2012-07-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| II Bieg na Jawornik - Złoty Stok 21.07.2012 (czytano: 444 razy)
Tym razem spróbowałem swoich sił w biegu górskim, wybór padł na Złoty Stok i odbywający się tam Bieg na Jawornik Wielki na dystansie 21 km. Profil trasy wyglądał dość groźnie, do tego był to mój trzeci kolejny półmaraton w ciągu 3 tygodni. Plan był prosty: zaliczyć dłuższe wybieganie w zróżnicowanym terenie, bez spinania się na jakiś wynik, tym bardziej, że nie bardzo wiedziałem jak przeliczyć moje „nizinne wyczyny” na bieganie po górach.
Na miejscu okazało się, że Złoty Stok jest fajnym miasteczkiem z urokliwym rynkiem, na którym ulokowany był start i meta biegu. Od razu dało się zauważyć, że organizacja jest bardzo sprawna, co później potwierdziło się na trasie. Jak to w kameralnych biegach bywa, (łącznie wystartowało około 150 osób w biegu głównym, biegu na 5,8 km i Nordic Walking) przypadkowych „truchtaczy” raczej niewielu, czyli ustawiam się na końcu stawki.
Pierwszy kilometr trasy biegł po uliczkach Złotego Stoku, a mniej więcej od drugiego kilometra wbiegliśmy na szlak na Jawornik. Przez następne 10-11 km trasa prowadziła praktycznie cały czas pod górę. Gdzieś tak do 7-8 kilometra dało się biec, ale ostatnie 2 km przed szczytem nie miało to już w moim wypadku sensu. Sił ubywało, a bieg i tak tempem przypominał marsz. W związku z tym rozpocząłem mozolną wspinaczkę, próbując uniknąć zderzenia ze zbiegającymi już z góry z zwrotną szybkością zawodnikami.
W końcu i mnie udało się dotrzeć na szczyt i rozpocząć długi zbieg. Jak się okazało bieganie z górki po nierównej nawierzchni nie jest wcale takie proste. Po jakimś 3-4 km miałem już tego serdecznie dość, rozsądek nie pozwalał mi na szczęście rozpędzić się jakoś znacznie, ale nawet przy tempie w okolicach 5-5.20 min/km trzeba było mieć oczy dookoła głowy. Nie wiem jak czołówka dała radę zbiegać tam swoim zawrotnym tempem. Na szczęście w końcu ukazały się zabudowania Złotego Stoku i wbiegłem na Rynek. Tam czekali moi najwierniejsi kibice – Gosia, Tosia i Kamil. Z dzieciakami za rękę i uśmiechem na ustach pokonałem ostatnie metry.
To był naprawdę świetny bieg i szczerze polecam go każdemu biegaczowi. Fantastyczne zabezpieczenie trasy, otaśmowane każde miejsce gdzie ewentualnie można było zabłądzić + taśmy zawieszone na gałęziach drzew, które dodatkowo wyznaczały drogę. Kilka punktów z wodą, na półmetku słodycze i banany, na mecie sensowne jedzenie – ryż z warzywami, a nie królująca wszędzie kiełbasa z grilla . Jednym słowem Bieg Idealny
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |