2012-08-17
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Chudy Wawrzyniec (czytano: 1792 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.szmajchel.naszebieganie.pl/2012/08/17/chudy-wawrzyniec/
Po Rzeźniku obiecywałem sobie, że nigdy więcej nie wystartuje w biegu ultra. Potworne zmęczenie na granicy ludzkiej wytrzymałości, z pewnością nie powoduje, że wstając rano można pomyśleć, że ma się ochotę na udział w czymś takim… Zniechęcenie do dystansu trwało jednak dość krótko, bo już relacjonując wydarzenia z trasy doszedłem do wniosku, że moje cierpienie spowodowane było w znacznej mierze brakiem przygotowania do biegu na tak długim dystansie. Znalazłem wtedy w torbie od laptopa ulotkę „Chudego Wawrzyńca”. Beskid Żywiecki w którym miał odbyć się bieg był jednym z miejsc, które bardzo chciałem zobaczyć, więc nie zastanawiając się długo postanowiłem, że tam wystartuje. Tym razem zamierzałem być jednak znacznie lepiej przygotowany. Biegałem bardzo dużo (poprawiłem miesięczny rekord kilometrażu o kilkadziesiąt kilometrów), dołączyłem do tego rower oraz pływanie – aby zwiększyć czas trwania treningu nie narażając się przy tym zbytnio na kontuzję (przy okazji oswajać się z triathlonem, który prawdopodobnie niedługo stanie się kolejnym podjętym przeze mnie wyzwaniem).
Im bliżej było do startu tym bardziej zastanawiałem się, czy mam ochotę startować w kolejnym biegu ultra..? Ostateczną decyzję podjąłem dopiero na 10 dni przed biegiem kiedy trzeba było dokonać opłaty startowej. Przejrzałem wtedy listę startową i okazało się, że na bieg jedzie również Piotrek Karolczak, znany w świecie biegowym bardziej jako „Kulawy Pies”. Ustaliliśmy, że pojedziemy na bieg razem, dzięki czemu wiedziałem, że podróż będzie nie tylko ciekawa, ale także pełna merytorycznej dyskusji na tematy około biegowe...
Dalsza część uzupełniona o zdjęcia na moim nowym blogu: TUTAJ. Znaleźć tam można również inne wpisy, nie publikowane tutaj. Serdecznie zapraszam :)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |