2012-12-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Biały sezon biegowy i nie tylko! (czytano: 2256 razy)
No i zaczęło sie robic biało,w sklepach sezon świątecznej nagonki rozpoczęty,a w biegach własciwie nic nowego poza warstwą śniegu pod butami.Zdecydowanie tez mniej biegaczy...dlaczego to nie wiem,może wystraszyli sie chłodu i poslizgu na lodzie?W miazdze sniegu tez biega się trudniej,stopy ujeżdżają do tyłu a oczy wypatrują stabilnego w miarę terenu co by nie zaliczyć szpagatu.Wczoraj przebiegłam w takich warunkach 13 km i nie powiem,abym dziś nie czuła mięsni!Właściwie uwielbiam zimę;nie męczy mnie alergia ani upał a na mróz zawsze mozna się odpowiednio ubrać.Do tego ta cudowna biel świezego sniegu.Na szczęście do pracy chodzę piechotą zatem nie odsniezone drogi mnie nie przeszkadzają,chodniki również...tamtej zimy kikakrotnie idąć do pracy zakładałam na spodnie stuptuty brnąc powyżej kolan w zaspach,ale jaki to był dobry trening a później apetyt:)))Zresztą na brak apetytu raczej nigdy nie narzekam...diety żadnej tez nie przestrzegam...jem co lubię,ile lubię i o której godzinie mam ochotę!No może trochę przed maratonem dałam się zdominować makaronom do cna i bananom,na które po sezonie biegowym nie mogę już nawet patrzeć:)Na samo wspomnienie...blee!
Dałam się równiez namówić mężowi na łyżwy!!!!Po dwudziestu latach przerwy!!!Wyciągłam z garażu trzydziestoletnie,archiwalne figurówki(nawet miały załozone ochraniacze:))))przetarłam z kurzu,włozyłam do plecaka i pomyślałam,że tego ponoć się nie zapomina...zatem raz kozie smierć;)No i poszliśmy...pod Dębowcem na hali sportowej,niedawno własciwie pobudowanej zrobili piekne lodowisko,ponoć największe w Polsce jesli chodzi o halowe.Mąż miał hokejki tez okolo trzydziestoletnie,ale chociaż naostrzone przez syna,który także czasem spędza czas na łyżwach.Zatem weszliśmy....szafki jakieś dziwne..trza włozyć dwa złote co by wyciągnac kluczyk...pooglądałam,podpatrzyłam u młodzieży co by nie wyjść za stare próchno,które nie wie jak szafkę zamknąć:))I Wiktoria!!!Największym hitem było ściągnięcie ochraniaczy!Pod nimi była cienka,rdzawa linia i nie wiedziałam gdzie się schować ze wstydu:)Ale co tam myslę,wyszlifuję na lodzie.No tak ino jak wyjść na to lodowisko!Nic z tego nie rozumiem...kiedys ten lód był mniej śliski!A teraz...koszmar...moja barierko kochana dobrze ze jesteś!Jakiś taki dziwny ogarnął mnie strach,spociłam sie wręcz ze strachu,nogi zaczęły się trzepać a tępe jak cholera łyżwy rozjeżdzać.Po pięciu minutach pytam męża ile nam jeszcze zostało do końca rundy?WYTRZYMAŁAM DO KOŃCA...ale to była porażka:)Nawet pod koniec jeździłam już bez barierki:)i pomysleć,że kiedyś śmigałam przodem,tyłem,przeplatanką co to się porobiło po tylu latach:)))Dobrze,że nasi młodzi nas nie widzieli bo mieliby niezły polew ze starych:)))Mąż też całował barierkę i nawet wywinął pieknego oreła:)))Nic to...trza będzie wprzódy naostrzyć swoje łyżwy i od czasu do czasu zaliczyć te slizgi.Może nikt nie uwierzy,ale zakwasy z tych moich wyczynów miałam prawie przez tydzien!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora jacdzi (2012-12-11,20:07): Ja do lyzew wrocilem przed trzema laty i teraz kazdej zimy stanowi dla mnie uzupelnienie treningu biegowego ale i swietna zabawe. Poza tym to wsapniala okazja do spedzenia czasu rodzinnie i aktywnie zarazem - do biegania nie jest latwo naklonic. Kermit (2012-12-12,08:41): Ale sie porobiło i u ciebie też widze, ja dzis wprzódy biegnem w te zaspy a zimno jest to i sie wychlodze pewnie, ale lubiem zimno bo wtedy nie jest mi cieplo. A zawsze tez z żoną biegniemy i ona mnie namawia krocej a ja dluzej chce choc po przerwie i pare miesiecy to nawet jakos tak nawet. No, ale co wpierw biegamy nie a zima przyszła to i treningi są, dobre muszą byc bo inaczej formy na wiosne nie bedzie. Ide zjesc sniadanie a dzisiaj to dwa jajka gotowane i moze wprzódy jakis chleb razowy co by witamina i byla tez a potem sie zobaczy. sta53 (2012-12-12,08:42): Łyżwy fajna sprawa ,po 40-latach przerwy założyłem je zeszłej niedzieli . To tak jak z jazdą na rowerze kiedy się raz nauczyło to pozostaje na całe życie . Po dziesięciu minutach oswajania reszta była całkiem udana - z barierek raczej nie korzystałem .Nogi bolały tylko w stawach skokowych ha,ha,ha.
ps. znam tę nową halę w Bielsku ,córka mieszka w Bielsku -Kamienicy niedaleko Dębowca . mirekost (2012-12-12,11:51): Znam halę pod Dębowcem, ponieważ jestem z Bielska, hala bardzo piękna! Łyżwy to nie moja specjalność, natomiast powróciłem do pływania, tego też się nie zapomina. Jest już u nas kilka krytych pływalni. W bieganiu jestem nowicjuszem, zacząłem we wrześniu, w październiku coraz dłuższe biegi i to co dzień. Doszedłem do 9 km i padło mi kolano...Dlatego teraz ten basen, zaczynam powoli od nowa. A zimą zdobywam nowe doświadczenia w bieganiu, na razie spokojnie. Pozdrawiam! Honda (2012-12-12,15:41): Na łyżwach byłam w swym życiu tylko raz, 3 lata temu. I już nigdy tego nie powtórzę:) kość ogonową czułam przez pół roku! A co się nabeczałam.... bieganie jest o wiele lepsze:)
|