Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [31]  PRZYJAC. [132]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
tdrapella
Pamiętnik internetowy
Luźne myśli z nie tak odległego kraju...

Tomasz Drapella
Urodzony: 1979-07-31
Miejsce zamieszkania: Gdansk / Vänersborg
73 / 105


2012-02-13

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Testy (czytano: 587 razy)

 

Narobiło mi się ostatnio trochę zaległości w pisaniu, ale coś doba jest dla mnie ostatnio za krótka... :/ Dzieci, a właściwie Hubert, wymaga coraz więcej uwagi. Ani na chwilkę nie można go spóścić z oczu, bo się zaczyna demolka... Dostał już ksywkę „Master of disaster”. Szuflady w kuchni, a właśniwie ich zawartość – fruwa, księżeczki z najniższej półki – latają (na szczęscie trzymamy tam właśnie jego książeczki co teoretycznie latać mogą), talerze które znajdą się zbyt blosko krawędzi – latają, ale lądują wciąż bardzo awaryjnie... Mały skubaniec dobre wyczucie swojego zasięgu i niezły refleks. I wciąż sprawdza czy Newton na pewno miał rację... Zupełnie jak moja siostra Zosia. A to wywalanie szuflad ma podobno po swoim tatusiu (ja nic o tym nie wiem, ale moja mama zarzeka się że byłem taki sam). Najspokojniej jest kiedy po prostu biegamy.

Kupiłem ostatnio we włoskich Alpach nowy wózek... Nie powiem już który, ale ten kupiłem używany i w zasadzie głównie z powodu ocieplanego śpiworka w jaki był wyposażony. Nie dość, że sam wózek bardzo nam się przydał podczas rodzinnego pobytu w górach (to zostawiam sobie na osobny wpis) to jeszcze ten rewelacyjny śpiworek! Nosiłem się z zamiarem dokupienia podobnego śpiworka do naszego wózka biegowego, ale tu w Szwecji za sam śpiworek zapłaciłbym więcej niż za ten wózek. Także wózek został u rodzinki w Polsce (cobyśmy nie musieli za każdym razem taszczyć ze sobą wózka), a śpiworek przyjechał do Szwecji na służbę, a najpierw na testy. Zwłaszcza, że trzeba się było wziąć za odrabianie zaległości biegowych po nartach. Niby coś tam biegałem we Włoszech, ale mało a po nartach i wielodaniowej przepysznej włoskiej kolacji jakoś już motywacja do wyjścia na biegi malała do okolic zera, zwłaszcza gdy na zewnątrz było sporo poniżej zera, a w domku tak jakoś cieplutko i przytulnie i dobre winko, czy „cuś” innego, miłe towarzystwo i rodzinne gry...

Także po powrocie trzeba się było zabrać za spokojnie, ale zdecydowane nadrabianie zaległości do „Czelendżu”. Jakoś te gołe siedem kilometrów za piąty tydzień strasznie razi w tej tabelce... Raz zbieramy się z Hubertem odprowadzić biegiem Olgę do przedszkola, by potem zacząć naszą normalną rundkę. Słoneczko świeci, przez okno świat wygląda całkiem uroczo. Olga czeka już ubrana więc mimochodem proszę ją aby sprawdziła tempetraturę na zewnątrz, a sam się spokojnie kończę ubierać. No i słyszę jak czyta: „Jest minus... jeden... pięć... kropka...dwa”. Nie no, coś się jej pokręciło. Niemożliwe! A jednak... No nic. Jeszcze jedna warstwa kremu na pysk mój i buźki dzieciaków i wychodzimy. Hubercik w kombinezonie w śpiworku sobie gaworzy do siebie albo mi tam pod nosem wymyśla od dziwaków, ale 16km padło. On cały w skowronkach uśmiecha się, ja cały w sopelkach też się uśmiecham :) Rączki i nóżki ma cieplutkie, nie zmarzł. Ja w sumie też nie. Test bojowy śpiworka zaliczony :)

Ale nie o tym w sumie chciałem napisać, ale o teście jaki zrobiliśmy ostatnio Oldze. Podobno jest to bardzo trudny test dla dzieci w jej wieku. Otóż Olga przychodzi do mamy i chce dostać cukierka. A Magda jej na to: „Dobrze, możesz dostać jednego cukierka, ale jak się powstrzymasz i poczekasz do jutra, to jutro dostaniesz trzy cukierki. Jak chcesz to dziś jeden, jutro też jeden, czyli razem dwa, ale jak dziś sobie odmówisz, to jutro będą trzy”. Wiem że ani ja, ani mój brat będąc w jej wieku nie mielibyśmy najmniejszych szans na powstrzymanie się od słodyczy tu i teraz w imię jakiegoś tam większego zysku (choćby to miałoby być dziesięć cukierków) w tak odległej w naszym mniemaniu przyszłości jaką stanowi „jutro”. Olga, zaczęła się wahać, namyślać, coś tam w swojej główce rozważać by na końcu wypalić: „Dobra, niech będzie jutro trzy, ale dlaczego nie powiedzieliście mi tego wczoraj!” :))))

Na zdjęciu moja mała spryciara na wyciągu w drodze na swoje pierwsze zawody w życiu. Gdzieś między 2650 a 2700 m.n.p.m. Nie ma to jak wcześnie zaczynać...


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Truskawa (2012-02-13,21:29): :))) u mnie ten test wypadł 50/50. Chodzi o ilość dzieci. Dane w procentach. :) Łatwo teraz nie masz ale w końcu nic nie trwa wiecznie i Hubert też kiedyś przestanie demolować. :)
jacdzi (2012-02-13,21:32): Siedem kilometrow w tygodniu??? To brzmi ZLE, bardzo zle. No ale masz czas aby ten blad jeszcze naprawic.
tdrapella (2012-02-13,21:37): Iza, owszem wyrośnie, ale za rok będzie kolejny "destroyer" :) Ten kor zapowiada sie bardzo emocjonująco :)
Truskawa (2012-02-13,21:38): Ale to podobno tak na zmianę leci, raz dziewczynka raz chłopczyk. Przynajmniej mojej mamie tak wyszło. :))
tdrapella (2012-02-13,21:39): Jacku, zaległości już są nadrobione :) Jutro przekroczę setkę w ciągu siedmiu dni od przyjazdu, więc się nie opierniczam :) A na swoje usprawiedliwienie powiem, że może biegania było 7 kilometrów, ale do tego ponad 200km zjazdów więc coś tam w nogach zostało ;)
tdrapella (2012-02-13,21:42): No my już wiemy, że będzie Baśka, ale w mojej rodzinie dziewczynki też potrafiły nieźle broić. Np wspomniana przeze mnie Zocha, której założyliśmy swego czasu Dziennik psotnej dziewczynki, gdzie codziennie wpisywaliśmy jej przeróżnego rodzaju gałgaństwa małe i duże :) Szelenie lubię właśnie tę moją siostrę i wtedy też jakoś miałem do niej słabość :)
Truskawa (2012-02-13,21:54): Siostry są fajne. Zochy też. :)
tdrapella (2012-02-13,22:10): Iza, a ile lat miały twoje córki kiedy im ten test robiłaś?
gerappa Poznań (2012-02-13,22:13): takie mądrowanie szybko się obróci przeciwko Tobie...
tdrapella (2012-02-14,12:12): Wiesiu, nie da sie Tobie nie przyznac racji :) gory rzadza sie swoimi prawami, ale powiem wiecej: w wielodzietnej rodzinie odkladajac na potem ryzykujesz, ze ci to wszystko zjedza :)
ddrapella (2012-02-27,11:02): Olga imponuje mi w wielu dziedzinach. Jej "Dlaczego mi tego nie powiedzialas wczoraj?" musi byc zapisane analogicznie do "Pamietnika psotnej dziewczynki". Nie moge sie doczekac relacji z Olgi nart i pierwszego (srebrnego medalu) na "profesjonalnych" zawodach....







 Ostatnio zalogowani
pbest
23:23
andreas07
23:12
VaderSWDN
23:04
jacek wąsik
22:33
marczy
22:26
Arti
22:25
kolor70
22:21
mario1977
21:53
jaro42
21:22
uro69
21:20
Stonechip
21:16
mapamul
21:14
inka
21:08
przemcio33
20:41
eldorox
20:39
marcin_bartosz
20:38
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |