Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [37]  PRZYJAC. [140]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Honda
Pamiętnik internetowy
W drodze do sukcesu

Honorata Janowicz
Urodzony: 1995-10-11
Miejsce zamieszkania: Opalenica
14 / 45


2012-02-15

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Diamentowy pył (czytano: 2716 razy)

 

- Hondzia, chodź szybko!
(biegnę na łeb, na szyję)
- Co chciałaś?
- Spójrz za okno!

Oniemiałam. Temperatura -15 stopni C, delikatne promienie słońca i padający śnieg… Stałam w oknie jak zahipnotyzowana, gdyż zamiast śniegu na dworze poruszały się diamentowe punkciki. Pięknie się błyszczały i połyskiwały, a ja, jak malutka dziewczynka, stałam zachwycona i uśmiechnięta.

Szczerze mówiąc, nigdy nie lubiłam zimy. Zima jest od siedzenia w domu i czytania niezliczonej ilości książek przy ciepłej herbatce. Wiosną dopiero zaczyna się pełnia życia, kiedy z zimowej pokrywy rodzi się nowe życie, na drzewach wyrastają pąki, z których kolejno tworzą się prześliczne kwiaty; ogołocone niegdyś drzewa przybierają zieloną barwę liści.. Wszystko ponownie się odradza powodując we mnie taką radość! Wraz z przyrodą odżywam także ja i moje nastawienie do otaczającego mnie świata zmienia się na wielki plus ;)

Ale jako że trzeba zawsze żyć biegnącą chwilą, muszę myśleć o tym, co jest tu i teraz. Fakt – nigdy nie lubiłam zimy. Ale zawsze lubiłam bieganie w mrozie! Pomijając to, że trzeba się ubrać niczym na wycieczkę na Sybir, ale co tam… ;)

Dwa tygodnie temu wróciłam do biegania. Obudziłam się w niedzielny poranek i przypomniał mi się cytat z jednej z moich ulubionych bajek: „Jeśli świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić!” I mimo że mnie, jak i Simbę, „uczono czego innego”, to postanowiłam pójść za przykładem słów wypowiedzianych przez Timona i postanowiłam odwrócić się od świata, a konkretnie od kolana. Powiedziałam mu: „Koniec! Mam dość ciągłego użalania się i rezygnowania z rzeczy, które kocham, tylko dlatego, że mnie bolisz! Idę dzisiaj biegać!” Początkowo trochę się bałam.. Bo co, jeśli nagle znów chwyci mnie ten potężny niezidentyfikowany ból? Ale w głowie brzęczały mi słowa Timona i Pumby „Hakuna matata!”.

Biegłam… czułam, że odżywam. Że moje ciało raduje się i skacze! Jest szczęśliwe.. Biegłam dalej, na czoło okolone opaską zaczął wylewać się pot. Czułam zmęczenie i było mi z tym tak niezmiernie dobrze! Biegnę… Wokół mnie przyroda, piękne zimowe krajobrazy, nawet ten głupi śnieg mi się podobał.. Czułam się jak bohaterka bajki, księżniczka, piękna i doskonała.. Taaaak. Taka się czułam. SPEŁNIONA.

Spełnienie me długo nie trwało. We wtorek wyruszyłam na przebieżkę po osiedlu z tatą i siostrą, w czwartek samotnie… W niedzielę miałam pobiec rano ze znajomymi z klubu, ale miałam taki kaszel, że sobie odpuściłam. Po południu mi przeszło, więc ruszyłam z tatą i bratem na naszą biegową ścieżkę, którą nazywamy „do asfaltu”. I DO naprawdę było super.. Ale z powrotem.. upadłam bo ugięły się pode mną OBYDWA kolana! Tak jakby jedno to za mało, cholera!

Nie wiem co robić. Czytam książkę Harukiego, w pewnym momencie napisał „Gdy schodziłem ze schodów nagle ugięło się pode mną prawe kolano” – skąd ja to znam? Pomyślałam. Tyle że pod nim ugięło się raz a pode mną ugina się ciągle.
Jestem taka zła! Już było dobrze i znowu się spierdoliło. W sobotę GP, chyba nie ma sensu, żebym biegła skoro ledwo co chodzę… Za 5 tygodni Maniacka. To miał być mój pierwszy start na 10km, także start, na którym bardzo mi zależało…

A teraz? Chyba już na niczym mi nie zależy…


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Przemes6 (2012-02-15,22:14): Damy radę Honda !!! Pobiegniemy razem maniacką i będzie dobrze :) Grunt to pozytywnie myśleć,choć czasem to bardzo trudne.Pozdro :]
AdamPmi (2012-02-16,14:54): Nie poddawaj się Honda ;) 3mam za Ciebie kciuki, że wrócisz na treningowe ścieżki;) Powodzenia ;)) ;*
michal71 (2012-02-17,10:48): Pamiętam ten dzień w którym wokół mnie wirowały kryształki. Zaraz po powrocie z treningu usiadłem do komputera i szukałem co to jest za zjawisko, niby pada śnieg ale nie opada na powierzchnie tylko wiruje wokół mnie, opada to znów się wznosi. Okazało się, że to wysoko w stratosferze są niewidoczne gołym okiem chmury, jest tam bardzo niska temperatura, która powoduje tworzenie sie bryłek lodu opadających na początku w stronę ziemi, lecz jak do niej docierają zaczynają się znowu unosić bo zmienia się ich struktura wewnętrzna. Mało to romantyczne i uniosłe w porównaniu do tego wpisu, ale chciałem to napisać bo utkwił mi ten widok w pamięci. Biegłem wtedy o 5 rano, na zewnątrz było zupełnie ciemno a w świetle mojej czołówki wyglądało to naprawdę nieziemsko. Synowi opowiedziałem wtedy historie o wróżkach które z dalekiej północy przyleciały do nas ubrać otaczającą nas szarzyznę w białe mięciutkie futerko. Wiesz jakie wywołało to u niego emocje, kiedy za dwa dni spadł śnieg. Ale mi się udało. A co do kolana, to miałem podobnie i nie uwierzysz, ale to wina amortyzacji, lekarz nakazał mi biegać bez niej. Powycinałem połowę pianki na pięcie a teraz kupuje najtańsze buty bez żadnych systemów amortyzujących i od 3 lat jestem jak młody bóg.







 Ostatnio zalogowani
Leno
05:57
Jarek42
05:46
biegacz54
04:48
Arti
01:19
orfeusz1
01:04
stanlej
00:55
Lektor443
00:49
cierpliwy
00:41
fit_ania
00:03
gpnowak
00:00
szyper
23:51
GriszaW70
23:43
mariachi25
22:48
Zedwa
22:41
LukaszL79
22:24
Wojciech
22:18
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |