2011-06-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rocznica (czytano: 712 razy)
Wygląda na to, że w czerwcu minął rok, odkąd zacząłem biegać. Przez chwilę zastanawiałem się jakie konkretnie wydarzenie mogłoby naznaczyć ‘dzień, w którym wszystko się zaczęło’ – czy moje pierwsze kroki na gumowej taśmie w fitness klubie, czy zakup zegarka biegowego i wyjście w plener, zakup pierwszych butów biegowych, czy może debiut w imprezie biegowej? Po krótkim namyśle przyjąłem autorytatywnie, że tym dniem będzie dzień, w którym nabyłem Garmina FR 60 i jednocześnie, nałożywszy foot poda na obuwie, wyszedłem (wybiegłem) na ulicę sprawdzić jak się ma dystans zmierzony w Google mapach i potwierdzony licznikiem km w samochodzie vs. wskazania zegarka. Tak się zaczęło…
Rocznica to dobra okazja na podsumowania. Zrobiłem zatem szybką segregację wspomnień i zastanowiłem się nad tym, co udało mi się osiągnąć, a czego nie; co było fajnie, a co mniej fajne; czy w ogóle było warto i co może się jeszcze zdarzyć w kolejnym roku.
Pierwszym celem jaki sobie zdefiniowałem było zrzucenie zbędnych kilogramów. Tutaj pełen sukces. Efekty przyszły błyskawicznie, wręcz przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Znajomi, z którymi ostatni kontakt miałem zanim jeszcze zacząłem tracić wagę, a potem widzieli mnie już „po” - zadręczali mnie pytaniami o dietę. Odpowiadałem zawsze: „dieta x km”, gdzie x = dystans przebiegnięty w ostatnim tygodniu. :-) Celem głównym było jednak przebiegniecie maratonu. Miał to być Cracovia Maraton, 17 kwietnia. Wszystko szło dobrze, aż do stycznia, kiedy złapałem kontuzję, która wykluczyła mnie z porządnych treningów praktycznie na 3 miesiące. Z dużym smutkiem musiałem odpuścić maraton kwietniowy.
To co nas nie zabije, to nas wzmocni… i czuję, że po kontuzji wróciłem do treningów wzmocniony. W tabeli rekordów zapisuję czasy o jakich nawet mi się nie śniło na początku biegowej ‘kariery’. Czas poniżej 45 min na 10 km wydawał mi się wtedy całkowicie poza zasięgiem - a jednak…
Przez rok „udało” mi się zabiegać prawie na śmierć moje pierwsze Asics’y 2150. ‘A takie piękne były, amerykańskie’ (ok. – wietnamskie). Dziura na dziurze i już mi palce z nich wychodzą. Tak sobie kalkuluję, że już ponad tysiąc km w nich przebiegłem. Ostatnio musiałem też złożyć reklamację na trailowe Salomony XT Wings 2 – puścił szew. Z uznaniem reklamacji nie było żadnych problemów, ale niestety nie dostałem nowych butów, tylko zwrot pieniędzy. Szkoda duża, bo świetnie mi się w nich biegało w lesie, a dodatkowo kupiłem je w promocyjnej cenie 350 zł, a teraz kosztują nie mniej jak 400 zł. Tym sposobem wysłużone Asics’y awansowały na buty ‘leśne’ a na szosę kupiłem sobie Brooks Adrenaline Gts 11 – a te to już biegają same. ;-) Na poważne – dużo lepiej mi pasują niż Asics’y.
Jakie plany na kolejny rok? Oczywiście maraton. Celuję teraz w maraton warszawski 25 września. Mam wielką nadzieję, że tym razem kontuzja nie pokrzyżuje mi planów. No i może udałoby się złamać 40 min na 10 km w Krynicy. Nie wiem czy to oby nie nazbyt ambitne, więc niech to będzie bardziej marzenie niż cel. :-)
Czy więc warto było zmierzyć się z bieganiem? - Warto było i to bardzo!
P.S. Z okazji rocznicy – wczoraj pojechałem po pracy do Lasu Kabackiego w zamiarze przebiegnięcia ‘jubileuszowej trzydziestki’. Pogoda doskonała. Jak się rozgrzewałem było 15°C i mocno się chmurzyło (pod koniec temp. spadała do 12°C). Jak biegłem - zaczęło padać (a właściwie lać). Wymarzone chłodzenie organizmu. ;-) Nogi same niosły. Biegło się rewelacyjnie. Pierwsze 21 km zrobiłem w tempie półmaratonu, na kolejnych 9 było już trudniej, wręcz ciężko… ale dystans zaliczony (przed zmrokiem).
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu FiKa (2011-06-21,22:34): Jak rocznica, to tradycyjnie życzę 100 lat! Muszę przyznać, że solidnie przepracowałeś ten rok i sukces goni sukces :) i oby tak dalej. Spełnienia marzeń zatem - tych biegowych i nie tylko! Shodan (2011-06-22,00:27): Dzięki za udzielone rady :) Bez Twojego wsparcia byłoby trudniej. a "100 lat" - czemu nie... rekord w kategorii M95 w maratonie to 7:33 więc można się pościgać ;)
|