2012-03-04
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| zostalo 7 tygodni do biegu, cel 3h 59 min. 59 s. (czytano: 279 razy)
myślałem ze nigdy nie będę pisał żadnego bloga ale na tym etapie nie mam wyjścia , rodzina przestała mnie już rozumieć :):):). wszystko zaczęło sie od tego ze kiedy skończyłem 46 lat obudziłem się w dniu urodzin i wziąłem buty sportowe jakie miałem , poszedłem biegać a jak wróciłem to powiedziałem sobie ze zanim skończę 47 mam zrobić pierwszy maraton.czasem sie mi krzyżują kable i tak to się objawia wybrałem datę 22 kwietnia MAPOMA maraton lub Cracovia maraton obydwa sa tego samego dnia .nigdy w życiu wcześniej nie biegałem wiec początki nie były łatwe ponieważ biegam bez trenera i do wielu rzeczy musiałem dojść sam takich jak rodzaj obuwia ,czy pronuje,zaplanować bieg i jak trenować by nie mieć więcej kontuzji. ułożyłem sobie swój własny program przygotowawczy do maratonu oparty na tym by wyciągnąć z treningów jak najwięcej przyjemności , bo przecież mi chodzi tylko o to by DOBIEC do mety w normalnym czasie zanim sobie pójdą wszyscy :).biegam 3x w tygodniu miedzy 10-12 km i koniec tygodnia przeznaczam na jeden dłuższy wybieg w góry tam gdzie nikt mnie nie zatruwa spalinami. dziś wstałem jak zwykle wyprowadziłem psa ( jest już stary 12 lat bokser nie może mi towarzyszyć na treningach szkoda ) pogroziłem jak zwykle mojej gorze treningowej mówiąc jej ze dziś ma ze mną do czynienia, zassałem moje płatki owsiane z sokiem pomarańczowym wskoczyłem w buty i pobiegłem dopełnić mojej groźby. plan był prosty zrobić do 20 km bo ta niedziela miała być spokojna , wczoraj popadał deszcz i było chłodniej tylko 12 stopni w miarę jak szlak wznosił się ku gorze było coraz przyjemniej czuło się lekki powiew wiatru , który studził rozgrzane mięśnie.tutaj juz wiosna w pełni po tym deszczu wszystko zrobiło sie zielone nie mogłem nacieszyć oczu widokiem zakwitłych drzew , zielonych stoków wiedząc ze za miesiąc już tego nie będzie zaczną sie gorące dni i wszystko wyschnie obracając sie w obrzydliwa , monotonna żółć. tutaj wiosna trwa bardzo krotko czasem można ja przegapić wiec ja nie chciałem tego straci dobiegłem do łańcuchów które które limitują wjazd samochodów i od tego momentu zaczęła się polna droga . dziś była całkiem inna namoczona woda po deszczu była miękka zamiast tej obrzydliwej wyschniętej, twardej, kamienistej gorszej od asfaltu rozwalającej kolana . biegnąc nie czułem żadnego stąpnięcia było tyle amortyzacji w tej ścieżce ze gdybym nie lubił biegać z wolnymi rekami zdjąłbym buty i pomknął boso rozkoszując się każdym krokiem .tak mi się dobrze biegło zauroczony ta atmosfera ze znów nie wykonałem planu na dziś skończyło sie na zdobyciu dwóch szczytów 900 metrowych i 3 godzinnym bieganiu, takie to moje trenowanie zaczynam wątpić czy mi się uda osiągnąć moja metę.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |