2011-07-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Urlop (czytano: 455 razy)
Wszystko, co dobre, kiedy¶ się kończy. Urlop także. Jak pisałem w poprzednim po¶cie mój urlop zakończył się raczej gwałtownie. Wszystko przez "zagrożenie powodziowe". Zdarza się i tak.
Mój urlop podzielony był na dwie czę¶ci: rodzinn± i towarzysk±. Pierwszy tydzień spędzili¶my u moich rodziców. W drugim tygodniu zaplanowany był wspólny pobyt "w górach" razem z Ol±, Tomkiem i Ich dziećmi. Ponieważ warunki zakwaterowania "w górach" były spartańskie, żona nie zdecydowała się na przyjazd z synem i została u moich rodziców.
Mój pobyt na Ziemi Kłodzkiej podporz±dkowwany był przygotowaniom do Biegu na ¦nieżnik. Przyjechali¶my do rodziców w sobotę po południu. Już w niedzielę wyci±gn±łem rodzinę na wycieczkę-pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Boskiej ¦nieżnej na Górze Iglicznej (845m). Dzieciaki (8 l. i 3 l.) dzielnie wspięły się na górę i bez żadnych problemów z niej zeszły. W drodze powrotnej odwiedzili¶my Ogród Bajek i Wodospad Wilczki. A wieczorem ćwiczyłem podbiegi pod samym domem rodziców. 6x wybiegnięcie z doliny Wilczki (30m różnicy poziomów) i powolny powrót. W kolejnych dniach odwiedzili¶my basen w Bystrzycy Kłodzkiej i Kudowie, poszedłem z córk± i szwagrem "na bunkry" (7 godzinna wycieczka po górach i podziemiach) oraz pojechalismy do wrocławskiego ZOO. Z basenami był ciekawy przypadek - odwiedzili¶my je jednego dnia. Otwarty basen w Bystrzycy Kłodzkiej jest pięknie położony na Górze Parkowej. Widok na miasto jest z niego wyj±tkowy i ¶wietnie nadaje się do spędzenia na nim całego dnia. Ceny bardzo przystępne (5zł dorosły, 3 zł dziecko za dzień). I tylko jedna wada: woda (zwłaszcza w basenie dla dzieci) jest bardzo zimna. Moje maluchy po krótkiej k±pieli odmówiły dalszego wchodzenia do wody, a Żona nawet nie weszła do basenu. Po godzinie opalania(Żona) i korzystania z hu¶tawek, karuzel i innych atrakcji (dziecaki pod moj± opiek±) rodzina zdecydowała: a teraz jedziemy do Kudowy wyk±pać się w ciepłej wodzie. I tak też zrobili¶my. W pierwszym tygodniu udało mi się jeszcze trzykrotnie wybrać się na Górę Igliczn± (Marię ¦nieżn±). Wbiegałem od strony zapory pokonuj±c na dwóch kilometrach ponad 300 metrów przewyższenia. Dwa razy przedłużyłem trasę o kółko "Drogi Krzyżowej" na szczyt góry (dodatkowy km z 50 metrowym przewyższeniem).
W sobotę dojechali znajomi (Ola i Tomek z dziećmi). Przeniosłem się do "domu w górach". Trzeba było podwin±ć rękawy i zabrać się za sprz±tanie domu, który stał pusty od Bożego Narodzenia. Wynie¶li¶my choinkę, myli¶my pokoje, schody i korytarze. Omietli¶my dom i wej¶cie z pajęczyn. Wycierali¶my kurz z najróżniejszych zakamarków. I tak mieli¶my szczę¶cie, że wcze¶niej tydzień spędził tam szwagier z dziewczyn± - więc kluczowe pomieszczenia (kuchnia, łazienka, jeden z pokoi) były już wysprz±tane.
W niedzielę w Kudowie organizowany był Bieg Homolan, w którym wzieli¶my udział. Dojechali¶my wcze¶niej aby się zapisać i by dzieci mogły wzi±¶ć udział w swoich biegach. Pobiegli¶my w trójkę: Ola (Bazyliszek76), Tomek(Sheng) i ja. Obiecałem płask± trasę po Parku Zdrojowym, która jednak okazała się nie do końca płaska. Pięć okr±żeń po 2km, na każdym kółku dwa podbiegi. Biegli¶my powoli, ale pomimo to Ola trafiła "na pudło" - zajeła w swojej kategorii 3 miejsce. Po drodze rozpoznała mnie Trikolor (42kmandmore). Porozmawiali¶my chwilkę i pobiegła do przodu. Po biegu wybrali¶my się cał± grup± na basen. Wieczorem z Wrocławia wróciła moja córka i dojechała do nas.
Od następnego dnia mieli¶my z Shengiem zaczać solidne treningi pod Bieg ¦nieznicki. Ale rano padało i nie bardzo nam się chciało. Około południa zaczeli¶my karczować okolice domu z badyli i pokrzyw. Zajęło nam to kilka godzin, ale mieli¶my już miejsce do planowanych ćwiczeń karate i kobudo. Z karate nie wyszło, za to pomachałem trochę kijem (bo). Wieczorem wybrali¶my się na bieg pod górę (z Wójtowic na Wójtowsk± Równię - 3,5 km, 350 metrów przewyższenia). Następnego dnia zorganizowali¶my mał± imprezę na orientację. Dzieciaki stękały id±c asfaltem pod górę, ale gdy dostały mapy w ręce wst±piły w nie nowe siły. Pochodzili¶my po lesie, odwiedzili¶my ruiny Fortu Wilhelma i wrócili¶my do domu. W ¶rodę wykonali¶my jeszcze jeden podbieg na Hutę i postanowili¶my "regenerować się" przed sobotnim wyzwaniem. (trasa na ¦nieznik miała być 3x dłuższa niż nasze podbiegi). Wieczorami siedzieli¶my na werandzie domku i grali¶my w Warhammera (gra fabularna). W czwartek cały dzień padało, a w pi±tek okazało się, że jest "powódĽ" i w trybie awaryjnym wrócili¶my z wakacji.
W sobotę do południa byli¶my u mojego chrze¶niaka i Kumostwa. Chłopaki pochwalili się nowym komputerem i gr± w wysokiej rozdzielczo¶ci. W jednym z epizodów bohater szkolił się w walce kijem. Mogłem "zaszpanować" nowo nabytymi umiejętno¶ciami i powym±drzać się na temat "jak należy trzymać kij" i dlaczego "chłopki" w grze trzymaj± ten kij nieprawidłowo.. Potem odwiedzili¶my jeszcze siostrę Żony w Krakowie (dawno nie byli¶my u Niej cała rodzin±). Wieczorem wrócili¶my do domu.
Roznosiła mnie energia. Przygotowania do biegu, przerwa na nabranie formy, potężny stres zwiazany z "powodzi±" i żal za biegiem, w którym nie wystartowałem. W niedzielę byli¶my u Te¶ciów na obiedzie. Postanowiłem wrócić biegiem. Trasę (ok 15km, kross), któr± normalnie na długich wybieganiach pokonywałem w nieco ponad 2 godziny tym razem przebiegłem w 1h 35min...
NA ZDJĘCIU: Trikolor(2 msc.) i Ola (3 msc.) podczas dekoracji po Biegu Homolan
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Rufi (2011-07-25,11:05): ależ dynamiczny urlop :) uwielbiam takie :-) ale najlepsze było wynoszenie choinki :-))))))))))))))) Truskawa (2011-07-25,22:37): Pięknie się bawili¶cie, gratulacje dla Oli. :) Marysieńka (2011-07-29,09:32): Całe wieki temu biegałam w Kudowie, ale trasę biegu do dzi¶ pamiętam..nieĽle mi w "pupę" wlazła:)) Gerhard (2011-07-29,09:36): Trasę skrócono z powodu remontów dróg. W tym roku było 5 kółek po parku. Ale obrzeża okazały się mniej równe niż centralny deptak..
|