2011-11-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Ku... przygodzie...!!! (czytano: 409 razy)
„Życie to piękna forma lotu. Jesteś na nią gotów.
To trzymaj się, chłopaku trzymaj się.
Bo kiedy człowiek cały w nerwach trudno się poderwać
O trzymaj się, chłopaku trzymaj się
A ruszy głową i startową dobrze przyjmie się pozycję
Pofrunął, bo niestety trzeba mieć AM-BI-CJĘ
Raz, dwa, trzy (..)
Czasem się leci ładne, czasem się na dupę spadnie
O trzymaj się, chłopaku trzymaj się
Bo gdy się trzyma fason to się nawet spada z klasą
O trzymaj się, chłopaku trzymaj się…”
Drugi tydzień treningów po wyleczonej miejmy nadzieję kontuzji stopy – zakończony. Póki co jedynie spokojne wybiegania, odrobinę siłowni, a w najbliższym czasie dorzucę jeszcze przebieżki i odrobinę siły biegowej w postaci podbiegów. I tak do połowy grudnia. Pierwsza faza planu Danielsa. Zresztą ładna pogoda wciąż zachęca do treningów – nie jest zimno, nie ma śniegu i mrozu… to można bieeeeegaaaać….
Będę musiał zastanowić się nad zmianami miejsc treningów. Ostatnio znowu czwartkowe wieczory spędzam nad Maltą. W małym ale sympatycznym gronie znajomych z tras. Bieganie z czołówką po ciemnym lesie ma swoje uroki. Niewiem czy nie zrezygnuję z długich niedzielnych wybiegań na trasie Rusałka – Strzeszynek. Dojazd zajmuje mi więcej czasu niż chociażby droga do WPN-u, a i tak w ostatnią niedzielę długie wybieganie robiłem sam. Hm…
No i powoli … krystalizują się plany na przyszły sezon. Ponieważ w tym roku szczyt formy przyszedł na marzec/kwiecień/ początek maja – walkę o ewentualne życiówki warto zaplanować na wczesną wiosnę. Po raz pierwszy zamierzam trenować zimą pod kątem startu na średnich dystansach, a nie maratonu. Docelowe starty:
10km – Maniacka Dziesiątka lub Bieg Europejski;
Półmaraton – Półmaraton Poznański (być może Ślężański ale raczej nie pod kątem życiówki);
5km – wiosenne biegi Grand Prix Poznania;
Maraton – docelowy start w Poznaniu na jesieni;
Co więcej?
Maraton w Pradze już opłacony – bez specjalnych przygotowań. Liczę na sympatyczny wyjazd klubowy. Być może dla dobrej zabawy Maraton Karkonoski, czyli jedziemy w góry pohasać … i … jeszcze coś. Coś na deser. Z pewnością bez nacisku na wynik, ale w czerwcu chciałbym wystartować w końcu w Rzeźniku. Jeszcze nie podjąłem ostatecznej decyzji, ale chyba muszę rozpocząć poszukiwania partnera ;-)))
No i załączam fotkę z Panią Parasolką, czyli p.Marią Pańczak.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora mariusz67 (2011-11-28,16:56): Sławna Pani Parasolka wciąż zadziwia biegowy świat:) michu77 (2011-11-29,09:31): Do zobaczenia! ;-)))
A co do pani Parasolki - to ciekaw jestem, czy ja jeszcze będę biegał w tym wieku, czy też w kapciach i w fotelu od czasu do czasu będę tylko spoglądał na odwieszone na kołek buty biegowe ;)
|