2012-11-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Moja biegowa 50 - tka (czytano: 1310 razy)
Kończy się rok 2012 i sezon biegowy.
Listopad to dla mnie czas lenistwa (chociaż nie do końca), oraz wspomnień imprez w których brałem udział.Przeglądam zdjęcia i uruchamiam „jak to leciało”- impreza po imprezie-każda niepowtarzalna.
Najbardziej jednak pozostanie w mojej pamięci impreza której nie było w żadnym kalendarzu imprez na rok 2012 – impreza którą wymyśliłem i stworzyłem sam (swoje trzy grosze wrzucił tam mój kolega Grześ).
Powodem były (nie wiem czy cieszyć się czy płakać – he,he !) - moje okrągłe 50-te urodziny. Po krótkiej rozmowie z Grzesiem padło hasło: „Piećdziesiątka na 50-tkę” - czyli biegusiem za 1 rok życia – tylko 1 kilometr. Jako że lubię szalone wyzwania, od razu zabrałem się za planowanie przesięwzięcia-wszak dobry plan to ponoć połowa sukcesu. Po krótkiej analizie sporzadziłem „listę gości „ z którymi wyruszałem na biegowe trasy, no i jak przystało na „grubą imprezę” - specjalny regulamin, przy czytaniu którego wielu zanosiło się ze śmiechu.
Aby nie krzyżować planów startwych moim koleżankom i kolegom swoją „urodzinową 50-tkę” zaplanowałem na piątek 07 czerwca – dzień wolny od pracy.
Piątkowy poranek przywitał mnie słońcem i perłami rosy na trawie-lśniacymi wszystkimi barwami tęczy – a więc pierwszy urodzinowy prezent zrobiła mi sama natura.Kilka minut po 9.00 jadę już do pięknego 300 – letniego parku, gdzie trenujemy na co dzień na 2 km pętli wymierzonej kilka lat temu co do centymetra, urządzeniem pożyczonym z legnickiego OSiR-u. Z wcześniej umówioną ekipą techniczną ustawiamy namioty,krzesła i stoliki z napojami. W specjalnych kartonikach spokojnie leżą specjalne statuetki które przygotowałem dla wszystkich którzy dziś zechcą mi towarzyszyć na trasie „mojej urodzinowej 50-tki”.
Na 5 minut przed planowaną godziną startu – jest już pokaźna grupka, a wśród nich – Jurek Lorenc który przyjechał do mnie aż 100 kilometrów z Przesieki !!!
Ruszamy – jest wesoło,pogoda dopisuje,wokół zielony pachnący park, robrzmiewający przeróżną muzyką skrzydlatych lokatorów – po prostu raj !
Zaliczamy kolejne okrązenia – grupa jest co raz większa – dołącza do nas Kasia,Wiola i Darek – a na koniec serii przyjeżdżających prawdziwy szok !!! - pojawia się mój pierwszy profesor W-F ze szkoły średniej – Zbyszek Dziubiński – to ON układał pierwsze plany i zabierał na pierwsze w życiu zawody. Nasz wspólny bieg „po latach” był dla mnie prawdziwym zaszczytem !!! Nawet się nie obejrzałem jak zaliczyliśmy 40 – sty kilometr – to już tak niewiele do końca tej niesamowitej przygody, niektórzy schodzą na krótki odpoczynek – a ja już wiem że za kilkadziesiąt minut moje urodzinowe wyzwanie stanie się faktem. Czuję się swietnie – ale to moi biegowi przyjaciele „robią” tą atmosferę – bez nich samotne bieganie byłoby smutne.
Ruszam na 49 – kilometr – a ze mną wszyscy którzy mieli dziś chwilę czasu aby ze mną pobiec w mojej „50-tce na 50-tkę” - tego nie można opisać – to trzeba przeżyć !
Niesamowite ! - jestem u celu ! - 50 kilometrów zaliczone – 4 godziny i 33 minuty wspaniałej biegowej przygody stało się faktem. Ktoś ma dla mnie kwiaty no i jest „biegowy tort”. Toast też - przepysznym truskawkowym Picolo – a zaraz po nim pamiątkowe statuetki wszystkim biegającym ze mną po naszej parkowej pętli.
Na pamiątkę jeszcze kilka fotek z niepowtarzalną ptasią orkiestrą w tle i czas na powroty do domu. Moja urodzinowa 50-tka osiągnęła swój finał z którego niepowtarzalne wrazenia zawdzięczam moim biegowym przyjaciołom. W swoim życiu brałem udział w wielu biegach w kraju i za granicą – ale to co wydarzyło się 07.06.2012 r. było niepowtarzalne.
Każdy z nas przemierzając kolejne kilometry każdego roku, stara się być coraz lepszym – ale ważne jest również to iż na swojej drodze dzięki bieganiu,spotykamy wielu wspaniałych ludzi. Można mierzyć wyniki i rekordy ale niepowtarzalne i nie mierzalne są wartości międzyludzkie. Dlatego z tego miejsca dziekuję: Kasi,Wioli, Zbyszkowi Dziubinskiemu,Grzesiowi,Darkowi, Jurkowi D.,Rafałowi,Jurkowi L.,Waldkowi, Zbyszkowi M.,Bogdanowi,Romanowi,oraz Markowi za wspólne chwile.
Za to wszystko koledzy z „mojego” FENIKSA zafundowali mi jeszcze jeden wyścig na koniec roku – start w plebiscycie Panoramy Legnickiej na „sportowca roku”. Mam więc w planie wirtualne ściganie z piłkarzami i koszykarzami – jestem tu jako jedyny z biegaczy, ale myślę że nie przepadnę w tłumie - w koncu to tyko zabawa.
Szczegóły na:http://fenikslegnica.ugu.pl/component/content/article/2-zawodnicy/93-gosuj-na-naszego-mistrza.html
Dziękuję jeszcze raz - Staszek
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |