Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [14]  PRZYJAC. [31]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
creas
Pamiętnik internetowy
"Wciąż biegnę i biegnę, dobrze mi z tym... " (TSA)

Krzysztof Wieczorek
Urodzony: 1968-07-02
Miejsce zamieszkania: Katowice
74 / 109


2012-06-25

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Nowy rozdział (czytano: 348 razy)



Wczorajsza dyszka w Bukownie tylko potwierdziła to, o czym wiem już od dawna – jeśli jakiś bieg odbywa się po południu i w dodatku w upale, to nie mogę się po nim spodziewać niczego dobrego. Pomimo że pobiegłem „na maxa”, to zrobiłem niemal „antyżyciówkę” – drugi najgorszy w życiu wynik. Ostatecznie wyszło 51 minut bez paru sekund, czyli o prawie półtorej minuty gorzej niż rok temu na tej samej trasie i aż o dwie i pół minuty słabiej niż trzy tygodnie temu w Tychach.
Taka różnica pomiędzy wynikiem z Tychów i Bukowna pokazuje, jak ważne są różne „czynniki zewnętrzne”. Przez trzy tygodnie na pewno formy nie straciłem, a nawet wydaje mi się, że troszkę ją poprawiłem. Tylko że w Tychach było chłodno i bieg odbywał się przed południem...
Dlatego w najbliższej przyszłości, o ile w ogóle pobiegnę w Imielinie i Jaworznie, to na pewno nie będę tam próbował o nic walczyć. W Bukownie starałem się, jak mogłem, bo ten bieg to były równocześnie mistrzostwa Truchtacza i nie chciałem zająć ostatniego miejsca (udało się!), ale w kolejnych zawodach, jeśli będą w podobnych warunkach, na pewno sobie odpuszczę. Potraktuję je jako mocniejszy trening, tak jak już to robiłem parę razy – np. rok temu w Imielinie. A walkę o nowe życiówki zostawię sobie na jesień.
Właśnie. O tym miałem przede wszystkim napisać. Otwieram nowy rozdział przygotowań do jesieni. I ma być to rozdział dłuuugi – przynajmniej jeśli chodzi o przebiegnięte kilometry. Tak, wiem, że już wiele razy obiecywałem, że będę robił dużo długich wybiegań, a potem wychodziło to co najwyżej średnio. Teraz jednak nie mam żadnej wymówki, więc może w końcu się uda. Pierwszy raz od dwóch lat mam spokojne wakacje, w czasie których nie mam nic pilnego do zrobienia. Mogę więc sobie aktywnie odpocząć po tych tygodniach i miesiącach spędzonych za biurkiem przy komputerze. Mogę wybiec do lasu na trzy godziny lub nawet dłużej i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia, że zawalam sobie jaką pracę. Z taką spokojną głową pewnie też się lżej biega.
Tak więc plan na najbliższy czas, bo przede wszystkim dużo kilometrów za jednym razem. Po 25, 30 czy nawet może czasem jeszcze więcej. Może być bardzo powoli (szczególnie, gdy będzie gorąco), nawet po 7 min/km, ale musi być długo. Bo jestem pewien, że wytrzymałość po dwudziestym kilometrze, to moja najsłabsza strona. Nie mam innego wyjścia, jak nauczyć organizm długotrwałego wysiłku. I w związku z tym „trzydziestki” muszą stać się dla mnie regularnym treningiem, a nie wielkim świętem.
W ramach otwierania nowego rozdziału w treningu zacząłem coś jeszcze – brzuszki. Wiem, jakie są ważne dla biegacza, ale jakoś nigdy nie mogłem się zmusić do ich robienia. Teraz od tygodnia ćwiczę je regularnie i mam nadzieję wytrwać w tym jak najdłużej. Maja mi dogaduje, że robię to dlatego, żeby lepiej wyglądać na plaży :). Muszę przyznać, że nie myślałem o tym wcześniej, ale może to jest właśnie dobra motywacja, aby się nie zniechęcić... Bo nie ukrywam, że nie jest to coś, co bym lubił najbardziej.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
maciekc72
08:39
uro69
08:34
KKFM
08:32
janusz9876543213
08:24
BTK
08:06
Rychu67
08:04
pvlpl
07:44
perdek
06:43
Mirek73
06:37
Leno
05:57
Jarek42
05:46
biegacz54
04:48
Arti
01:19
orfeusz1
01:04
stanlej
00:55
Lektor443
00:49
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |