2013-02-10
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| GP Mysłowic (czytano: 249 razy)
W poprzednim odcinku napisałem, że czas zacząć trochę szybsze treningi, ale na pisaniu się skończyło. Pogoda sprawiła, że po lesie po prostu nie dało się szybko biegać. Albo lód i ślisko, albo pełno zapadającego się śniegu, albo topniejący śnieg pomieszany z błotem, albo wszystko razem. Tak więc, chcąc nie chcąc, dalej robiłem dłuższe wybiegania na przemian z niezbyt szybkimi (żeby sobie krzywdy nie zrobić) krosami.
Do wczorajszego pierwszego w roku poważniejszego sprawdzianu podszedłem więc zupełnie nieprzygotowany. A ten sprawdzian to był oczywiście pierwszy etap IV GP Mysłowic. Po raz pierwszy od dwóch miesięcy miałem okazję spróbować pobiec najszybciej, jak potrafię, bez oszczędzania się. Po cichu trochę liczyłem, że może ta długość (wybiegań) choć trochę przełoży się na jakość (czyli szybkość). Ale cudów jednak nie ma. Nie udało mi się pokonać trasy ze średnim tempem 5:00, co było moim marzeniem przed startem. Jasne, że warunki nie były najlepsze – bo śnieg i ślisko, ale aż tak bardzo tragiczne nie były. Na pewno dało się pobiec szybciej, gdyby tylko była moc. A tej, niestety, zabrakło. Szczególnie w końcówce. Po ostatnim podbiegu, na niecałe dwa kilometry przed metą, miałem nadzieję, że uda mi się przyspieszyć i zrobić fajny finisz. Udało mi się uciec na jakieś 20 m Jarkowi, którego dogoniłem na drugim okrążeniu i jakiś czas się go trzymałem. Zacząłem więc jeszcze bardziej „naciskać na gaz” i poczułem, jak... obroty mi spadają. Coś się zacięło. Oddechu brakowało, a nogi zwalniały. Jarek powiedział mi potem, że z tyłu widział wyraźnie, jak słabnę, co skrzętnie wykorzystał, i jakiś 10 metrów przed metą minął mnie efektowym sprintem, podczas gdy ja już ledwie się toczyłem.
Tak więc ten pierwszy w roku sprawdzian nie wypadł okazale, ale, z drugiej strony, jakoś beznadziejnie też nie. Jak sobie zobaczyłem dawne czasy, jakie osiągałem na tej trasie (a był to już czternasty start w tym miejscu), to często bywało gorzej.
W każdym razie teraz już nie ma odwołania – szybsze treningi czas zacząć, bez względu na wszystko. Śniegu ma już za bardzo nie przybywać, więc nie będzie żadnej wymówki.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu jarekh (2013-02-11,21:41): Krzysztof,następnym razem się zrewanzujesz pewnie z nawiązką i ciekawie będzie porywalizować. creas (2013-02-11,21:45): Jarek, mam nadzieję :). W moim poprzednim starcie na 5 km w Mysłowicach też byłem tuż za Tobą... Ale to jest dobra mobilizacja, gdy się ma kogoś znajomego przed sobą i próbuje się z nim walczyć. Dzięki!
|