2011-09-17
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 34 Bieg Lechitów (czytano: 586 razy)
Mój start w tegorocznym Biegu Lechitów stał pod dużym znakiem zapytania od bardzo dawna. Uzależniony był od tego jak będę się czuł po obozie w Krynicy, a że to nie było takie złe postanowiliśmy z trenerem, że pobiegne treningowo, bo i tak trzebaby było coś szybszego pobiec w tym terminie.
Założenie było takie że mam się zmęczyć ale nie zamęczyć z podkreśleniem tego drugiego. Miał to być po prostu mocniejszy trening.
Dwa lata temu biegłem w tym biegu i zawody te utkwiły mi w pamięci przez wiatr wiejący na trasie, a że trasa w 90 procentach wiedzie wśród pól, łąk i wiosek, ma gdzie ten wiaterek się rozchulać:)
Dziś wiało podobnie, znów od wschodu a my biegliśmy na wschód. Podobno w Polsce większość wiatrów wieje z zachodu… Nie ważne, nie wynik tu był ważny.
Wystartowaliśmy o 15.00 z bramy skansenu w Ostrowie Lednickim, osady pierwszych Piastów. Bieg rozpoczął się niewypałem z pistoletu startowego, ale i tak wszyscy ruszyli do przodu. Od razu na czoło wysunął się Maciej Łucyk i Tomasz Szymański i oni od początku do końca walczyli o zwycięstwo. Ja załapałem się w drugiej grupie z Andrzejem Krzyścinem, Piotrkiem Suchenią, Klaudiuszem Kozłowskim, Piotrem Manikowskim i kilkoma innymi zawodnikami.
Tempo na początku było dla mnie komfortowe, biegliśmy po 3:30/km. Idealnie. Biegłem schowany za innymi zawodnikami, na czoło wyszedłem dopiero po 10 kilometrze. Po 15 kilometrze obóz w górach dał znać o sobie i trening trzeba było zakończyć a rozpocząć rozbieganie.
Dobiegłem na rynek Gnieźnieński na szóstej pozycji w open i stanąłem na trzecim stopniu podium w kategorii wiekowej. Było miło, aczkolwiek po biegu zmęczenie było bardzo duże.
Mam nadzieję że trening zaprocentuje… Musi!
Zostało 4 tygodnie solidnego treningu.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |