2011-09-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| XXVIII Półmaraton ,, Szlakiem Walk nad Bzurą” - Sochaczew (czytano: 1111 razy)
W kilku zdaniach chciałbym zostawić po sobie ślad jaki odcisnął na mnie Półmaraton w Sochaczewie :)
Dojazd nie był ciężki z Łodzi do Sochaczewa nie jest na szczęście daleko, więc spokojnie można było wyjechać po 9 by zdążyć na bieg który rozpoczynał się na stadionie MOSiR w centrum Sochaczewa na bieżni - jedno kółko zwane również startem "honorowym" :) straszny upał od samego rana nie napawał optymizmem do bicia rekordów, a jechałem z myślą by pobić swój ostatni bieg na tym dystansie (Łubianka Tour the run Ziemia Gotyku - 4 dzień - półmaraton - 1:37:14), chciałem pobiec w okolicach 1:25:00. Patrząc na prawie 30 stopniową pogodę, bezchmurne niebo i narzekania biegaczy którzy stali niedaleko mnie postanowiłem że spróbuję i tak pobić swój poprzedni wynik.
Start "honorowy" na bieżni (1 kółeczko) i szybciutko do autokarów by zostać wywiezionym na start "ostry", było już po 12:00 a start "ostry" rozpoczynał się o 13:00, 21km od mety więc nie było zbyt wiele czasu na dojazd i rozgrzewkę.
W końcu dojechaliśmy, w autokarach mało miejsca sam siedziałem w słońcu przebijającym się przez szybę na schodach wyjściowych z autokaru, wszystko inne było zajęte, więc lepsze to niż stać przez 45min jazdy na linię startu.
Dojechaliśmy, więc wszyscy szybko w krzaki i na linię startu bo do do 13 zostało niecałe 5min (zero rozgrzewki bo nie starczyło już na to czasu). Kilka słów od jakiegoś pana, odliczanie i ruszyliśmy, postanowiłem że wyruszę z elitą z przodu i tak też zrobiłem, pierwsze 2km dość szybko (jak na mnie) bo elita już uciekła :P trzymałem się w pierwszej 20 biegaczy (cały bieg ukończyło 271 osób), straszny upał, wietrzna pogoda która stopowała wiejąc prosto w twarz a grup by się schować w pobliżu nie było, trzeba było się męczyć. Pierwsze 5km ciężkie, pewnie z racji mojego wystartowania z elitą i narzucenia jak dla mnie zbyt szybkiego tempa (a że jestem zbyt ambitny to starałem się trzymać razem z nimi), reszta km to odliczanie od punktu z wodą do punktu z wodą, pogoda już dawno nie dała mi podczas biegu tak mocno w kość, czułem się wypompowany już po 10km, ale jakoś do mety udało się dobiec, wbiegając na ostatnie metry na bieżnię stadionu MOSiR widziałem że na zegarze nie ma jeszcze 1:30:00 więc ostatnie kroki udało mi się przyspieszyć i skończyłem z czasem 1:29:16 i lokatą 26 na 271 osób.
Ogólnie zadowolony i można uznać że bieg udany.
Pozdrawiam wszystkich którzy ukończyli ten bieg
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Master Piernik (2011-09-23,16:29): Graty za życie ale myślę ze było by lepiej gdybyś nie ruszał z "elitą" :D Pokory ! ^^ kubasmta (2011-09-26,09:56): Rzeczywiście muszę równiejszym tempem pokonywać zakładany dystans a nie pchać się z tzw. hartami do przodu... jeszcze nie moja liga :P pokora mi się przyda ;)dzięki za gratki ;)
|