Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [100]  PRZYJAC. [99]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Mijagi
Pamiętnik internetowy
Z pamiętnika "młodego" biegacza

Wojciech Krajewski
Urodzony: 1974-02-15
Miejsce zamieszkania: Piła
194 / 427


2011-07-30

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
500 km do nieba - dzień drugi (czytano: 652 razy)

 

Jest 25 lipca. Jak ta noc szybko minęła. Wczoraj piękne słońce, a dzisiaj? A dzisiaj pada. Tuchola żegna nas deszczem. Ale rady nie ma. Trzeba ruszać mimo nienajlepszej aury. Wszak pielgrzym nie narzeka. Pakowanie, śniadanko (pyszne), msza św. na dobry początek z płomiennym kazaniem solenizanta i na trasę. Z Tucholi wybiegamy, jak zwykle, wspólnie. Towarzyszą nam biegacze miejscowego klubu. To miłe. Będzie się to powtarzać na trasie kilkakrotnie: w Toruniu, Bełchatowie, wcześniej w Chojnicach. Deszcz pada, a my biegniemy. Mijamy Świecie, Chełmno (biegałem tam niedawno półmaraton). Kolejne zmiany za nami, kolejne „piątki”, swoje i dodane, tak z serca. My biegniemy, a ks. Krzysztof modli się za nas, kolejny różaniec. Mamy wiele intencji do omodlenia, tych wspólnych i tych swoich, indywidualnych. Na swojej zmianie biegnę z Jarkiem, tak będzie do końca pielgrzymki. Poznajemy się i docieramy na trasie. Okazuje się, że wielokrotnie biegaliśmy w tych samych biegach. Mamy też podobne plany na kolejne starty. To może razem pojedziemy? A na trasie „szaleje” Janek z Hanoweru. Kolejne kilometry za nim. Jak ten człowiek biega. Dziennie 60, a nawet 70 km. Mijają kolejne zmiany i tak docieramy do przedmieść Torunia. Na wjazdówce korek. Kierowcy zemszczą, także na nas. No cóż? Przeżyliśmy najazd szwedzki, przeżyjemy i to… Ostatnie kilometry znowu wspólnie w towarzystwie biegaczy z Torunia. I jest wreszcie meta drugiego odcinka – kościół parafii p/w Matki Boskiej Zwycięskiej. Tu dopadły nas media toruńskie – Radio Maryja. Dajemy krótkie wywiady, w końcu to pielgrzymka. Potem pierwsza toaleta, msza, standardowy punkt programu, wspólny posiłek i odpoczynek. Z Jarkiem nocujemy u rodziny młodych lekarzy. Oni tez chodzili na pielgrzymki i dlatego przyjęli nas, zdążających na Jasną Górę. To był bardzo miły długi wieczór. Ania i Tomek okazali się bardzo fajnymi, fantastycznymi ludźmi, a ich ośmiomiesięczny synek – rewelacja. Przypomniałem sobie dziecięce zabawy: samochodziki, klocki itp. Do tego Tomek zafundował nam wycieczkę po Toruniu. Takie zwiedzanie w pigułce. Mimo zmęczenia chętnie zobaczyłem najciekawsze miejsca w mieście Kopernika, bo już dawno nie odwiedzałem Torunia w celach turystycznych. Po powrocie jeszcze długo rozmawialiśmy z gospodarzami, ale wszystko dobre, co się dobrze kończy. Trzeba było zaznać trochę odpoczynku. Przed nami wszak kolejny dzień, kolejny odcinek Toruń – Krośniewice. Tak na marginesie drugi dzień skończyłem z 28 km. na liczniku.

Zdjęcie z innego innego dnia biegu. Jak widać, dużo było deszczu.

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


Mijagi (2011-08-03,07:31): O, deptało się, deptało...







 Ostatnio zalogowani
Zając poziomka
02:31
Andrea
00:03
STARTER_Pomiar_Czasu
23:04
Gryzli
22:36
INGL66
22:31
MagKosz
22:24
rys-tas
21:59
kos 88
21:54
BOP55
21:50
egus75
21:50
Stonechip
21:47
Admin
21:46
anielskooki
21:21
modzel11
21:20
rolkarz
21:14
Volter
20:55
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |