2012-01-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Słuchaj w sklepie są cytryny! (czytano: 639 razy)

Powoli dochodzę do siebie. Jestem zadowolony z trzech ostatnich treningów. Krótka przerwa od biegania (w zeszłym tygodniu) dosłownie postawiła mnie na nogi:-)
Widać twierdzenie, że (odpoczynek - to też trening) ma sens.
No i jakoś apetyt mi zmalał, czyli wszystko wróciło do normy :-)
14 km porannego wybiegania w lodowatej atmosferze sprawiło mi dużą radość, mimo fatalnej pogody, lodowatego wiatru i 8 st. mrozu.
Wziąłem sobie do serca radę mojego znajomego trenera z MP PL ;-) i codziennie na potęgę jem cytrynę.
Przed i po bieganiu. Czuję, że dodaje mi ona sił. Trochę się obawiałem, że wzrośnie mi od tego apetyt i przybędzie zbędnych kilogramów, ale nie. Nie czuję dodatkowego głodu :-) Jedzenie cytryny jest dla mnie koszmarem ;-(
Nie cierpię kwaśnego smaku.
Nigdy nie lubiłem kapuśniaku, cytryny, czerwonej porzeczki, zielonego agrestu i tego typu kwaśnych potraw.
Nie nadawałbym się na laureata orderu uśmiechu ;-)
Jakoś to znoszę.
Cel uświęca środki.
Dzisiejsze poranne tętno spoczynkowe 48bpm – czyli jestem zadowolony :-)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora miriano (2012-01-30,19:53): Odpoczynek jest czasem ważniejszym treningiem od treningu . snipster (2012-01-30,21:19): cytryny... hmmm z owoców to ja dzisiaj zjadłem gorzką czekoladę o nadzieniu malinowym ;) ok ok, banana też ;) zbig (2012-01-30,22:53): Ty łasuchu jeden! Rogaliki Marcinkowe w kartonie, teraz czekolada...hmmm :-) Marysieńka (2012-01-31,13:49): Tętno 48......to oznaka formy:))
|