Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [33]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
ultramaratonka
Pamiętnik internetowy
ku pamięci

Ewelina Świątek
Urodzony: -10--1--
Miejsce zamieszkania: Borzęcin Duży
72 / 125


2012-05-03

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Eger (czytano: 718 razy)

 

Przyjaciółka ze studiów od około 8 lat namawiała mnie na wyjazd na Węgry, a konkretniej do Egeru.
Madzia mieszka w Nowym Sączu, skąd do basenów termalnych Egeru, Miszkolca czy Hajduszoboszlo jest ok 4-5 h jazdy. Nie dziwi zatem, że taplanie się w basenach stanowi popularną formę spędzania długich weekendów wśród mieszkańców Małopolski (i jak się na miejscu okazało Śląska).
Do tego roku jakoś nie ciągnęło mnie do wód. Owszem, przyjciółkę odwiedzam dość regularnie, zawsze jednak przedkładajac zdeptywanie szlaków górskich nad inne rozrywki.
Teraz postanowiłam spradzić uroki wyjazdu do wód. W końcu ponad tydzień urlopu rokował szansę na pobieganie po górach, moczenie w basenach i znów góry. Ale po kolei.
Do Sącza trafiłam już w piątek rano (o 5.00!!!) i po krótkiej drzemce poleciałam sprawdzić pierwszą część trasy biegu 7 Dolin tj.Krynica - Rytro. Wiele razy przemierzałam ten szlak, ale tym razem po raz pierwszy z kijkami, garminem (chodziło o orientacyjny profil trasy) i na czas. Choć nie do końca trasa biegu pokrywa się ze szlakami, a ja dodałam pewne modyfikacje trasy, co nie zmienia faktu, że limit czasu na ten pierwszy odcinek jest krótki - trzeba pilnować by nie pomylić drogi i żwawo przebierać nogami.

W sobotę wystartowaliśmy do Egeru. Po 6 h jazdy (przystanki z uwagi na małe dzieci) dotarliśmy do celu. W 7 osób dorosłych i 5-tke dzieci wynajęliśmy dom, dosłownie 300 m. od rynku i 400 m. od basenu. Domek może bez luksusów, ale kuchnia wyposażona, 2 łazienki (na 4 pokoje), na trawce zmieściły sie 3 samochody i wybieg dla dzieci został. A 4 noclegi z opłatą klimatyczną za osobę dorosłą wypadły za 50 euro.
Ponieważ Węgrzy też mieli 1 maja wolne, to na długi weekend miasto opustoszało. Poznawanie miasta uskuteczniałam głównie wczesnym rankiem (ok 6-7.30), w tempie 6:00 min/km :-)
A jest co zwiedzać, gdyż Eger to miasto z wielowiekową historią (zamek, minaret, bazylika, kościół minorytów).
Do biegania miasto jest przyjemne, pod dwoma warunkami:
1. Węgrzy mają wolne i biegać można ulicami (chodniki są wąskie, często ulice nie mają poboczy)
2. lubić trzeba górki - właściwie nie da się zrobić treningu bez zahaczenia o jakiś pobieg.
Wyjątkowym miejscem jest park w centrum zaraz obok kompleksu basenów. Jest spory, biega się po płaskim, w cieniu ogromnych kasztanowców (przepięknie kwitły!) i wśród niezwykłego chóru ptaków.
Jak wspomniałam Węgrzy wyjechali na majówkę, przyjezdni (gł. Polacy, troszkę Czechów i Słowaków) o 6.30 przewracali się na drugi bok, więc biegało się super. Poranna rześkość (temp. ok 20 stopni), pojedyncze osoby na ulicy, z rzadka przejeżdżajacy samochód, a jedyne wyraźne odgłosy to trele ptaków. Po takim rozruchu, tylko śniadanko i myk do basenów. My korzystaliśmy z kompleksu w Egerze lub w pobliskim (8km) Damjen. Ceny to ok 12-18 zł (dorosły) i 10-14 zł (dziecko powyżej 4 lat)za cały dzień korzystania.
Przyznam, że po maratonie w Dębnie, polataniu po górkach (w pt zrobiłam 33 km) i z perspektywą jeszcze górek moje mięśnie i stawy z lubością korzystały z basenów o różnej temperaturze wody, a często też wyposażonych w przeróżne formy masaży wodnych. Dawno nie czułam tak "luźnych łydek" :-) Aż szkoda, że to tylko 4 dni ... I pomyśleć, że już od paru lat mogłam tam jeździć...
A przyznam, że wieczorne dyskusje nad winkiem z lokalnych winnic też mają swój urok :-)
Jedyny minus wyjazdu to upał, ale w basenie z kapeluszem na głowie dało się przeżyć :-)
Po powrocie, rekonesans drugiej częsci trasy B7D tj. Rytro - Piwniczna. Niestety, skapitulowałam przez nadciągającą burzą i na Obidzy skróciłam trasę, zbiegajac do Kosarzysk. Czyli nie dobiegłam do ostatniego fragmentu tj. na Eliaszówkę, z której biegnie się właśnie do Piwnicznej. Cóż, nie chciałam koleżance robić problemów. Mogłam przeczekać burzę w schronisku i kontunyować rekonesans, ale pewnikiem Magda musiała by mnie odebrać wieczorem z Piwnicznej. Dzień świąteczny (3 Maja) nie sprzyja zaprzyjażnianiu się z komunikacja PKS :-) Może spróbuję jutro dobiec ten brakujący odcinek.
Odpoczynek w Egerze naładował akumulatory :-))))

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
CZARNA STRZAŁA
19:07
JW3463
19:02
kaes
19:02
entony52
19:01
Admin
18:58
DaroG
18:58
Stonechip
18:45
@malakasia_
18:26
stanlej
18:23
Mr Engineer
18:09
Kot1976
18:06
Arek Kozak
18:04
gora1509
17:53
biegacz54
17:36
Jarek42
17:12
damiano88
16:59
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |