2011-07-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 500 km do nieba - dzień drugi (czytano: 652 razy)
Jest 25 lipca. Jak ta noc szybko minęła. Wczoraj piękne słońce, a dzisiaj? A dzisiaj pada. Tuchola żegna nas deszczem. Ale rady nie ma. Trzeba ruszać mimo nienajlepszej aury. Wszak pielgrzym nie narzeka. Pakowanie, śniadanko (pyszne), msza św. na dobry początek z płomiennym kazaniem solenizanta i na trasę. Z Tucholi wybiegamy, jak zwykle, wspólnie. Towarzyszą nam biegacze miejscowego klubu. To miłe. Będzie się to powtarzać na trasie kilkakrotnie: w Toruniu, Bełchatowie, wcześniej w Chojnicach. Deszcz pada, a my biegniemy. Mijamy Świecie, Chełmno (biegałem tam niedawno półmaraton). Kolejne zmiany za nami, kolejne „piątki”, swoje i dodane, tak z serca. My biegniemy, a ks. Krzysztof modli się za nas, kolejny różaniec. Mamy wiele intencji do omodlenia, tych wspólnych i tych swoich, indywidualnych. Na swojej zmianie biegnę z Jarkiem, tak będzie do końca pielgrzymki. Poznajemy się i docieramy na trasie. Okazuje się, że wielokrotnie biegaliśmy w tych samych biegach. Mamy też podobne plany na kolejne starty. To może razem pojedziemy? A na trasie „szaleje” Janek z Hanoweru. Kolejne kilometry za nim. Jak ten człowiek biega. Dziennie 60, a nawet 70 km. Mijają kolejne zmiany i tak docieramy do przedmieść Torunia. Na wjazdówce korek. Kierowcy zemszczą, także na nas. No cóż? Przeżyliśmy najazd szwedzki, przeżyjemy i to… Ostatnie kilometry znowu wspólnie w towarzystwie biegaczy z Torunia. I jest wreszcie meta drugiego odcinka – kościół parafii p/w Matki Boskiej Zwycięskiej. Tu dopadły nas media toruńskie – Radio Maryja. Dajemy krótkie wywiady, w końcu to pielgrzymka. Potem pierwsza toaleta, msza, standardowy punkt programu, wspólny posiłek i odpoczynek. Z Jarkiem nocujemy u rodziny młodych lekarzy. Oni tez chodzili na pielgrzymki i dlatego przyjęli nas, zdążających na Jasną Górę. To był bardzo miły długi wieczór. Ania i Tomek okazali się bardzo fajnymi, fantastycznymi ludźmi, a ich ośmiomiesięczny synek – rewelacja. Przypomniałem sobie dziecięce zabawy: samochodziki, klocki itp. Do tego Tomek zafundował nam wycieczkę po Toruniu. Takie zwiedzanie w pigułce. Mimo zmęczenia chętnie zobaczyłem najciekawsze miejsca w mieście Kopernika, bo już dawno nie odwiedzałem Torunia w celach turystycznych. Po powrocie jeszcze długo rozmawialiśmy z gospodarzami, ale wszystko dobre, co się dobrze kończy. Trzeba było zaznać trochę odpoczynku. Przed nami wszak kolejny dzień, kolejny odcinek Toruń – Krośniewice. Tak na marginesie drugi dzień skończyłem z 28 km. na liczniku.
Zdjęcie z innego innego dnia biegu. Jak widać, dużo było deszczu.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Mijagi (2011-08-03,07:31): O, deptało się, deptało...
|