2011-12-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Nie odkrywam Ameryki (czytano: 281 razy)
Dwa czy trzy lata temu organizator pewnego biegu podniósł startowe prawie dwukrotnie, ostro wtedy zaprotestowałem. Zrobiłem używając niecenzuralnego słowa, okrzyknięto mnie wtedy największym chamem na portalu. Przydupasy jak to określa Wojtek G. wylały na mnie hektolitry pomyj. Jakiś czas po tym inny organizator podniósł startowe prawie o 100%. Pomny poprzednich doświadczeń wysłałem prywatny list . Dostałem odpowiedź mniej więcej tej treści:
Kolego, ja pracowałem na markę tego biegu bardzo ciężko, jak ją osiągnąłem to dlaczego nie miałbym z tego zrobić sposobu na życie?
Po pierwszym szoku na spokojnie przemyślałem. No właśnie dlaczego? Dlaczego ktoś ma ciężko pracować za friko abym ja mógł realizować swoje hobby? Przecież bieg to nie tylko praca w dniu biegu, to miesiące długich przygotowań, opracowania logistyki, organizacji ruchu, szukania sponsorów, wolontariuszy czy opłacanych pracowników obsługujących bieg.
Z drugiej strony nie mogę zaakceptować stwierdzenia: Będziesz mógł krytykować jak zorganizujesz jakikolwiek bieg. Choćby dlatego, że jak przypuszczam autor tych słów klnie jadąc dziurawą drogą. A przecież żadnej drogi w życiu nie wybudował. Można mnożyć takie porównania choćby z wizytą w dowolnej przychodni zdrowia, gdzie klniemy jak szewc z wielu powodów a nikt z nas ( prawie) żadnej przychodni nie zorganizował. Naciągane? Może ale oddają moje intencje.
Czyli po kilkuletnim okresie traktowania biegania jako tylko zabawy dostrzegłem w tym biznes. Wcześniej ten biznes widziałem w otoczce biegania, wiedziałem, że reklamują się firmy a właściciel portalu czy organizator biegu nie udostępnia powierzchni za friko. Na moim terenie organizowany był na zasadzie non profit Bieg Konstytucji,. Może dlatego zniknął z mapy biegów? A ja miarę z tego biegu usiłowałem przykładać do pozostałych.
I cóż pozostaje? Normalne prawa rynku, jak bieg za drogi nie startuję, chyba że z innych powodów chcę. Poddawałem organizatorom propozycję zróżnicowania pakietów startowych- albo wzorem zagranicznych biegów dodatkowa opłata za koszulkę. Myślę, że jednak główną przeszkodą jest tutaj znów powierzchnia reklamowa. Jeśli koszulka będzie sprzedawana to reklama trafi tylko do kupujących a nie do wszystkich biegaczy. Ale jest to kuchnia i żaden organizator, podejrzewam, jej nie zdradzi.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Marysieńka (2011-12-29,20:03): "Ale jest to kuchnia i żaden organizator, podejrzewam, jej nie zdradzi"....dokładnie tak:)))
(2011-12-29,20:25): Dosyć dawno wyleczyłem się z myślenia, że kilku osobą chce się poświęcić kilka miesięcy ze swojego życia aby kilku sobie pobiegało. Bo niby dlaczego mieli by to robić ? Warto jeszcze pamiętać, że bardzo często organizatorzy zbierają na końcu cięgi, raz zasłuźone innym razem nie. Nie przeszkadza mi, że ktoś na tym próbuje zarobić. Trochę za to drażni mnie robienie wokół tego klimatu wielkiego poświęcenia. Nie zazdroszczę im tego. Raz zarobią, innym razem dołożą. Komercjalizacja wkracza we wszystkie sfery naszego życia. jacdzi (2011-12-29,21:46): Czy jest w tym cos zlego ze bieganie i wszystko wokol niego to biznes? Rzadzi tym wolny rynek, popyt rosnie a wiec i podaz za nim podaza, a ceny rosna. Normalne prawa rynku. Tak sie dzieje na calym swiecie. Ze wszystkim, nie tylko bieganiem. W zyciu niestety dzis prawie wszystko to biznes. Ten portal zreszta tez. Ja sie z tym pogodzilem. (2011-12-29,21:52): Jacek, tylko patrzyć jak przy logowaniu będziesz musiał kupić bilet,... jacdzi (2011-12-29,22:01): Rysiek!!! Podpowiedziales organizatorom co moga wprowadzic od nowego roku... Jako wieczny student, poprosze o ulgowy! Truskawa (2011-12-30,18:18): No fakt, nie odkrywasz Ameryki. A temat jest już lekko irytujący bo nie rozumiem ileż można tłumaczyć ludziom rzeczy niejako oczywiste.
|