2011-09-08
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Miłe chwile w Pile :))) (czytano: 965 razy)
Pomimo, że większość "wiesza psy" na Pile (biedne pieski), ja ją wręcz uwielbiam :))) Po pierwsze "primo" mam do niej sentyment, bo tu był mój debiut w półmaratonie w 2007 r. Po drugie "primo" coroczną tradycją stał się już nasz wspólny wesoły do niej wyjazd z Marysią, Tomkiem i Golonem. W tym roku dołączył do nas jeszcze Snipi.
Pobudka, jak zwykle, była bardzo wcześnie rano, bo już o 3:45. Pół godziny później wyszliśmy z Matim z domu do auta. Wysłałem sms-ki do Snipiego, Tomka i Marysi, że właśnie wyjeżdżamy. Podjechaliśmy po Piotrka i wyruszyliśmy "ciomnoj nocziu" drogą nr 3 na północ kraju.
Tomusia odbieraliśmy spod Intermarche w Międzyrzeczu. Nie było jeszcze godziny piątej minut trzydzieści, a "generał" stał już pięknie na baczność na parkingu i trzymał wartę. Tym razem "wlazł" mi do auta z... psem!!!... No dobra... Pieskiem... Takim co kiwa głową jak się jedzie po dziurawych drogach... Teraz to byliśmy już całkiem jak "Czterej pancerni i pies"... Czas było wyruszyć po... Marusię :)))
Marusia miała czekać u wrót domu swego i czekała. Jak zwykle ślicznie roześmiana i w doskonałym humorze. Odpaliłem "czołg" i w drogę. Kierowała mnie Krycha. Nie, nie kolejna pasażerka. To nawigacja... Krycha nie miała dzisiaj dobrego dnia i skierowała nas na taką drogę, że wolę już te skróty "generała" przez las. Jedyne co, to piesek miał ubaw po pachy i łeb mu mało nie odpadł od kiwania. Wprawdzie tuż przed skrętem w złą drogę coś tam Marusia krzyczała, że nie tędy... Ale kto by tam wierzył Marusi, że na nawigacji też się zna... :P
Na miejsce dotarliśmy kilka minut po ósmej i od razu ruszyliśmy do biura zawodów. Było puściuteńko. Od ręki odebraliśmy pakiety startowe i poszliśmy witać się ze znajomymi, a potem przebierać do rozgrzewki i na start. Pogoda z rana - wyśmienita do biegania. Jest chłodnawo i słonecznie. Jednak z każdą chwilą przybliżającą nas do biegu robi się coraz cieplej. Tuż przed godziną zero, czyli przed jedenastą można powiedzieć, że jest już całkiem gorąco. Robię kilka przebieżek i jestem cały mokry i zziajany. Stając w tłumie do startu czuję, że jest "porno i duszno" :P Oj... lekko nie będzie... W myślach koryguję nieco zapędy na życiówkę, przecież za tydzień jest Wrocław, nie mogę się teraz "zajechać"...
Tak sobie rozmawiam ze stojącymi w pobliżu, żartujemy, śmiejemy się... Aż tu nagle HUK!!!... No kiedyś zawału dostanę przez te starty!!! Ja ja nie cierpię huków, strzałów, wybuchów... - normalnie - jak każdy saper... :/ Pierwsze kilometry, jak zwykle, trochę ciasno. Ale pamiętam, że przed rokiem było znacznie gorzej, choć teraz jest dużo więcej zawodników. Decyzja o zmianę miejsca startu okazała się więc słuszna i potrzebna. Od samego początku trzymam się Marusi. Pędzimy równiutko. Tempo każdego kilometra waha się w granicach plus minus 2 sekundy. To lubię. Lecimy skupieni, w milczeniu. Ale pogodni i waleczni... Jest moc, jest radocha... :P
Na 15-stym słynny podbieg. Niemal go nie odczuwam. Właściwie co to za podbieg? Biegnie się rewelacyjnie, "na skrzydełkach"... :))) Jednak w pewnym momencie zamarłem - Marusia zagadnęła, że czuje Achillesa. Łorety. Nie dobrze. Milczę. Nic nie mówię. Co tu mówić. W myślach mocno współczuję. "Darek, jak masz siłę to biegnij" - słyszę. "Nie mam" - odpowiadam...
Dobiegamy do agrafki w okolicach 17 km. Widać już dwa wielkie miecze wbite na rogatkach miasta. Teraz nieco przyśpieszamy. Niecały kilometr po nawrocie Maruśka znów mnie goni - "Leć!!"... W pierwszym momencie pomyślałem, że to kolejny "chytry" plan, by mnie "pożreć" na finiszu. Ale - co tam, myślę sobie - lecę ;) Nieco więc przyśpieszam. Co rusz obieram sobie jakiś nowy cel i... "Przeciwpancerny ładuj!!! - Jest przeciwpancerny!! - Ognia!!!"... Nie dolatują cholerka... ;) Najpierw gonie Agnieszkę Golak - ucieka. Potem Małgosię Sobańską - też ucieka. Cholerka, co ze mną nie tak, że wszystkie uciekają??? No nie wiem...
Ostatni kilometr. Widzę Piotrka Hierowskiego. Kilka zakrętów i długa prosta do mety. Mam go już na wyciągnięcie ręki, dogonię!... Diupa... Zwiał... Ech duduś... starzejesz się... A takiego pięknego rytma dzień wcześniej śmigałeś! :))) No widzisz Mati - te rytmy nic nie dają... I tak mi wszyscy uciekają... ;)
Zaraz za mną wpada Marusia. A jednak mnie goniła!!! Wiedziałem!!! :))) Za metą pozdrawia nas Gosia z RunPlanet, a Łukasz niemal bez mrużenia oka oddaje w nas serię z aparatu. Teraz dopiero czuję jak jest gorąco. Słońce smaży niemiłosiernie. "Och jak bardzo bardzo chce się pić... pić... pić..." Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wyrasta wtem przy nas budka z gratisową kawą IdeeKaffee... I to nie gorącą, a MROŻONĄ!!! Rewelacja! :)))
Potem są jeszcze lody dla ochłody, pogaduszki w miłym towarzystwie w pobliskiej kafejce... I jakoś tak strasznie szybko to wszystko mija... Jednak to prawda - co dobre, szybko się kończy... Czas wracać do domu... "Załoga!!! Do wozu!!!"... ;)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Truskawa (2011-09-08,16:37): się uśmiałam :))) a oprócz tych "czterech pancernych" to jeszcze i o "bitwę pod Grunwaldem zahaczyliści". :))) Fajne zdjęcia. A babkami się nie martw. Niech sobie uciekają. Tego jest na pęczki Darek. Na pęczki! :)))) Marysieńka (2011-09-08,16:39): Panie kolego...gdybym chciała z Panem wygrać...choćbym na "cyckach"(musiałabym je mieć..hahaha)miała stanąć nie dałabym się ograć...a co??? moę pomarzyć prawda??? :))) golon (2011-09-08,17:38): fajnie to opisałeś ! mam nadzieje że za rok też wspólnie pojedziemy na podbicie PIŁY :) rytmy dają ale sam mi się w sobotę przyznałeś ze ich nie biegasz :P to jak jeden dzień przed startem mają coś dać ej Duduś , Duduś :) Henryk W. (2011-09-08,17:45): Grunt to dobry humor po biegu:) Kedar Letre (2011-09-08,18:00): Was , jak widzę , ze strefy za metą nie wyganiali. No cóż, ścigaczy widocznie nie ruszają:) Mnie , to z barierki ściągnęli i rzucili sto metrów dalej na rozgrzany asfalt.No i zapomniałbym dodać, że to był fantastyczny dzień w Waszym towarzystwie. adamus (2011-09-08,19:10): Darku, lubię Twoje wpisy ale ten.... był za krótki:)) snipster (2011-09-08,20:11): he he he ;) racja, wyjazd nieziemski, a raczej wyczołgowiony ;) no i na koniec jeszcze mega posąg Kinga w Świebodzinie mijaliśmy ;) agawa (2011-09-08,22:00): Aż miło popatrzeć, ze tak ładnie latacie i to w upał. A babkami się nie przejmuj one tak mają. Ciągle gdzieś gonią. Życie ...;) ineczka16 (2011-09-09,07:38): Panie Saper! Bombowy ten wpis! :) poczucie humoru, opis sytuacji i nawet imiona prawie się zgadzały... Najbardziej podoba mi się Marysieńka w roli Marusi... Fajnie, fajnie :) bardzo fajnie :) do zobaczenia we Wrocławiu dario_7 (2011-09-09,09:57): Tak Iza, to była bitwa! Jedna z wygranych :))) Stąd może takie waleczne skojarzenia ;) ... Na pęczki powiadasz??? O ja biedny... To tyle ganiania jeszcze przede mną?... :))) dario_7 (2011-09-09,09:59): Wiem, wiem Pani Koleżanko! :D Droczy się Pani ze mną jak nie wiem! Ale podoba mi się to droczenie... A co!?... :))) dario_7 (2011-09-09,10:01): Mati, to jeden raz nie wystarczy!!???... Łorety, rety... No dobra, postaram się poprawić nieco w tym temacie... Ale za wiele nie obiecuję!!! :P dario_7 (2011-09-09,10:02): Heniu, ten dobry humor przed biegiem też był :))) W trakcie latania to wiadomo, walka... A po biegu - niemal jak na haju (choć nie wiem jak jest na haju, bo nigdy nie byłem)... :))) dario_7 (2011-09-09,10:05): Radziu, bo trza było się blisko dziewczyn trzymać - wtedy nie ruszali! :))) Nie mów, że dałeś się tak łatwo przerzucić te sto metrów, nie wierzę!!! Hahaha!!... :))) Dzięki za cudowne spotkanie i... do następnego!!! :D dario_7 (2011-09-09,10:09): Mirku, jesteś pierwszą osobą, która skarży się, że zrobiłem zbyt krótki wpis - czyli wnioskuję, że się podobał?... Faaaajnie!!! :P ... Szkoda, że udało się nam porozmawiać w Pile... Mam nadzieję, że wkrótce to nadrobimy... :D dario_7 (2011-09-09,10:12): Snipi, nie powiem jakie jaskółeczki pod tym posągiem sfotografowałem :))) Tak, to był czaderski dzionek - od świtu do zmierzchu... :))) dario_7 (2011-09-09,10:14): Aga, życie powiadasz??... To z tego wynika, że nas "chopów" też życie pcha do uganiania się za nimi... :))) dario_7 (2011-09-09,10:15): Dzięki Paula i do zobaczyska!... Pozdrawia bombowy saper... Hahaha... :))) golon (2011-09-09,13:03): no niestety trzeba je często wykonywać :) jeden raz nic nie pomoże :( ja je biegam 2-3x w tygodniu :) miriano (2011-09-14,15:52): Słyszałem o tej Pile że tam są tylko miłe chwile. Za rok jak zdrowie pozwoli i ja wystartuję .Gratulacja za pilską połóweczkę . dario_7 (2011-09-14,15:56): Dzięki Mirku! Szkoda, że Cię nie było... :))) miriano (2011-09-14,16:27): myślę że w 2012 nie bedzie przeszkody bym był w Pile.
|