Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [2]  PRZYJAC. [14]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
grzes_u
Pamiętnik internetowy
Biegam żeby pić:)


Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Scheissendorf obok Breslau
3 / 33


2011-10-07

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Retrospekcja 2 - Wrocław 9.11.2011 (czytano: 424 razy)



W robocie tydzien był zły, bardzo zły. Trzeba więc zrobić umysłowy skok w czasie, żeby skupić się na czym¶ innym.
Wracam więc do ostatniego Maratonu Wrocław, bieg zaliczanego, ze względu na klimat i ilo¶ć odmlen, do cyklu saharyjskiego. My¶lę, że jestem jedn± z niewielu osób, które wspominaj± ten maraton tak dobrze. Ale po kolei.

We Wrocławiu startować lubię. Do niedawna to był w sumie jedyny maraton, w którym startowałem w danym roku, a i teraz jest jedynym maratonem w którym pobiegłem więcej niż raz. No i tutaj mam największy progres wynikowy - mój pierwszy maraton w 2008 i czas 4.33 po czym po roku drugi start maratonski i czas 3.32. Ponad godzina poprawy!!!

Rok temu dzien prze maratonem dopadla mnie choroba (hmmm.... teraz widze ze ta goraczka w Oslo to nie byl pierwszy raz...) i odpuscilem, obiecujac sobie rewanz w 2011. Ale zycie plecie swoje scenariusze i okazalo sie, ze nasi bardzo serdeczni przyjaciele zaplanowali slub z weselem na sobote 10.09. Czyli dzien i noc przed maratonem. Po analizie wszelkich za i przeciw uznalem, ze nie ma co psuc sobie wesela i maratonu i z czegos trzeba zrezygnowac. Padlo, oczywiscie, na maraton ;) I w zamian za Wroclaw szybko zarezerwowalem Oslo :)
Plan byl swietny (jak to moje plany:) nie uwzglednil jednakowóż, ze slub od wesela przedzielalo kilka godzin wolnego. Czesc tego czasu spozytkowalem niecnie na odwiedziny Expo przed maratonem Wroclaw celem odebrania pakietu startowego (w koncu maraton oplacilem). No i mnie wzielo - jak zobaczylem te tlumy podekscytowanych maratonczykow, poczulem te atmosfere to wiedzialem, ze musze. Musze pobiec w niedziele.
Postanowilem wiec z zona, ze jesli bede w stanie utrzymac pozycje pionowa w niedziele rano to biegne. Oczywiscie calkowicie rekreacyjnie, walka o wynik bedzie w Oslo.
Coz - mowiac krotko - nie bylo to latwe. Kazda wizta przy stole weselnym konczyla sie kolejka ze znajomymi. Jedynym ratunkiem byl parkiet. Jako, ze panowie w znacznej mierze poprzestawali na raczeniu sie weselna wodeczka, a panie wolaly tanczyc - zostalem krolem parkietu ;) wszystko w szlachetnym celu:) Mozna wiec powiedziec, ze w niedzielny poranek mialem juz kilkadziesiat kilometrow w nogach - z wesela ulotnilismy sie w okolicach godziny 3 rano:) Prysznic, 2 godziny snu i hejo na start (bez sniadania - czulem jeszcze wszelkie weselne przekaski).
Przed startem czulem sie idealnie - piekna pogoda (he he), zero stresu startowego i wizja spokojnego roztruchtania wesela w rodzinnym miescie;)
Stwierdzilem, ze w kazdych zawodach trzeba stawiac sobie jakis cel wiec i ja to zrobilem - przetuptac maraton ponizej 4h. Uznalem, ze jest to czas jaki jestem w stanie osiagnac nawet w obecnym stanie, a jednoczesnie nie powinienem za bardzo sie zajechac przed Oslo. Ruszylem wiec w radosnym tlumie sadowiac sie tuz przed balonikami na 4h. Bylo pieknie, sloneczko milo przygrzewalo, brakowalo jedynie chlodnego browarka w dloni... coz nie mozna miec wszystkiego:)
Ruszylem spokojnie biegnac z butelka w dloni i to byl dobry pomysl...
0-5km - tempo 5:33
5-10 km - tempo 5:24
Na 10km czulo sie juz dosc mocno slonce, biegacze zaczeli rozpaczliwie wbiegac we wszelkie, najmniejsze plamy slonca...bieglem dalej
10-15km - tempo 5:24
15-20 km - tempo 5:23
Mozna powiedziec, ze do polmetka trzymalem, poza wolniejszym poczatkiem, w miare rowne tempo na okolo 3.52-3.55. Czyli byl spokojny zapas na 4h. Niestety od 24-tego kilometra zaczela sie mocna patelnia na obwodnicy srodmiejskiej, przeplatana dwoma niezbyt milymi podbiegami. Jednoczesnie skonczylo mi sie picie, a kolezanka ktora miala mi podac nowa butelke w okolicach polmetka gdzies sie zdematerializowala...
Zrobilem wiec porzadny popas na 25 km (tempo 20-25km - 5:22) opijajac sie woda i objadajac bananami i postanowilem ruszyc. Ruszyc troche szybciej, zeby wczesniej dotrzec do mety i moc odpalic browarka. O czym zaczalem marzyc coraz mocniej :)
tempo 25-30km - 5:18
Musze przyznac ze te okolice maratonu przedstawialy juz dosc rozpaczliwy widok biegaczy - duza ilosc maszerujacych biegaczy i bardzo duzo ledwo truchtajacych snujacych plany na przyszlosc, gdyz w obecnym maratonie juz odpadli i ich celem bylo dotarcie do mety - niezaleznie od czasu
tempo 30-35 - 5:18
Tutaj widac bylo powoli pogrom, tlumy idacych zawodnikow, zaczalem mijac biegaczy ktorzy sa lepsi ode mnie o kilka klas, ale pokonal ich upal...
tempo 35-40 - 5:07
Tutaj juz bardzo chcialem dotrzec do mety i uznalem, ze zrobie sobie klasyczne BNP
Widoki dookoła straszne - na kochanowskiego wygladalo to jak odwrot wojsk niemieckich spod stalingradu, spuszczone glowy, wolny krok i wszechobecne milczenie...
tempo 40-42,2 - 4:49
Koncze, przyspieszam, ale nie udaje mi sie na ostatnich 2 kilometrach osiagnac tempa jakim chce biec Oslo (4:44). Osiagam ostatecznie wynik 3.46.
Mimo to koncze w dobrym humorze, w sumie bez duzego zmeczenia, biore prysznic i wracam do domu uzupelnic elektrolity choldnym napojem chmielnym
Nie zostaje na losowaniu samochodu, bo uwazam, ze nie zasluzylbym na niego tym biegiem - bieglem spkojnie, dajac z siebie 70-80% podczas gdy wiekszosc uczestnikow stoczyla heroiczny boj z sob± i upałem...
W domu sprawdziłem, że pomiędzy 10km a met± wyprzedziłem prawie 1000 biegaczy...


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
jacek50
20:07
fit_ania
20:05
chris_cros
20:03
mieszek12a
19:52
Wojciech
19:38
marianzielonka
19:26
Czapi123
19:11
maciekc72
18:48
bobparis
18:23
stanlej
18:22
dejwid13
18:07
JW3463
18:05
aktywny_maciejB
17:24
ED  K-K
17:20
artcrystal
16:58
malkon99
16:43
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |