2012-02-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| o "przyjaźni" (czytano: 493 razy)
Jestem dojrzałym facetem, przez lata (55 bądź co bądź) mieszkałem w mieście. I przez te lata nie miałem praktycznie zwierząt koło siebie, tylko rybki ale im podobno "wsio ryba". Od 4 lat mieszkam na wsi, w moim otoczeniu są zwierzęta, dość ograniczone gatunkowo bo tylko psy i koty nie licząc ptaków dość często składających nam wizytę, czy czasami myszek przynoszonych przez Czarną Mambę (czarną jak smoła kotkę).
Obserwuję zachowanie czworonogów, widzę miłość nieodwzajemnioną Mamby do Brutusa, kotka ociera się o psa, chciałaby się bawić, a Brutus olewa ją, za to wykazuje gejowskie zainteresowanie Banditą, tłustym (w zimie bo w lecie sam szkielet)kotem. Widziałem jak Bandita opiekował się Mambą wyciągniętą przeze mnie z pyska Czarka. Obserwuję inteligencję zwierząt, jak np Brutus cały dzień przyjaźnił się z robotnikami remontującymi dom, a w momencie mojego przyjazdu zawzięcie ich obszczekiwał, pokazując jak dzielnie pilnuje domu. Jak koty zaprzyjaźniły się z Brutusem a z Czarkiem mają tradycyjne stosunki jak pies z kotem.
Brutus jest przybłędą, i w kategoriach ludzkich Czarek powinien go zwalczać jako rywala. Są zazdrośni jeden o drugiego ale widać również jak się "przyjaźnią" Dzisiaj Czarek dał dowód przyjaźni. Byłem z psami na spacerze, ponieważ wychodzę z nimi na otwartą przestrzeń psy tylko umownie są ze mną. Latają gdzie chcą, w dzień z reguły mam z nimi łączność wzrokową, zaś w nocy widzę tylko ich zielone oczy w świetle mojej czołówki. Wracamy przeważnie razem, choć zdarza się, że któremuś z psów spacer wyjątkowo się przedłuży. I tak było dzisiaj, wrócił ze mną tylko Czarek, Brutus gdzieś w polu coś zawzięcie obszczekiwał.
Gdy minęły prawie 3 godziny a Brutusa nie było, wypuściłem czarka solo mówiąc "idź poszukaj Brutusa". Po kilkunastu minutach wrócił Czarek, sam. Szczekaniem, mniej więcej takim jakim mnie pogania gdy mamy biec a ja guzdrzę się i nie mogę się wybrać, wywołał mnie z domu. Szybko doprowadził mnie do miejsca, w którym był Brutus. Biedny Brutus złapał się na wnyka. Zdjęcie w załączeniu- jeśli nie dzisiaj bo coś mi w tym kompie "jawa" nawala- to jutro.
Teraz jest około 10 stopni mrozu, nie wiem ile będzie w nocy. Być może znalazłbym Brutusa "na ucho", ale tylko być może. Tak Czarek uratował kumpla.
PS. po wpisie Truskawy ja również muszę sie pilnować więc rusycyzm "jak by nie było" zamieniłem na rodzime "bądź co bądź"
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Henryk W. (2012-02-15,05:54): A to historia, zupełnie jak z bajki. Michał1980 (2012-02-15,07:03): Dobrze że Brutus się odnalazł. Czytałem z zapartym tchem i jeszcze to zdjęcie . Truskawa (2012-02-15,07:56): Zwierzaki są bardzo inteligentne. Obserwować je to jedna z przyjemniejszych rzeczy na tym świecie. Historia wcale nie jest niesamowita, bo zwierzęta nie do takich rzeczy są zdolne, ale na pewno jest to historia piękna. Czarkowi należy się kawał dobrego mięsa, a Brutusowi tarmoszenie uszu. :) Puszczam Duśkę w lesie żeby sie wybiegała i za każdrym razem zastanawiam się czy wróci. Boję się właśnie tego, że złapie się we wnyki, zostawione przez jakiegoś kretyna. I jak widać nie boję się bezpodstawnie. Ja nie mam drugiej Dusi do szukania tej pierwszej. papaja (2012-02-15,11:04): Zawsze wzruszają mnie takie historie. A psy... psy to cwane kochane bestie. Raphael (2012-02-15,11:20): U nas na wsi mamy psa, trzy koty i dwa koziołki :) Pies puszczony na podwórko oczywiście goni koziołki po całym terenie. Ale kiedy siedzi w kojcu, one przychodzą do niego i tak się ustawiają, żeby mógł je wylizać! Komedia! Kiedyś uciekł z kojca, kiedy mnie nie było. Po powrocie zastałem je wszystkie trzy wtulone w siebie i śpiące pod drzwiami. Tylko mnie pies zobaczył zaczął kozły obszczekiwać, że niby nie ma z nimi nic wspólnego ;) Bez zwierząt towarzyszących życie jest uboższe....
|