2011-12-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Co ten Stańczyk namieszał (czytano: 387 razy)
Zwykle swoje wpisy uskuteczniam na blogu http://tatromaniak.blog.pl a tutaj zamieszczam kopię wpisu. Dzisiaj czynię odwrotnie.
Stańczyk, nadworny błazen Zygmunta I i Zygmunta Augusta, kiedyś był świadkiem sporu o to, jaki zawód ma najwięcej swoich przedstawicieli. Postanowił udowodnić, że najwięcej mamy lekarzy. Obwiązał więc chustą twarz, udając ból zęba, i zaczął krążyć po Krakowie. Mieszczanie, współczujący popularnemu i lubianemu trefnisiowi, zaczęli udzielać mu różnych rad, które ten skwapliwie zapisywał. Po powrocie do zamku zakład wygrał bez trudu.
Myślę, że dzisiaj krążąc wśród czytelników Maratonypolskie.pl bez trudu udowodniłby, że najwięcej mamy organizatorów biegów i trenerów.
Nie pasowała mi pisanina raFaula!, nie czytam więc z reguły jego wynurzeń, czy jak sam pisze poalkoholowych bełkotliwych mądrości, mimo że doceniam jego warsztat i lekkość pióra. Przeglądając wpis Darka Sidora na Forum musiałem sięgnąć do źródła, czyli do wpisu 10 największych mitów biegowych, przeczytałem. Kilka dni później w tym wątku dyskusyjnym pokazała się informacja dotycząca komentarza Jurka Skarżyńskiego do tegoż wpisu raFaula! Przeczytałem komentarz czy felieton Jurka dopiero wczoraj, gdy na Forum była już ostra dyskusja na ten temat. Oczywiście mechanizm bardzo prosty, nikt nie odnosi się do treści merytorycznych tylko:
Po pierwsze: w sprawie izotoników Jurek nie może być bezstronny bo jest ambasadorem napoju powerade
Po drugie: jaki z Jurka trener bo o trenerze świadczą jego wychowankowie a takowych na świeczniku Jurek nie ma albo ma niewielu.
Biegam dla siebie, swego czasu sukcesem dla mnie było przetruchtanie 6 km w miarę systematycznie, a o bieganiu wg jakichkolwiek planów treningowych w ogóle nie myślałem.
Od prawie dwóch lat mam książkę Jurka „ Biegiem przez życie” . Rok temu zdecydowałem się przygotować w miarę solidnie do Cracovia Maratonu, chciałem aby spadło ze mnie odium wiecznie (prawie) ostatniego. I zacząłem biegać wg planu Greiffa dedykowanego dla osób poniżej 55 roku życia, czyli nie dla mnie, bo mam ciut więcej. Dlaczego podjąłem taka decyzję? Czy byłem wszechwiedzący i ten plan był dla mnie lepszy? Nie. Ten plan miał tylko jedną cechę, zdecydowanie różniącą od planów treningowych Jurka. I na temat tej cechy mogę zabrać głos bo na upływie czasu znam się. Plan Greiffa jest 8 tygodniowy i wiem co to jest 8 tygodni, plan Jurka jest 20 tygodniowy i też wiem co to jest 20 tygodni. Zdawałem sobie sprawę, chociażby ze względu na ograniczenie wiekowe o różnicy w intensywności treningu. Jaka jest różnica w pozostałych elementach? Nie wiem, a nawet jakbym prześledził to nic mi to nie powiedziałoby. Zrealizowałem założony plan w 70% ( moja ocena). Pozwoliło mi to na urwanie ponad 30 min w Cracovia Maratonie. Sukces? Dla mnie tak, choć pewnie do wyniku raFaula! brakuje mi prawie 2 godziny. Myślę, że gdybym przygotowywał się nie wg planu ale pod okiem trenera sukces byłby jeszcze większy. Mój. I trenera.
Do czego zmierzam? Powiedzmy do rozwinięcia anegdoty ze Stańczykiem.
Przytoczę jeszcze anegdotkę ze swojej praktyki zawodowej. Prawie 20 lat temu jako agent ubezpieczeniowy ale usiłujący wtedy sprzedać program inwestycyjny spotkałem się ze znajomym lekarzem, chirurgiem. Na początku rozmowy okazało się, że wie wszystko lepiej ode mnie. W pewnym momencie spytałem go, kiedy ma najbliższy dyżur, okazało się, że na następny dzień. Zaproponowałem, że będę mu asystował przy operacji. Parsknął śmiechem. Dodałem, ja miałem 3 operacje, umiem rozciąć ciało (wielokrotnie na budowie mi się to przytrafiało), zszyć co nie co, wystarczy? Zrozumiał moje intencje. Od tego momentu odpowiadał konkretnie na pytania, określiliśmy cel i sposób dotarcia do celu.
Przygotowywałem się wg Greiffa, ale nikomu nie będę sugerował takiej możliwości. Nie mam wiedzy aby ocenić, który program jest lepszy.
Adwersarzom Jurka chciałbym zadać pytanie. Czy Jurek Skarżyński napisał książkę „ I Ty zostaniesz mistrzem Polski w maratonie”?. Cel to zachęcić jak największą ilość ludzi do biegania i uzmysłowić im, że każdy (prawie, bo są wyjątki ze względu na stan zdrowia) może zostać maratończykiem. Programy opracowane przez niego mają to ułatwić.
Rolę Jurka w popularyzowaniu biegania w Polsce nie da się przecenić. Jest olbrzymia.
Odnosząc się bezpośrednio do komentarza Jurka Skarżyńskiego muszę stwierdzić, że nie podobają mi się osobiste wycieczki pod adresem raFaula! , ale pewnie to kwestia polemicznego temperamentu Jerzego. Oceny na ile mi moja wiedza pozwoli dokonam po analizie 10 mitów.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Gerhard (2011-12-23,12:52): Moim zdaniem Jurek Skarżyński nie zorientował się w charakterze blogu Rafała. Blog był na stronie głównej - wiec został uznany za "oficjalne" porady treningowe. Co spowodowało całe zamiesznie. I zamiesznie rozszerza się i rozszerza. Marysieńka (2011-12-23,13:32): Właśnie dlatego nigdy nie miałam trenera.....wszystko na własnym organizmie przetestowałam, byłam królikiem doświadczalnym...ale własnych" planów treningowych....nie czytałam żadnej książki o planach treningowych z prostej przyczyny....któż lepiej zna mój organizm niż ja sama???? Kartka papieru wszystko przyjmie:)) jacdzi (2011-12-23,13:34): Jesli ktos chce byc biegowym profesjonalista to pomylil adres.
|