2007-09-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| SM¦ - 6/2007 (czytano: 252 razy)
Rano jestem flakiem, do niczego, niedyspozycja. Na dodatek dopadły mnie poranne torsje i inne atrakcje ze strony układu pokarmowego. Patrzę na zegarek i zastanawiam się, czy zd±żę się doprowadzić do ładu, bo auto odjeżdża z Kabat o godz. 8.35. Staram się zakleić płynnym kisielem i chyba jako¶ cudem się udaje. Wychodzę z domu. Czuję się Ľle, ale jeszcze do startu trochę czasu, może mi przejdzie. A jak nie, to trudno, pokibicuję. Lubię SM¦ i skoro się już umówiłam, to chcę tam pojechać. Na miejscu zmieniam deklarację zakładanego czasu z 48:30 na 50:00, bo fajna, duża grupa poleci razem. Startujemy. Trzymam się z grup± przez 2 okr±żenia, ale na ostatnim powoli grupa mi odjeżdża. Osi±gam metę w czasie 51:07 i cieszę się, że organizm mi na to zezwolił. Po¶cigam się następnym razem.
fot. Irina Hulanicka
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |