2011-07-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Getynga - podwójna przegrana:( (czytano: 1089 razy)
Getynga miasto partnerskie miasta Torunia, Przez to że staram się być słowny musiałem się wywiązać z obietnicy że tam pobiegnę. Mimo że fizycznie nie byłe jeszcze do tego przygotowany, to klamka zapadła już w maju. Zadzwonił do mnie pewien uczestnik tej imprezy z propozycją wystartowania, tym samym sugerując że prawdopodobnie uda się załatwić zwrot kosztów podróży dla nas, a na miejscu pobyt stawiają organizatorzy. Są zaproszenia tak więc na biegi z których szkoda rezygnować. Mimo że dyszka to trochę krótki dystans i szkoda się specjalnie do tego przygotowywać, to zawsze staramy się pobiec jak najlepiej jeżeli ktoś nas zaprasza i motywuje...
Tak więc ruszyliśmy w trójkę na podbój Getyngi, hotel mieliśmy położony zaledwie 300m od centrum miasta, i jakiś może kilometr do starówki, gdzie był start i biuro zawodów. Podobno przywieżliśmy pogodę, gdyż wcześniej cały czas padało, a w dniu kiedy się pojawiliśmy przyszedł niemiłosierny skwar i nawet wieczorem było 24 stopnie C.
Start do naszego biegu był zaplanowany na godz. 20.20, tak więc mieliśmy dużo czasu na zwiedzanie miasta, wcześniej jeszcze mieliśmy możliwość zobaczenia nowego Ratusza (34 piętra) na najwyższym piętrze mieliśmy możliwość skonsumowania obiadu z widokiem na miasto-kapitalne widoki. Następnie odpoczynek i start. W biurze zawodów pojawiliśmy się na 2.5 godziny przed startem, i wtedy też zasugerowano nam żeby może wystartować jeszcze w biegu na 5km, pierwotnie nie było takiej możliwości, z braku miejsc, ale ktoś się wycofał i decyzja zapadła. Wpisowe kosztowało do obu biegów 12 euro, nie jest to może dla nas tanio, ale dla gospodarzy to kwota symboliczna, w pakiecie startowym jedynie numer z chipem i koszulka. Zabezpieczenie trasu kapitalne poprzez wstążki, dodatkowo kierunki sprayem na asfalcie, chociaż i tak nie musiało tego być, gdyż kibice jak się okazało dopisali i oni sami kształtowali zarys przebiegu całej trasy. W biegu na 5.2 km wystartowałem z pierwszej linii po cichu łudząc się że gospodarze pozwolą mi wygrać:) jednak tuż po starcie okazało się że mam długi ogon, pierwszą pętlę koniecznie chciałem wygrać i jak się okazało szedłem na rekord trasy pokonując pierwszą pętle w 4.58, (po jakieś 2.50/km) a skończyłem tragicznie, na czwartym miejscu ze średnią 3:20/km.
Do drugiego biegu miałem jakieś pół godziny przerwy, ale byłem tak zmęczony że nie miałem siły na nic, i dość spokojnie wydawać się mogło zacząłem i mimo to pierwszą piątkę miałem zaledwie 6 sekund wolniejszą od pierwszego biegu, tak więc końcówkę już truchtałem powyżej 4 minut na kilometr i resztkami sił dobiegłem do mety.. Nagradzanych było pierwszy 5 zawodników biegu głównego, tak więc każda dekoracja zawsze cieszy, puchar dawali tylko pierwszemu zawodnikowi, pozostali otrzymywali talony do sklepu sportowego.
Tak więc w dwóch startach byłem dwa razy tuż za podium. Jak to się mówi miejsce najgorsze dla sportowce, jednak obiecałem sobie że się zmobilizuje i za rok jak się tam pojawię to wygram ten bieg...
Bezpośrednio po biegu wyniki były dostępne na stronie organizatora, nie było na mecie żadnych pamiątkowych medali itp, na mecie tylko woda gazowana w szklanych butelkach, które ktoś później sprzątał i teoretycznie ktoś mógł na tym zarobić oddając do specjalnej maszyny (inaczej skup)za ekwiwalent pieniężny. Było tam tak parno że po biegu jak przetarłem się ręcznikiem to był cały przesiąknięty, nie było tam ani prysznicu czy wanienek by móc swobodnie się przemyć.
Kupon mi dopasował, idąc do sklepu marki Runners Point natrafiłem na wyprzedaż butów Nike ze 120 euro, były przecenione na 40 euro, nigdy nie wiem jak to jest że u nas musimy się cieszyć wyprzedażą raptem kilku procent, a tam aż 75% potrafią dać wyprzedaże butów-które u nas nadal byłyby jako nowość... W sumie spędziliśmy tam 4 dni, zazdroszczę im tym terenów do biegania, gdzie są specjalne wytyczone alejki do joggingu i rowerów. U nas to ciągle są utrudniania, w Toruniu miałem kilka swoich miejsc, to na jednym powstało osiedle, w parku alejkę zalali betonem, Top Cross gdzie co miesiąc można się sprawdzić, też jest już zaorany z powodu modernizacji pobliskiego ronda, tempo gdzie miałem wytyczony 1km na asfalcie-jest nie do zrealizowania gdyż zaczęli budować most i jak tu można zmobilizować się do uprawiania joggingu...?
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu zbig (2011-07-12,11:28): Fajnie się to czyta: ...końcówkę truchtałem powyżej 4/km... :-)
Ja bym chciał tak " p r z e t r u c h t a ć " maraton takim tempem i byłaby to moja pełnia szczęścia :-)
Krzysiek_biega (2011-07-12,11:37): No tak, zapomniałem że niektórzy o takich końcówkach mogą tylko pomarzyć. Ale jak zaczynałem dyszke biec po 3:08/km to końcówka minutę gorzej - to dla mnie katastrofa....:) Master Piernik (2011-07-12,13:42): Wiem co to znaczy biegać po 4min/km ostatnio też tak mnie przytkało w Glinojecku :p
Mimo wszystko szybkość masz wręcz stadionową :) kamiska (2011-07-13,21:38): A ja bym chciała wogule kiedyś tak pobiec ha ha ha
|