2007-11-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| (czytano: 123 razy)
Dowiedziałem się dlaczego w Bytowie aż tak poległem- z lenistwa. Zamiast pokotłować porz±dnie przez półtora tygodnia tylko się troszeczkę pobudzałem. Za lenistwo się płaci. Ciekawe że ten słabszy moment fizycznie przełożył się też na słabsza motywację- kiedy poczułem że mi nie idzie odpu¶ciłem. Bieganie powyżej 5 na kilometr to nawet jak na mnie kiepsko. Niby jest to oczywiste, ale jako¶ nie potrafię się do tego przyzwyczaić. Zamiast szarpać się zawsze, kiedy nie widzę szansy na sukces odpuszczam. A przecież kiedy¶, w czasach słusznie minionych walczyłem zawsze do końca. Tyle że wtedy jeszcze udowadniałem sobie że daję radę, szukałem potwierdzenia własnej warto¶ci. Nie wiem gdzie jest granica, w którym momencie jest szarpanie bez sensu, a kiedy odpuszczanie sobie. Zastanawiam się czy nie stałem się facetem z ikr±.
Wła¶ciwie zdecydowałem się gdzie biegać wiosn± przyszłego roku. Prawie na pewno w Łodzi cały maraton, ale jako zaj±c dla Kasi. Poza tym chyba w Żywcu połówka, bieg RzeĽnika, biegi w Kabatach. W Warszawce na pewno nie i w Wi±zownej raczej nie. Może jaki¶ cały maraton ale tak tylko dla siebie. No i latem w Pucku albo w Szczytnie.
Jesienia raczej Bytów i jeszcze co¶ ale nie jestem pewny co. Poznań może być awykonalny bo po Warszawie nie będę mógł odpu¶cić sobie szkoły. Zreszt± jako¶ tak bardziej ci±gnie mnie na mniejsze imprezy. A z połówek na pewno Puchatek, może co¶ jeszcze latem.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |