2011-08-08
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Maratoński wypoczynek w górach (czytano: 842 razy)
To był bez wątpienia mój najwolniejszy maraton...
Ale nie o czas tutaj chodziło. Hasło przewodnie - "Piękno Karkonoszy w biegu..." prowokowało do podziwiania widoków
lecz w praktyce najważniejsze było patrzenie pod nogi, by nie skończyć biegu zbyt szybko. Trasa bez wątpienia trudna nie tylko z uwagi na różnice wysokości - suma zbiegów powyżej 1500m a podbiegów ponad 1600 m; najtrudniejsze jednak było właściwe lądowanie stopy na podłożu. Nieliczne odcinki żwirowej nawierzchni odciążały wzmożoną czujność, dając sposobność do zwiększenia tempa.
Dodatkowo przelotne opady deszczu osłabiały przyczepność na kamiennych szlakach, co szczególnie dało się odczuć w okolicach Śnieżnych Kotłów. Pogoda jednak była wyjątkowo łaskawa - ciepło, lecz bez upału z lekkim zachmurzeniem i przelotnym deszczem - wymarzona pogoda na górski maraton. Na długo zapamiętam ten bieg, szczególnie chwilę gdy na mniej więcej 33 kilometrze znalazłem się sam na szlaku, otoczony mgłą i kosodrzewiną, nie widząc biegacza przede mną ani za mną. Zwątpiłem - czy czasem nie zbłądziłem? Po chwili wyłoniła się z mgły grupa skał a obok niej oznaczenie szlaku - ufff, ulga, jestem "na ścieżce". Jest dobrze.
To naprawdę niecodzienny bieg i z pewnością go kiedyś powtórzę, na razie jednak zajmę się moczeniem stóp w roztworze altacetu i czekaniem aż sczerniałe od długotrwałych ucisków na zbiegach i zmęczone tysiącami niewielkich uderzeń paznokcie wielkich paluchów u obu stóp ulegną regeneracji. Polecam ten bieg każdemu, kto ma na tyle odwagi by zaryzykować zdrowie i życie dla kilku godzin niezłej zabawy i kogo ambicja nie ucierpi gdy wynik maratonu będzie miał nawet "czwórkę" z przodu.
Wielki szacunek dla wszystkich uczestników.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora zbig (2011-08-09,07:25): a tam. Bułka z masłem ;-)
Novik (2011-08-09,09:25): Raczej ciastko z dziurką;-)
|