2007-10-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Jazda bez... siodełka. :) (czytano: 122 razy)
Dzisiaj pod wpływem ułańskiej fantazji, (a może głupoty? ;]) poleciałem mocniej cały dystans. Wyszło 11km ze ¶rednim tętnem 83% Tmax. Dobrze mi to zrobiło, troszkę się "odmuliłem" i poczułem wiatr w tej resztce włosów jaka mi została.
Wyjazd do Stolicy się udał. Zawsze tak mówię, gdy wracam z jakiej¶ podróży z dzieciakami i wszyscy docieraj± bezpiecznie do domów.
Przez weekend zmobilizowałem się wreszcie i przeprowadziłem rozmowę z M na temat pewnego wyjazdu, którego data jest mocno niefortunna... Byłem pełen obaw, ale Mycha mnie miło zaskoczyła. Nie było potoku łez, nadmiernej gestykulacji i zadymy na 16 fajerek. Zgodziła się abym tam jechał.
Mam najwyrozumialsz± kobietę na Ziemi! :)
Narazie jednak cicho sza, szczegóły w przyszłym roku. No może trochę wcze¶niej jak nie utrzymam języka za zębami - palców z dala od klawiatury. :)
Mam ochotę wystartować w Toruniu, w półmaratonie ¶w. Mikołajów. Muszę tylko pozamieniać się w pracy i można jechać.
Jeszcze niedawno, gdy Bartek mnie namawiał na ten bieg stanowczo odmawiałem i byłem przekonany, że nie pojadę. Jak to się wszystko zmienia...
Jutro dzień wolny.
Serwus!!!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |