2011-10-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rozruch (czytano: 328 razy)
Jako, że pierwszy raz od kilku lat pojawiły się drobne przebłyski zacz±tków wolnego czasu to postanowiłem co¶ skrobn±ć. Szczególnie, że odnoszę wrażenie, że moja pamięć zaczęła żyć swoim życiem i przypomina mi tylko to co chce i jak chce. A niekoniecznie to co ja chcę i niekoniecznie tak jak było:)
Może się więc ciut przedstawię. Biegam od 3,5 roku chociaż pierwszy rok to tak naprawdę była walka z grawitacj± i oporem organizmu. Ale skoro przestałem wtedy jeĽdzić do pracy na rowerze (logistycznie nie dało się tego niestety pogodzić z dowożeniem dziecka do przedszkola) to co¶ trzeba było robić… żeby można było pić:)
Bo ja jestem zwolennikiem teorii (stosowanej w praktyce), że lepiej uprawiać sport (bieganie) i pić (i żreć;)) niż nie biegać i nie pić… Cóż nie mam tak mocnej woli, żeby narzucić sobie abstynencję (choćby czasow± – w sensie dłuższ± niż doj¶cie do lodówki z pust± szklaneczk± czy też kuflem), więc trzeba było znaleĽć jaki¶ sposób…bieganie było błogosławieństwem…można cieszyć się wszelkimi używkami nie trac±c przy tym walorów estetycznych sylwetki
Na moje bieganie trzeba patrzeć więc z troszkę innej perspektywy niż zazwyczaj – ja nie biegam po to, żeby biegać coraz lepiej (chociaż to też jest ważne), ja biegam żeby móc spokojnie pić i je¶ć;)
I na koniec ciutkę liczb:
- ¶rednia liczba jednostek treningowych w miesi±cu: 12-14
- ¶rednia liczba jednostek „pozasportowych” w miesi±cu: 27-31 ;) (i nie liczę tutaj porannego picia jako jednostki odrębnej od picia wieczornego/na imprezie)
A żeby było na koniec trochę bardziej biegowo – następny wpis planuję popełnić o moich wrażeniach z Maratonu Oslo;)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |