Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [13]  PRZYJAC. [15]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Krissmaan
Pamiętnik internetowy
Bieganie - Pasja Dla Każego

Krzysztof Bagiński
Urodzony: 1974-10-17
Miejsce zamieszkania: Ostróda
8 / 19


2012-05-28

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Jedno z marzeń spełniło się. (czytano: 835 razy)

 

Jakieś dwa lata temu po przeczytaniu jakiegoś poradnika dla zagubionych sporządziłem listę spraw, celów, marzeń, które chciałbym zdążyć załatwić, osiągnąć, zrealizować w swoim życiu. Na tej liście jednym z najłatwiejszych do zrealizowania marzeń było pobicie własnego rekordu w biegu na około jeziora. Rekord był bardzo stary bo ustanowiłem go w czasie kiedy urodziła mi się córka jakieś 10 lat temu. Jak się łatwo domyśleć od tamtego czasu i przytyło się i postarzało. Kiedy pisałem "pobić rekord Kajkowa" dopiero wracałem do biegania. Osiągnięcie tamtego rezultatu graniczyło z cudem - ale będę trenował pomyślałem. Dwa lata ciężkiej pracy i kilkakrotne próby kończyły się niepowodzeniem. Z uwagi na dłuższe biegi przestałem biegać Kajkowo i pół roku tam nie biegałem. Kiedy mój kolega Mirek, z którym rywalizuję w bieganiu, a z którym na treningach wygrywam i tak samo regularnie przegrywam na zawodach, dowiedział się o moim dobrym występie w Morągu na 10 km natychmiast postanowił zdjąć mi głupawy uśmieszek z twarzy. Poszedł na Kajkowo i pocisnął tak dobrze, że moje 14:55 z przed 10 lat pokonał na 14:38. Poszedł pod mój balkon i zawoławszy mnie pyta - ile twój rekord Kajkowa? 14:55 odpowiadam z dumą przeczuwawszy co zaraz padnie w odpowiedzi. No to mi się udało złamać. Pogratulowałem oczywiście jednocześnie planując wizytę nazajutrz nad rzeczonym jeziorkiem. Oj kochane jeziorko - jak ja dawno tu nie biegłem. Stoję na starcie i jak zawsze muszę narysować linię, którą muszę przekroczyć na starcie i mecie aby zatoczyć pełne koło. 3100 metrów to krótki dystans a ja nie lubię szybko biegać. Stoper gotowy i jazda. Ostro, ostro ile tchu. Biegnę tak aby nie zasypało i czuję jak na każdym zbiegu odpoczywa moje ciało zatem na zbiegach pełna kita. Trasę znam tak dobrze, że doskonale wiem ile wysiłku pozostaje do końca. Idę mocno do końca. Przed metą mały dysonans " no nie do końca pocisnąłem bo coś tam w rezerwie chyba jeszcze mam" wpadam na metę. Stoper pokazuje 14:14. Chwilę odpoczywam i truchtam triumfalnie do domu. Sms do kolegi z nowym rekordem. Miruś mi gratuluje. 4:35/km fiu fiu. Chyba nigdy tak szybko nie biegłem. Jestem przekonany, że za chwile będzie miał lepszy rezultat i nie to akurat jest dla mnie istotne. Ważne jest moje zwycięstwo nad sobą. Stawiając sobie dwa lata temu ten cel myślałem o nim jak o czymś nie możliwym. Czasu się nie cofnie - jak doprowadzić swoje ciało do formy z przed tylu lat. Warto wierzyć warto próbować. Może spełnią się kiedyś te pozostałe marzenia. Apetyt na Półmaraton Św Jerzego w Ostródzie coraz większy. Oczekiwania co do rezultatu także.

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
Andrea
00:03
STARTER_Pomiar_Czasu
23:04
Gryzli
22:36
INGL66
22:31
MagKosz
22:24
rys-tas
21:59
kos 88
21:54
BOP55
21:50
egus75
21:50
Stonechip
21:47
Admin
21:46
anielskooki
21:21
modzel11
21:20
rolkarz
21:14
Volter
20:55
bula
20:51
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |