2012-05-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| XVIII Volkswagen Prague Marathon (czytano: 319 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: www.forest.karolin.pl
Każda historia powinna mieć swój początek, a początek tej konkretnie historii pt. "mój pierwszy zagraniczny maraton", miał miejsce bodajże w listopadzie ubiegłego roku. Wtedy to właśnie padło hasło - jedziemy do Pragi!!!
Pomimo, że paru klubowiczów już brało udział w tym maratonie, lista chętnych była dosyć długa i wszystko wskazywało, że pierwszy w br. klubowy wyjazd na maraton tj. XVIII Volkswagen Prague Marathon dojdzie do skutku. Termin najniższej opłaty wpisowego mijał już w listopadzie, więc klamka szybko zapadła. A co będzie jak w międzyczasie złapię kontuzje, nie dostane urlopu albo...? Trudno, jedziemy!!!
Jeszcze w styczniu miało miejsce pierwsze i ostatnie zarazem spotkanie organizacyjne. Przeliczyliśmy potencjalnych chętnych, zaprosiliśmy do busika kilka innych sympatycznych osób m.in. Ineczkę czy też Ewę, znaną mi jeszcze z czasów czwartkowych spotkań "Puma z biegiem Poznania", i na dobrych parę tygodni... niemalże zapomniałem o tym wyjeździe. W międzyczasie zupełnie zmieniły mi się priorytety startowe, chociażby złapałem kontuzję, i nawet rozważałem rezygnację z wyjazdu. Dobrze, że tego jednak nie zrobiłem ;-)))
Trochę czasu minęło i w piątkowy poranek busik załadowany po brzegi wyruszył w kierunku naszej południowej granicy. Jeszcze tego samego dnia udało nam się zaliczyć biuro zawodów, rozgościć w hostelu, a także... skosztować czeskiego piwa. Inne lokalne pyszności, musiały czekać do... pomaratońskiej biesiady.
Nastepnego dnia w planach było w zależności od upodobań poszczególnych osób m.in. zwiedzanie najważniejszych miejsc Pragi, pasta party, bieg z psami, polskojęzyczna msza dla biegaczy czy też grand prix Czech na żużlu. Jak się okazało poza zorganizowanym wyjazdem, w Pradze zjawiło jeszcze kilku Maniaców, a przede wszystkim bardzo wielu Polaków. Niemalże na każdym rogu można było spotkać biegaczy z Polski. W strefie startu przed samym biegiem spotkałem chociażby Mijagiego, no i pobiegu czy na samej trasie również paru znajomych. Żałuję jedynie, że nie natknąłem się na Pavla Nedveda.
No i sam bieg... którego meta i start mieściły się na praskim rynku, a trasa wiodła m.in. uliczkami uroczej zabytkowej starówki, oraz kilkoma mostami nad Wełtawą, w tym najciekawszym mostem Karola. Pogoda z gatunku tych ulubionych dla długodystansowców. Pomimo że trasa zdawała się trudna, chociażby ze względu na kostkę brukową - liczne życiówki, które padły tego dnia, zdają się temu przeczyć. Mi też sam maraton, potraktowany z marszu bez specjalistycznego treningu, świeżo po kontuzji, jakoś się nie dłużył. Pewnie ciekawa trasa, sporo kibiców zwłaszcza na starówce, dwie zakładki na których można było spotkać się i pokrzyczeć do znajomych, miała na to wpływ. Na planowane od dawna 3:30 nie było mnie stać, a wynik 3:42 - w pełni zaspokoił moje oczekiwania na ten dzień. Zero ściany i dobra zabawa na trasie!!!
Chociaż podobno kiepsko wyglądałem bezpośrednio po samym biegu.
A impreza pomaratońska? ... to chyba ten element wyjazdu, który lubię najbardziej. Poniedziałek już w pełni przeznaczyliśmy na zwiedzanie, a we wtorek rano... powrót do codzienności. Kto nie był.... niech żałuje!!!
Acha.... a za rok... Vienna City Marathon. Już jestem zapisany.
Fot.:B.Lipińska
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Novik (2012-05-21,07:15): Ja planuję ten maraton w przyszłym roku... ineczka16 (2012-05-21,07:20): Praga super! A do Wiednia jedzie też jakaś większa wycieczka...? Chętnie bym się znów do Was wzięła na przyczepkę :P michu77 (2012-05-21,07:33): jedzie wycieczka... ale najniższe wpisowe zaraz się kończy, o ile już się nie skończyło ;-))) gerappa Poznań (2012-05-21,07:45): Gratuluję wspaniałego wyniku:)! życzę wielu startów w takiej atmosferze! michu77 (2012-05-21,18:37): dzięki! Takie starty właśnie lubię ;-))) miniaczek (2012-05-21,20:14): a jednak byłeś:) gratulacje:) michu77 (2012-05-22,08:07): byłem, byłem... dzięki i do zobaczenia Rafał na Rzeźniku! ;P doogi (2012-05-27,10:35): na zdjęciu uśmiechnięty to znaczy że musiało być super, jeszcze maratonów nie biegam ale po tym co czytam widzę że trzeba trenować więcej i pracować by na takie zagraniczne zarobić :) gratuluje decyzji o wyjeździe, widać że była trafiona. michu77 (2012-05-27,18:27): pierwszy raz brałem udział w zagranicznym biegu, ale już jestem zapisany na Wiedeń w przyszłym roku ;-)
Do zobaczenia na trasach!
|