2012-06-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 89-km w tydzień czyli ostatni test przed MISTRZOSTWAMI POLSKI W BIEGU 24H (czytano: 703 razy)
Nie ukrywam, że lubię uczestniczyć w jubileuszowych biegach masowych i to właśnie takie biegi interesują mnie najbardziej :o)
Nie ma dla mnie znaczenia w której części Polski odbędzie się interesujący mnie jubileuszowy bieg - dojadę wszędzie!!!
...istotne jest – na co zwracam uwagę, aby trasa biegu była atestowana!
To czy wpisowe jest wysokie, czy ładny jest medal i czy dadzą dobrze zjeść po biegu – takimi pierdołami nie zawracam sobie głowy!
Z kalendarza biegów na stronie maratonypolskie.pl wybieram tylko biegi na dystansach:
- 5km
- 10km
- 15km
- 21,097km
- 42,195km
W tym roku w terminie 20.05-27.05 bardzo mi zależało - nie tyle zaliczyć co przebiec w przyzwoitym czasie:
- XXX MARATON TORUŃSKI – 20.05.2012
- XX PÓŁMARATON ŚWIĘTOKRZYSKI – 26.05.2012
- XX BIEG FIATA – 27.05.2012
Dla kogoś kto ma końskie zdrowie i doświadczenie, albo zalicza biegi jak większość biegaczy „parszywym gallowayem” nie stanowi to problemu, ale dla mnie???
Po pierwsze - po maratonie potrzebuję minimum 1-2 tygodnie, żeby zregenerować się w 70-80% - a po drugie nie wyobrażam sobie, że na którymś biegu poddam się i przerwę bieg przechodząc do marszu!
...to nie w moim stylu niestety, bo ja zatrzymuję się dopiero na mecie i tego obawiałem się najbardziej – czy mój organizm w wieku 40 lat podoła takiemu obciążeniu???
Nie mogłem jednak podchodzić z uprzedzeniem do tego „testu” - bo prawdziwy test i wskazanie mi właściwego miejsca w szeregu nastąpi podczas zbliżających się MISTRZOSTW POLSKI W BIEGU 24H
...jeśli nie zdołam zaliczyć minimum 100-km, to się sfrajerze w sensie dosłownym i nie będzie mi wstyd przyznać się do tego publicznie!
Taką deklarację złożyłem też Oli Niwińskiej i chyba nie trzeba nikomu przedstawiać Oli kim jest w Polsce w biegach ultra???
Ola mi zresztą odradzała ten start, ale ja nie jestem miękkim hu ... em robiony, a tym bardziej nie teraz kiedy cały 2012 rok celebruję swoje 40 urodziny! ;DD
...odszedłem troszkę od tematu :o)
Maraton Toruński pomimo niesprzyjających warunków – był taki „mały piekarnik” ukończyłem w żenującym czasie 4:40:54
...dobrze chociaż, że przebiegłem cały maraton od startu do mety bez żadnego zatrzymywania się, bo gdybym tego nie uczynił, to byłbym wkur ... iony totalnie! ;DD
Dokładnie 23 maja czyli 3 dni po maratonie poszedłem na stadion w Kielcach, aby „podreptać” sobie 30-minut...
Wcześniej jednak pobiegłem na 60-metrów
W tempie treningowym uzyskuje czas: 10,90
Po 10-minutowym odpoczynku pobiegłem już z pełnym zaangażowaniem - czas: 8,80
Po krótkiej przerwie przystąpiłem do biegu 30-minutowego...
Biegło mi się bardzo ciężko i z niecierpliwością spoglądałem na GARMINA kiedy odliczy te cholerne 30-minut :o)
Uff! 30-minut i przebiegnięty dystans: 5,24km
24 maja miałem kolejne zaplanowane 30-minut biegu – tym razem odczuwałem więcej pozytywnej energii i cieszył przemijający ból w udach po trudach maratonu...
Zanim jednak przystapię do biegu 30-minutowego - sprawdzian na 60-metrów
W tempie treningowym uzyskuje czas: 10,60
Po 10-minutowym odpoczynku przystępuję już do biegu z pełnym zaangażowaniem - uzyskany czas wynosi: 8,70
Krótka przerwa na odpoczynek i uspokojenie oddechu i zaczynam bieg na 30-minut...
Po zastopowaniu GARMINA po 30-minutach biegu było: 5,20km
Na następny dzień miałem dylemat czy zrobić sobie dzień przerwy przed półmaratonem czy iść na stadion???
Wiedziałem, że bez względu jaką nie podejmę decyzję, to nie jestem w stanie powalczyć ani o nową życiówke (1:47:02) ani o przyzwoity czas czyli poniżej 1:50
W takim razie... idę na stadion! ;D
Na początek biegnę treningowo 60-metrów - czas: 9,60
Teraz 10-minut przerwy, a następnie 60-metrów już na maksa - czas: 9,40
Po krótkiej przerwie - bieg 30-minutowy...
30-minut biegu mija szybko... przed biegiem nastawiłem się na pełen luz co pokryło się z pokonanym dystansem: 5,09km
Wieczorem przed snem myślę sobie - jak ja jutro będę się czuł, gdy trzeba będzie biec +/- 2 godziny???
Jeszcze nigdy w życiu nie biegałem 6 dni po maratonie półmaratonu!!!
Rano po przebudzeniu czuję się dobrze – swoje robi też adrenalina, bo jakby nie patrzeć to zupełnie nowe wyzwanie więc bez względu jaki jest mój stan fizyczny i psychiczny sam jestem ciekaw czy temu wszystkiemu podołam???
Start do XX PÓŁMARATONU ŚWIĘTOKRZYSKIEGO zaczyna się o nietypowej porze o godzinie 15
Jest ciepło, nie gorąco – trasa półmaratonu może nie jest bardzo trudna, ale do łatwych też nie należy – kilka długich podbiegów, od 17-kilometra biegnie się z górki, a ostatnie 2-kilometry to przysłowiowy „stół biegowy”
W półmaratonie 2 godzin nie udaje mi się złamać – czas brutto: 2:00:37
Czas jest słabiutki, to nie podlega dyskusji, ale biegłem asekuracyjnie i chciałem ukończyć ten półmaraton jak najmniejszym kosztem sił... aż wierzyć się nie chce, ale pierwsze 4-kilometry biegłem na końcu stawki! ;D
Miałem marzenie po półmaratonie wejść do wanny z gorącą wodą i usnąć, ale rzeczywistość jest inna i jakże brutalna... :o/
Jest godzina 18 z minutami - gdy z sympatycznymi ludźmi poznanymi na portalu maratonypolskie.pl - jadę z nimi samochodem do Krakowa...
Już za niecałe 20-godzin XX BIEG FIATA
Po raz pierwszy na samą myśl, że będę biegł w kolejnym biegu - jubileuszowym biegu zamiast pozytywnych emocji odczuwam apatie i zmęczenie – w głowie przerasta to moje możliwości i ma prawo – w końcu mam 40-lat :o)
Do Bielska-Białej przyjeżdżam ok. godziny 23 i tylko dlatego, bo na szczęście miałem od razu busa z Krakowa do Bielska-Białej...
W tym miejscu wyrażam swoją wdzięczność Beacie i Grześkowi, bo bez Was nie wiem kiedy bym dotarł do Bielska-Białej – jeszcze raz wielkie, wielkie dzięki!
Pomimo, że byłem bardzo zmęczony, to zamiast wtulić się w hotelową podusie i hotelową kołderkę biorę się za... pranie!
Nie mogę przecież założyć na jubileuszowy XX BIEG FIATA przepoconej koszulki, spodenek i skarpetek! :o)
...usypiam kilka minut po pierwszej w nocy – już dawno nie byłem tak zdechły :o/
Budzę się o 6 rano pomimo, że nastawiłem sobie budzenie w telefonie na 7 zero zero
Po wstaniu z łóżka przeciągam się, wyginam, robię kilka skłonów i stwierdzam... że nic mnie nie boli!
...podobno ktoś powiedział, że powietrze górskie czyni cuda!? ...potwierdzam - prawda! :o)
Jeszcze do wczoraj miałem pobożne życzenie, aby w XX BIEGU FIATA spróbować zmieścić się w czasie 55-minut...
Do dnia wczorajszego czyli przez 6-dni nabiegałem na treningach i biegach masowych co najmniej 78,82km – to mój nowy osobisty rekord!
Jeszcze nigdy w życiu nie pokonałem takiego „hektaru” w tak krótkim czasie, a przecież dzisiaj czyli po XX BIEGU FIATA ten rekord raczej na pewno zostanie wyśrubowany do prawie 90-kilometrów w tydzień!
Sama oprawa XX BIEGU FIATA robi wrażenie – ponad 1000 osób i ten niezapomniany start spod bramy Fiat Auto Poland
Pogoda w dniu startu oczywiście – nie może być inaczej... nie korzystna czyli – niebo prawie bezchmurne i tak lekko 23-24*C
Trasa moim zdaniem nadaje się do bicia życiówki i pomimo, że nie jest płaska, to podbiegi są prawie nie wyczuwalne pod warunkiem, że w ostatnich dniach i tygodniach trening był podporządkowany tylko i wyłącznie pod dystans 10-km
Pierwsze kilometry biegu dały mi wyraźnie do zrozumienia, że nogi mam z ołowiu i dostaje zadyszki próbując biec szybciej niż 5:15-5:20/km
Po 4-kilometrach prawe oko mam zalane potem – oko szczypie niemiłosiernie, a do tego jeszcze to słońce i... brak wody!
GARMIN mi pokazuje, że zmieszczę się w 55-minutach, a więc jestem zadowolony i biegnę dalej... ze zmrużonym, szczypiącym prawym okiem :o)
Na odcinku ok. 6,5-km nie mogę uwierzyć własnym oczom... stoliki z wodą!!!
Próbuje w biegu złapać dwa kubeczki z wodą, ale niestety udaje mi się złapać tylko jeden :o/
Wiem, że chce mi się pić, ale nie mogę - i cała woda zostaje przeznaczona na przemycie w biegu szczypiącego prawego oka
Co za ulga!!! W tym momencie czuję – trudno to inaczej wytłumaczyć – jakbym dostał nowe życie i tak jest dosłownie!
Trasa biegu zaczyna być z górki więc jako że do mety zostało niewiele ponad 3-kilometry podejmuję decyzję... idę na całość czyli bieg na maksa!!!
Mój przyjaciel GARMIN pokazuje mi wreszcie prawidłowy odczyt i tempo biegu jakie powinno być na 10-kilometrów...
4:30-4:40/km - a momentami nawet i szybciej!
Nie zwracam uwagi, że mijam kolejnych biegaczy, bo teraz w głowie zaświtała mi jedna myśl... a może się uda??? ...a może się uda złamać 50-minut???
Będzie trudno – będzie bardzo, bardzo trudno...
Przed metą dostaje jeszcze większego przyśpieszenia, ale to tylko, albo aż tylko wystarcza na: 50:44
Z uzyskanego czasu jestem zadowolony, bo po takim tygodniu biegowych katuszy będę mógł w końcu wrzucić na luz, porządnie się wyspać i słowo daję - zaraz po przyjściu do hotelu wchodzę pod prysznic i poleci na mnie 100.000 litrów gorącej wody!
...a co przecież zapłaciłem za hotel! ;DD
Wiem, że kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset osób uśmieje się z mojego nabieganego rekordu - 89-kilometrów w tydzień - ale to nie jest jeszcze moje ostatnie słowo w tym roku...
Jedną z moich cech charakteru jest to, że się nie poddaję!
...będę kulał! ...będę krwawił! ...będę ciężko oddychał i nawet biegł ostatni, ale się nie zatrzymam – chyba, że to będzie meta!
MISTRZOSTWA POLSKI W BIEGU 24H to bardzo ryzykowne wyzwanie z mojej strony – ja sam nie wiem tak do końca na co się porywam i nie wiem czy po 24-godzinach na nogach i bez snu będę jeszcze wśród żywych? :o)
MISTRZOSTWA POLSKI W BIEGU 24H to dla mnie przede wszystkim test – chcę wszystko notować – po jakim czasie pokonam 50-kilometrów, 100-kilometrów, ile będę biegł, ile będę maszerował, ile litrów wypije izotoników, ile razy będę korzystał z masaży i... jak przeżyję to wrzucę na swoim blogu... ile kilogramów schudłem! ;DD
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |