2012-11-04
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Duchowa strona biegania (czytano: 731 razy)
Dziś wybraliśmy się z Magdą, Pawłem i Jackiem na wycieczkę biegową szlakiem miejsc pamięci pomordowanych w lesie giełczyńskim. Wprawdzie to już po Zaduszkach, ale tak w tym roku się ułożyło iż wcześniej nie było wolnego czasu. Zapaliliśmy na pomnikach upamiętniających te tragiczne wydarzenia bestialskich mordów symboliczne znicze i każdy odmówił modlitwę. O wirze trudno jest pisać. Jeśli jest autentyczna i wiele znaczy w życiu to dla każdego stanowi wartość głęboko intymną. Dlatego każdy z nas osobno jak i wspólnie razem daliśmy na swój sposób wyraz naszym wartościom. Każdy człowiek sam decyduje, czy w jego życiu jest miejsce na wymiar duchowy. Dziś dla nas nie liczył się czas czy ilość przebiegniętych kilometrów. Nie czuło się parcia na tempo. Ale w tym truchcie do tych szczególnych miejsc myślę, że każdy z nas odczuł coś wyjątkowego i specyficznego. Nad tymi miejscami masowych grobów dzięki wspólnej modlitwie i pochyleniu się właśnie dla nas życie stało się bardziej radosne i oszałamiające. Bo w końcu my tu jesteśmy, żyjemy, możemy cieszyć się chociażby wspólnym bieganiem. Tak dla jednych obok nas będzie stał anonimowy biegacz. Dla innych stanie się oczywistym, że obok nas w życiu stoi Stwórca. Wystarczy prosta modlitwa i prośba by Jezus stanął w naszym życiu tuz obok. Wtedy tak naprawdę nie grozi nam samotność.
Dalej pobiegliśmy przed siebie w las. Pomimo, że zbłądziliśmy na trasie, pogubiliśmy się miedzy sobą jakoś doszło do odnalezienia i siebie nawzajem i właściwej drogi. Las ten mimo wszystko nawet dla biegaczy jest ogromny. Mogliśmy doświadczyć i poczuć w nim już tak szybko opiekę Boga. Spotkała nas ta duchowa strona biegania. Czasami wygląda to na pozór inaczej niż wydaje się z boku. Niekiedy cały dzień świąteczny zajęty jest na wyjeździe na zawody a powrót późnym wieczorem. Zaniedbuje się przykazania kościelne ale inaczej wygląda ta wewnętrzna duchowa strona, która jest w każdym z kim tak naprawdę podróżuje Jezus. Nie traktuje biegania jak religii lecz jako jeden z elementów doraźnego życia nie oderwanego od rzeczywistości i duchowości. Oby nasze dusze były czyste jak ten wartki górski strumień pędzący po skałach. W odróżnieni do wody leniwie płynącej i cuchnącej gdy zastała w rozpadlinie. Tak nadmiernie zasiedziałe ciało staje się drętwe. Więc jakby nie patrzeć wcześniej czy później trzeba wracać do ruchu i jego naturalnej formy jakim jest bieganie.
Tymczasem osobiście wszedłem w okres roztrenowania. W planie zorganizowane biegi dopiero w przyszłym roku. Ale mam nadzieje, że będzie okazja spotkać się na jakieś wspólne wybieganie bo jako gatunek stadny i tego czasami do szczęścia potrzeba. A gdy biegam sam to tak naprawdę nie czuje się, że jestem samotny i nie truchtam w pojedynkę. Pozostają zawsze dwa ślady, trzeba tylko wierzyć i dobrze się wpatrzyć.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |