2011-07-04
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Sponsorzy: promocja i inwestycja w naszych (czytano: 1324 razy)
Sponsorzy: Czy warto wejść w naszych zawodników, jeżeli tak to w kogo, w kogo najlepiej zainwestować, czy reklama się zwróci, co ma potencjalny sponsor z tego że komuś pomoże?
By móc odpowiedzieć na te i inne pytania staram się w miarę obiektywnie i realnie spojrzeć na to co nasi długodystansowcy wnoszą i czy sami potrafią się wypromować. Przytoczę kilka losowo wybranych nazwisk:
Marcich Chabowski, jeden z najlepszych długodystansowców ostatniej dekady.
Rekord życiowy na 10000m 28.27,59-2009 rok,
na ulicy 10km 29.13 w ubiegłym roku podczas biegu Dominika w Gdańsku
w półmaratonie 1:02.27 - Warszawa 2011.
W ubiegłym roku miał (jak dobrze naliczyłem 10 startów ulicznych w Polsce- z czego 8 wygranych)
Ma własną stronę internetową, są w niej kapitalne zdjęcia robione przez zawodowego fotografa, wizualnie bardzo ładnie prezentująca się strona, ma w niej wymienionych i opisanych pięciu wspierających Go sponsorów. -czy dobrze się promuje?
Z mojego punktu widzenia sprawa przedstawia się tak: Jest prowadzony blog, który praktyczie nic nie wnosi, mało wpisów i są zbyt ogólne, nie ma w niej w zasadzie żadnych informacji które zainteresowałyby czytelnika, są komentarze, których praktycznie nie widać-z powodu zbyt ciemnej szaty graficznej. Sam Marcin nie udziela żadnych informacji, a tym samym nie jest dobrym narzędziem marketingowym, gdyż zawodnik powinien umieć się wypromować i informować o swoich startach. Sama strona nie
wystarczy ,musi jeszcze mieć to coś-co przyciagnie czytelnika. Na koszulkach ma logo sponsora, jednym z nich widnieje firma power rade-z tegorocznych zdjęć na żadnym nie widać żeby taki napój sam osobiście stosował.....
Radosław Dudycz; dwukrotny Mistrz Poski w maratonie w latach 2009-2010. Ma własną strone internetową, może nie tak elegancką, jak wspomnianego Marcina, ale za to jest bardzo czytelna, jest dużo ciekawych informacji przydatnych do przeciętnego nawet amatora. Sponsorami są m.in. Craft i Enervit- przy tym ostatnich jest najbardziej związany, wie jak się odwdzięczyć, praktycznie na każdm biegu widać jak sam korzysta z tego produktu, potrafi tym samym przekonać nas że Ten produkt jest ok.
Stosunkowo często statuje, zawsze można na niego liczyć, żadko kiedy schodzi z trasy(przynajmniej ja nie pamiętam) Zawsze można z nim porozmawiam i tym samym uważam że jest dobrym narzędziem marketingowym
Heniu Szost: rekord życiowy w maratonie 2:10.27, osobiście jak przyznał nie lubi biegać, traktuje to czysto jako pracę. Tym samym być może to było powodem że zlekceważył Mistrzostwa Europy w Barcelonie i dla niego ważniejsze są Wojskowe Mistrzostwa šwiata. Zmienia trenera i miałby być teraz Leonid Shvetsov - były zawodnik (dwukrotny zwycięzca Comrades),trener z medycznym wykształeceniem który robił zawodnikom niedozwolone zastrzyki dopingu o nazwie EPO. Jeśli EPO stosowane jest w przemyślany sposób, to jest nie
do wykrycia - tak twierdzi podobno sam Shvetsov. Ta więc obawiam się że opinia publiczna negatywnie może ocenić takie zmiany.
Jestem ciekaw jak się potoczy jego dalsza kariera, ale na pewno nie jest dobrym środkiem marketingowym, Nie ma własnej strony internetowej, i sam też nie zabiega o to, żeby informować o swoich startach....
Adam Draczyński: Dla niego ewidentnie liczy się tylko kasa. Sam od siebie nic nie daje. Nie potrafi się wypromować. Wszak w ubiegłym roku pobieł we Wiedniu 2:10.49, ale na tym się skończyło Nie ma własnej strony internetowej, bardzo często schodzi z trasy. Ma jak sądze problemy z psychiką i jak widzi że nia ma szans zarobku, to zwyczajnie odpuszcza bieg.... Do póki jest w wojsku, to zawsze będzie dla niego ważniejsza impreza wewnętrzna. Nie polecałbym wchodzić w marketingowe z nim układy
Mariusz Giżyński, 12-ty zawodnik ubiegłorocznych mistrzostw Europy w Barcelonie. Ma swoją stronę internetową. Jest znakomity z nim kontakt. Chętnie się udziela. Ma własną stronę internetową na której prowadzi swój blok z którego można zaczerpnąć wiele ciekawych informacji. W ubiegły roku znakomicie pobiegł w Barcelonie, pokonując z łatwością Henia Szosta i Adama Draczyńskiego, (wcześniej poradził sobie z nimi w Jarosławcu). Obawiam się tylko że wstąpienie do armi negatywnie wpłynie na jego
wyniki i jeżeli zaprezentuje nas na imprezach rangi mistrzowskiej-to może zwyczajnie je zlekceważyć, gdyż jak sam przyznał w swoim blogu - że wkraczając do armi podpisał kontrakt z myślą o godnym reprezentowaniu na imprezach wewnętrzych w tym mistrzostwa świata w Rio, których jak wiemy już nie pobiegnie z powodu kontuzji...
Dodatkowo sam promoju bieganie poprzez pojawianie się na ścieżkach biegowych Nike
Czy zatem warto inwestować w naszą eite? Ile trzeba dać żeby danego zawodnika wypromować i żeby się zwróciło..? W dzisiejszych czasach nie można myśleć o tym,że jak w kogoś zainwestuje, to mi się to zwróci. Zakładając że zainwestujemy w danego zawodnika 20.000PLN na rok, przyszykuje się na jeden bieg. Nie mamy gwarancji że dany zawodnik akurat pobiegnie jak sobie tego życzymy. Wtedy dojdą medią które albo obsmarują im tyłek lub w ogóle nie napiszą, do tego nie pokażą żadnych zdjęć i przy nazwisku nie podadzą logo sponsora. Zatem marketingowo nie jest to najlepsze rozwiazanie. Ale jeżeli dany zawodnik przyjąłby kwotę chociażby przysłowiowej diety, powiedzmy 2000PLN i uzbierałby w ten sposób kilku sponsorów? Wtedy dla oby dwu stron mogą być znaczne korzyści, my się nie boimi że stracimy, zawodnik też raczej nie byłby pod większą presją że musi się wykazać, ale z drugiej zaś strony, zawodnik wyczynowy nie potrafi tego docenić. Nie będzie chodzić po firmach które go sponsorują, nie przekaże pamiątkowego medalu czy pucharu darczyńcy, nie będzie promował swojego nazwiska w mediach bo albo szkoda mu czasu, lub zwyczajnie uważa że mu się należy...
Oto mała ankieta przeprowadzona wśród trzydziest wybranych losowo amatorów którzy odpowiedzieli na kilka pytań:
Czy znasz chociaż jednego sponsora jakiego ma Mariusz Giżyński- 12 ankietowanych podało że tak, wszyscy kojarzyli z Nike
to samo zadałem pytanie odnośnie Radka Dudycza-13 osób,wszyscy podali Enervit-nikt nie podał że jeszcze Craft
i Marcina Chabowskiego- tutaj były różne opinie, 11 ankietowanych podało że tak, z czego dwie były błędne odpowiedzi(podali że Puma), 6 osób że Asics, 2 że power bar i jedna że power rade.
Na kolejne pytanie, odnośnie tego, kogo uważam za najsypatyczniejszego zawodnika (było do wyboru 10 nazwisk): 13 osób uznało że Mariusz Gizyński, 12 że Radosław Dudycz, 2 głosy miał Paweł Ochal,
Szkoda że opinia publiczna przy ostatnim pytaniu jednogłośnie wskazuje dwóch tylko zawodników. Czy zatem inni nasi zawodowcy nie potrafią się odnaleźć w świetle nas-amatorów?
Co mnie skłoniło do napisania tego wpisu? Ktoś mnie poprosił o przysługę, gdyż chciałby komuś pomóc. Myślał nawet o zasponsorowaniu Kenijczyków, przy czym ja od razu byłem temu przeciwny gdyż wierze w to, że naszych trzeba jak najwięcej promować.
Przydatne strony internetowe zawodników:
http://mariuszgizynski.pl/
http://www.marcinchabowski.pl/
http://dudyczrun.pl/
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Krzysiek_biega (2011-07-04,14:35): dzisiejszym wpisem chciałem pokazać że wyniki to nie wszystko, trzeba mieć jeszcze tą osobowość której co niektórym brakuje. W przygotowaniu mam jeszcze temat, jak sponsoring wygląda w świetle nas-amatorów michu77 (2011-07-04,15:30): ...z Mariuszem czy Pawłem idzie nawiązać kontakt, chociażby poprzez facebooka ;) Krzysiek_biega (2011-07-04,15:54): Michał sam kontakt dziś nie wystarczy. Nie każdy jest tam zalogowany, nie każdy też umie z niego korzystać. Podstawą jest uważam mieć strone internetową, umieć zamieścić logo sponsora i umieć wypromować swoje wyniki w mediach. johnbegood (2011-07-04,23:26): Zgadzam się z Tobą z tymi wpisami i nie bój się nigdy pisać co myślisz bo to w końcu Twój blog i masz prawo wypowiedzieć się. Uważam że internet nie jest zawsze najlepszy sposób promowania zawodnika. Sam się zawodnik promuje kiedy zajmuje czołowe lokaty na kluczowych zawodach. Tu jest problem brak sukcesów Polskich zawodników na długich dystansów. Lepiej już wygląda sprawa na średnie i niektóre "field events", a na krótsze nie najlepiej. Z problemami z braku wyników i sukcesów to należy spojrzeć na Twój poprzednik blog. miriano (2011-07-05,08:57): Zgadzam się w pełni z wpisem .W Jarosławcu chciałem zamienić kilka słów z jednym z opisywanych nie dało się .No cóż tak bywa.Natomiast w Sławnie rozmawiałem długo z Radkiem nie tylko ja miał dla nas czas. Arti (2011-07-12,22:19): Mocna ocena, w 100% prawdziwa jeśli chodzi o pozytywy. Jeśli chodzi o negatywy to póki na 100% czegoś nie wiem to trudno mi ocenić. I na 100% masz prawo do takich analiz bo to twój blog...w sumie szkoda,że tak mało czołowych biegaczy ma swoje strony. Osobiście lubię czytać tych co mają gdy opisują swoje starty szczególnie pod kątem odczuć przed, w trakcie i po starcie. Krzysiek_biega (2011-07-13,00:17): tym wpisym mam wielu wrogów. Np Marcin Ch. stwierdził że nie będzie informował mnie o żadnych startach-z tym że on sam nie potrafi realizować tego co zapowiada...
Nie kady uważa że to tylko blog, uważam że mogę pisać co myślę i nie mnie jest oceniać moje tutaj wpisy. Staram się być obiektywny i nie jak niektórzy widząc tylko biznes, piszą same superlatywy w soim blogu tracąc na tym czytelników w tym również i mnie...:)
|