2012-04-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| nie chce mi się... (czytano: 460 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=3RvmuQ92YK4&feature=youtu.be&hd=1
Może skrobnę coś o swoim bieganiu. W końcu po to zacząłem pisać tego bloga…, no ale nie ma w zasadzie o czym pisać. Chwilowo bieganie jako samo w sobie, nie sprawia mi żadnej frajdy.
Otóż aktualnie leczę kontuzję stopy, której się nabawiłem lecąc w starówkach półmaraton poznański. Podobny ból odczuwałem, po jesiennym maratonie Buli tuptając 42km wokół Malty. Skończyło to się przedłużeniem okresu roztrenowania o kolejny tydzień. No cóż… najwidoczniej dłuższe dystanse po twardym muszę biegać w solidnie amortyzowanych butach. Całe życie człowiek uczy się na błędach ;(
Jeszcze niewiem ile dni treningowych mi wypadnie, a teraz właśnie nadszedł okres kiedy powinienem „spijać śmietankę” z tych wielotygodniowych zimowych przygotowań do sezonu.
A co działo się wcześniej? Pisałem o planach wyjazdu w góry – niestety nic z tego nie wyszło. Pokomplikowały mi się sprawy osobiste, bo w końcu człowiek nie samym bieganiem żyje. Dość powiedzieć że, zamiast spędzić urlop w Zakopanym, spędziłem go … de facto w szpitalu, przy łóżku bliskiej mi osoby. Do tego doszły nowe obowiązki w pracy związane z audytem jakości i… bieganie zeszło na plan drugi. Kilka startów wypadło z kalendarza, za chwilę … może wypadną kolejne, i jestem bardzo blisko decyzji o odpuszczeniu wszelkich planów treningowych, walki o nowe życiówki, i jedynie zabawy w bieganie aż … do jesieni. O ile naturalnie… można się bawić podczas maratonu w Pradze, czy Rzeźnika. Hm…
Fotka z półmaratonu poznańskiego – miało być poniżej 1:30, ale … nie wyszło. Chociaż gdybym nie postanowił pozwiedzać poznańskich toj-toji... to kto wie ;)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Novik (2012-04-06,14:15): Always Look on the Bright Side of Life...;-))
mariusz67 (2012-04-06,16:46): na tym półmaratonie był taki tłok że ni stąd ni z owąd pewna ładna laseczka całkiem niechcąco nadepnęła na twoją nogę wprawiając cię w stan dzikiej i namiętnej euforii...stąd zapewne ta kontuzja:) Mijagi (2012-04-06,17:14): Michu, wszystko ma swój czas, a bliscy są dużo ważniejsi niż bieganie. A w Pradze i na Rzeźniku będziemy się nieźle bawić.
malicha (2012-04-07,01:40): Powodzenia. Szkoda mi ludzi "truchtajacych" 42 km na treningu, ktorzy potem maja pretensje do calego swiata ze ich wyniki pozostaja w miejscu. Mimo wszystko powodzenia. P.S. Moze na nastepnym treningu przetruchtaj 50 km to forma przyjdzie...
michu77 (2012-04-07,22:10): Dzięki wszystkim za miłe słowa - faktycznie kontuzja, to jeszcze nie pogrzeb ;-) ineczka16 (2012-04-09,09:43): Michał, mi też się ostatnio nie chce... Ale za miesiąc Praga i mam nadzieję, że będzie fajna zabawa :) michu77 (2012-04-09,11:58): Malicha - nie narzekam na brak życiówek, bo mam inne priorytety. Zapewniam Ciebie - że szykując się do rajdów pieszych na orientację nieraz przetruchtam... i te 50 km. Pozdrawiam! ;-)))
|