2011-08-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Moje biedne, biegowe serce (czytano: 772 razy)
Moja żona dowiedziała się w końcu, że w tajemnicy przed Nią chodzę do kardiologa. Że mam problemy z sercem. Że z powodu biegania mam rozrost jednej z komór serca i muszę już biegać do końca życia. Dowiedziała się od swojego brata, a ten dowiedział się od kolegi, z którym chodzę na karate. Skąd wiedział o tym kolega - nie mam pojęcia.. Ile każde z nich dodało po drodze też nie wiem..
Nie mam problemów z sercem i nie chodzę do kardiologa. Nie muszę biegać "do końca życia" - ale bardzo tego chcę. Szczerze podziwiam zawodników z kategorii K-70, K-80, M-70 i M-80. Chciałbym aby i mi udało się dotrwać w dobrej kondycji do tego wieku. Nie chcę wrócić do sytuacji gdy będę nosił na sobie dodatkowe kilkadziesiąt kilogramów tłuszczu. Bieganie to moja "tarcza" przed otyłością. To radość z biegu. To satysfakcja na mecie. To spotkania z przyjaciółmi i znajomymi. To wspaniałe wspomnienia.
Co jest prawdą w informacjach o moich "problemach zdrowotnych"?
- Po Silesii (i poprzednich maratonach) miałem problemy ze stopami/kostkami - w następnym miesiącu biegałem mało. Teraz jest OK, ale staram się oszczędzać stawy. Biegam tyle co do tej pory, a dodatkowe kilometry "dokręcam" wieczorami na rowerze stacjonarnym.
- Zlazł mi paznokieć (po Jurajskim),
Co jest prawdą w informacjach "o sercu"?
- Biegacze miewaja "przerost komory". Ale nie wszyscy i nie zawsze. I raczej nie amatorzy biegający 30km tygodniowo. Nie byłem u kardiologa i nie czuję takiej potrzeby.
- Wszyscy biegacze mają "wielkie serce" do biegania. Wielkie serce mają Ci co wygrywają i Ci w końcówce. Kto nie wierzy - niech stanie kiedyś przy mecie maratonu w ostatniej godzinie.
Co jest prawdą w tym, że "muszę biegać?
Nie muszę.
JA BARDZO CHCĘ BIEGAĆ!!
A w szczególności w przyszłym roku przebiec Rzeźnika..
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Rufi (2011-08-19,09:28): Czyli do Twojej żony dotarła nieprawdziwa plotka rozumiem. Piękny wpis. Baaardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że żona jest wyrozumiała i pozwoli Ci na kontynuowanie pasji. Kiedyś lekarz który mnie osłuchiwał aż odskoczył ode mnie z przerażeniem. Jak mu powiedziałam, że trenuję bieganie to odetchnął z ulgą :-) Truskawa (2011-08-19,09:57): może nie wyprowadzaj żony z błędu? niech będzie, że masz po prostu wielkie serce do biegania. :))) i jak na chorego to całkiem ładnie sobie pomykałeś po jurajskich górkach. :))) Gerhard (2011-08-19,09:58): Żona czasami jest wyrozumiała. Co do pasji - chyba zauważyła, że mnie będzie trudno "zatrzymać". Największym problemem jest czas jaki trzeba na to poświęcić. Na szczęście jakoś się dogadujemy. Zresztą w sytuacjach, gdy są kontrowersje wokół mojego biegania zawszę powtarzam "a mógłbym chodzić z kolegami, po barach". Albo po prostu pokazuje zdjęcie z okresu "sprzed biegania" Gerhard (2011-08-19,10:01): Też się zastanawiałem nad tą opcją. "Idę biegać. Wiesz przecież Kochanie, że MUSZĘ już zawsze biegać. Inaczej moje serce..". A w Rudawie byłem kontuzjowany (stopa) i zapłaciłem za ten bieg paznokciem.. Marysieńka (2011-08-19,17:17): Ja lewą komorę powiększoną mam również powiększoną, mam również niższą temperaturę ciała znaczy 35.6 i nie jest to choroba "jeno" "spadek" po genach taty i czuję się....znakomicie:)) agawa (2011-08-19,17:26): Coś w tym jest. Moja komora też jest większa a temperatura niższa :)))))))))))))))))))). Czyli mamy serce do biegania ;) ikusia (2011-08-19,20:51): a mi też zszedł paznokieć po Jurajskim :)
Trzymam kciuki żeby spełniły się Twoje plany odnośnie Rzeźnika Gerhard (2011-08-20,20:01): Jak moje (i nie tylko moje) plany się spełnią, to na Jurajskim będziesz musiała zachęcać do biegu i poganiać do mety całą grupę "rzeźników"...
|