa 30-kę to 20-cia zrobię przed zawodami -) Jacek Księżyk (2013-03-20,23:38): Krzyś witaj w klubie, choróbska zaatakowały biegaczy. Ja tydzień czasu nie biegałem, a dzisiaj, bardzo ciężko mi się zmobilizować do treningu. A tak już dobrze było. paulo (2013-03-21,09:14): jedyne pocieszajace w tej aurze zimowej jest to, że człowiek w tych swoich dolegliwościach nie jest sam. creas (2013-03-21,09:48): Damek- dajesz czadu! :). Mam jeszcze nadzieję, że się w Chorzowie spotkamy, ale coraz gorzej to widzę. Dziś dalej kicham i kaszlę, więc z biegania w lesie zrezygnowałem. Żyję nadzieją, że jak się porządnie w domu wygrzeję, to w sobotę stanę na nogach i... na starcie :) creas (2013-03-21,09:51): Jacek, Paweł - dzięki za wsparcie! Mam nadzieję, że już niedługo całkiem zdrowi spotkamy się na jakimś starcie.
|