2012-10-31
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Kłamstwo... (czytano: 709 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=0YTh1Wsqo2c
Z - trochę już przeze mnie zapomnianego - cyklu "Dziesięć ważnych słów".
Kłamstwo jest czymś, co, niestety, towarzyszy mi od zawsze i chyba na zawsze już będzie towarzyszyć.
I to nie dlatego, że kłamię nagminnie.
Nauczyłam się mówić prawdę (nawet wtedy, kiedy w sumie wygodniej byłoby skłamać) i mówienie tej prawdy już mi trudności nie sprawia.
Byłabym nieuczciwa, gdybym powiedziała, że sprawia mi trudność kłamanie. Ależ skąd!
Jestem mistrzynią kłamania i potrafię łgać jak z nut!
Tylko po co?
No właśnie...
"Po co"?
Nigdy nie ukrywałam tego, że jestem pamiętliwa. A bywam też zacięta w uporze.
Taki charakter...
I dlatego właśnie lepiej, bym kogoś na kłamstwie nie przyłapała, bo kłamstwo powoduje we mnie silną niechęć, która w dodatku siedzi potem w głowie bardzo długo.
Latami...
Oczywiście rzecz nie dotyczy moich dzieci.
Ich kłamstwa mnie wkurzają, ale ze wszystkich sił staram się je nauczyć, że wolę prawdę - nawet wredną i wstydliwą, ale jednak prawdę, niźli kłamstwo.
Bo ja im muszę ufać. Bo jeżeli ktoś by mi na nich skarżył, to ja muszę mieć pewność, że wersja przedstawiona przez nich jest tą prawdziwą.
Jasiek zaczął się już tego pomału uczyć.
I nie ukrywam wcale, że czasem mnie okropnie język czy ręka świerzbi, żeby się na prawdomównego gnojka wydrzeć albo mu tyłek skroić z powodu jego wyczynów, o których mi prawdomównie raportuje.
No, ale słowo się rzekło. Nikt nie mówił, że konsekwencja i dotrzymywanie danego słowa jest łatwe. Ale na dłuższą metę procentuje. Wiem, po prostu, że kiedy ten mały upiorek przekona się, że powiedzenie prawdy nie skutkuje awanturą ani darciem z niego pasów, to tę prawdomówność polubi.
Kuba i Jerzyk jeszcze łżą. Może kiedyś przestaną.
Na marginesie...
Moja siostra jest bardzo ciekawym przypadkiem "kłamstwowym", że użyję takiego dziwnego określenia. Otóż moja siostra przez całe dzieciństwo i sporą część okresu dojrzewania niewiarygodnie wprost kłamała. Można by powiedzieć, że kłamała równie swobodnie jak oddychała (a nawet swobodniej, bo jako dzieciak męczony ustawicznymi anginami, z oddychaniem miewała czasem trudności).
I co?
I nic!
W pewnym momencie po prostu zaczęła mówić prawdę z bardzo zresztą egoistycznego powodu. Pętliło się mianowicie biedne dziecię, co komu nałgało:)
I kiedy zaczęło ją to przerastać, zmieniła taktykę i postawiła na prawdomówność:)
Czemu to dziś piszę?
A bo jakoś tak wpis Reni, która utyskuje na utratę złudzeń dotyczących światka biegowego, mnie do tego nakłonił.
Już dawno temu przestałam wierzyć w to, że biegacze są lepsi niż reszta świata.
A guzik!
Są dokładnie tacy sami.
Taki mikrokosmos tworzymy - ot, co:)
Od kilku już lat egzystuję sobie w tym biegowym światku i mogę powiedzieć uczciwie, że osoby, które mnie okłamały straciły u mnie kredyt zaufania.
Tylko tyle i aż tyle.
Czasem nawet ci ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, ale u mnie tak właśnie to działa. Kłamiesz człowieku? A to sobie kłam, ale ja już ci nie wierzę. Programowo. Bo ja już swoje wiem i myślę na twój temat.
Jak już wspominałam, jestem pamiętliwa i zacięta:)
Może dlatego różnego rodzaju "guru" czy biegowi celebryci nie są dla mnie kimś wyjątkowym, bo prawie każda (no przynajmniej z tych znanych mi osobiście) osób kiedyś mnie okłamała.
Najczęściej z głupoty:)
Świat się przez to nie zawalił, ale... ja już w ich słowa nie wierzę:)
Po protu się z nich naśmiewam. Ale nie jawnie - w końcu jestem wredna i mogę śmiać się pod nosem:)
A co?!
A żeby było ciekawiej, Piotrek jest przekonany, że ja kłamię bez przerwy:)
Ot, ironia taka:)
A w linku moja ulubiona piosenka. Wróciła po przeszło dwudziestu latach i tak sobie brzmi w tle:)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Rufi (2012-10-31,15:22): A mi własnie trudności sprawia kłamanie. Umiem kłamać ale bardzo nie lubię.
I tak naprawdę nie pamiętam kiedy skłamałam.
Aaa, już wiem - czasami kłamię jak Michał sie pyta czy to co mam na sobie to coś nowego. Wtedy mówię, że to już daaawno kupiłam :-)
Ale mówię to z szerokim usmiechem więc tym samym przyznaję się do kłamstwa, które akurat w tym przypadku ma swój urok :-)
Nie znoszę natomiast jeśli wyjdzie na jaw, że ktoś mnie okłamał. A jak dodatkowo to mnie skrzywdziło to hoho - jeszcze bardziej :-).
Czy pamiętliwa to to samo, że nie wybaczam. Chyba trochę tak :-P. Urocze zdjęcie :) Rufi (2012-10-31,15:31): Aha, i tez probuję uczyć Jagodę żeby mówiła prawdę. Tylko potem mam problemy zeby jej nie dać kary jak prawda mnie wkurza :-)
Na szczęście widzę po niej że kłamie:-) Wystarczy że 2x zapytam o to samo :-) "Czy na pewno?". Wtedy nieźle się wije :-))))
Aha! Michał też nie umie kłamac :-) Lekko marszczy skórę koło nosa :-).Coś z Pinokia ma pewnie:-)
mamusiajakubaijasia (2012-10-31,15:32): Taktyka przetrwania, Jacku:) mamusiajakubaijasia (2012-10-31,15:35): Właśnie dlatego, Elu, pisałam, że konsekwencja jest dość trudna. No bo jak mi smark powie, że stłukł kolegę (a kurczak najmniejszy w klasie, ale posłuch ma), to co ja mogę? Uczciwie się przyznał? Uczciwie. Kara za zły uczynek powinna być? Powinna. Ale gdyby skłamał, to MOŻE by mu się upiekło. A może byłaby kara za kłamstwo... Więc stosuję kazanie mocno umoralniające i mam nadzieję, że coś w tej głowinie zostanie. jacdzi (2012-10-31,15:40): Klamstwo jest zlem. Ale czy zawsze? Czy chory na lozu smierci nie powinien dostac od lekarza odrobiny nadziei? Mysle ze tak, mysle ze lekarz ma prawo sklamac. A czy milczenie moze byc klamstwem? Jak najbardziej. Nie zawsze jednak trzeba je potepiac ( choc w wiekszosci przypadkow). A czy biegacze sa inni, lepsi? Smiem wierzyc ze tak. A PRZEKONUJA MNIE DO TEGO CHWILE SPOTKAN Z MOIMI BIEGOWYMI PRZYJACIOLMI. renia_42195 (2012-10-31,16:30): Ela, danie kary za to co zrobiło źle dzieckonie powinno być problemem. Jasno mu mowisz, że karzesz go za to czy tamto, bo to było zle zachowanie i za nie kara (jakaś umowna i adekwatna do czynu powinna być). Ale trzeba dziecko pochwalić za każdym razem za mówienie prawdy, nawet najgorszej i powiedzieć jemu, że jesteś z niego bardzo dumna, bo w życiu należy postępować uczciwie, a kłamstwo ma króciutkie nóżki i prawda zawsze wyjdzie na wierzch. Mnie to mama tłukła do głowy i wolałam mówić prawdę, bo zlapanie na kłamstwie było gorzej karane niż za popełniony grzeszek :) renia_42195 (2012-10-31,16:33): Jacku, ja sądzę że pacjent zasługuje na prawdę i lekarz powinien ją powiedzieć - nawet jeżeli dla pacjenta już nie ma żadnych nadziei. Karmienie złudzeniami jest okrutne i nieludzkie ... Ktoś mnie kiedyś karmił złudzeniami - okrutne doświadczenie, oj okrutne było a wcale nie byłam przecież chora :( DamianSz (2012-10-31,17:09): Chyba zbyt łatwo i prosto to sobie poukładałyście z tym kłamstwem Drogie Panie -) Są sytuacje gdzie kłamstwo jednak jest lepsze od prawdy. wiosna (2012-10-31,17:40): Dziewczynki, a mnie się wydaje że w życiu nic takie jednoznaczne nie jest. Kłamstwo też.I rozmowy z dziećmi i tłumaczenia. No nie mówcie mi że tak wszystko szczerze rodzicom opowiadałyście. Zwłaszcza w durnym okresie. Nie uwierzę, bo ja kłamałam na potęgę. Głównie po to, żeby się nie martwili.
Truskawa (2012-10-31,18:30): Podzielam w tej kwestii zdanie Damka i Gosi. I jestem jak najdlasza od tego żeby kogokolwiek za kłamstwo odtrącać czy potępiać. Ale.. jeśli ktoś mi w oczy kłamie pomimo, że prawda już dawno jest znana.. to trochę inna para kaloszy. Truskawa (2012-10-31,18:37): A jeszcze musze zapytać Gabrysiu, czy ten wpis to przypadkiem nie jest jednak dzielenie tego włosa na czworo? renia_42195 (2012-10-31,19:15): Wiosna, ja też żyłam w tych durnych czasach. Jednak miałam w zwyczaju (wyuczonym przez rodziców) mówić prawdę, nawet jak wiedziałam że się martwili. Pomyśl jak się martwili (sama jestem mamą) jak złapali swoje dziecko na kłamstwie. Chyba to było dla nich gorsze ... mamusiajakubaijasia (2012-10-31,20:32): Iza, absolutnie nie o TEN włos chodzi:) mamusiajakubaijasia (2012-10-31,20:37): A co do kłamstwa w moim wykonaniu. Kłamałam, oczywiście, że kłamałam i to na potęgę. I to nie tylko w czasie chmurnego dzieciństwa czy durnego dojrzewania. Teraz przeszłam na wyższy etap tej samej bajki, który nazywam umownie "umiejętnie sprawiająca pozory". I dobrze mi z tym. Ale w żywe oczy już nie kłamię, bo to po prostu nie przystoi. I sprawia innym ból i dyskomfort. Lubię być lubiana, a kłamczuchów się nie lubi. I tyle:) mamusiajakubaijasia (2012-10-31,20:47): Iza, dodam jeszcze, że w przypadku inkryminowanego włosa, sytuacja o której wspominasz "jeśli ktoś mi w oczy kłamie" nie zaistniała. W oczy mi nie skłamał. W liście też nie. kokrobite (2012-10-31,21:34): Biegacz jest tylko człowiekiem :-) Ale możemy mieć co do siebie złudzenia, że jesteśmy lepsi niż reszta ludzkości, bo nie dość, że znamy się zwykle powierzchownie, to obcujemy z sobą w przyjemnych okolicznościach biegowych, gdy bywamy zwykle lepsi niż zwykle. Lepsi, albo może po prostu nie zmuszani do zachowań, które mogą być odbierane negatywnie.
Co do kłamstwa ujawnionego po Poznaniu... To zupełnie inna, jakaś zupełnie kosmiczna historia. Mnie się to po prostu w pale nie mieści, co on wykonał. Nie ogarniam tego. Truskawa (2012-11-01,01:14): Wydaje mi się Gabrysiu, że tym razem to raczej mi nie o ten włos chodzi. :) mamusiajakubaijasia (2012-11-01,08:11): A to musisz doprecycować WŁOS. Wszak ani Ty ani ja nie jesteśmy łyse, więc jest w czym wybierać:) Henryk W. (2012-11-01,17:53): Kłamcy są bardzo nisko w mojej hierarchii wśród znajomych, jeszcze niżej niż chwalipięty. adamus (2012-11-01,21:05): Mówię nieprawdę swoim kolegom/koleżankom z pracy w sytuacji kiedy jestem pytany o mój stan zdrowia..... jestem kłamcą ?? mamusiajakubaijasia (2012-11-02,13:53): Nie jesteś, Mirek. Ale oni pytają kurtuazyjnie i tak naprawdę to nie są pytania podyktowane troską o Ciebie tylko kurtuazją. Odpowiadasz kurtuazyjnie. Gdybym - z głębokiej troski - zapytała Cię ja, a Ty w żywe oczy byś mi skłamał, zraniłbyś mnie mocno. mamusiajakubaijasia (2012-11-02,13:54): Dokładnie tak, Heniu. Nad chwalipięta mogę się uśmiechnąć. Nad cynicznym kłamczuchem - nie.
|